Wczoraj skorzystałem z okienka pogodowego i wyskoczyłem na niewielką komercje pobawić się z rybkami i wygrzać w ostatniej (raczej) pięknej pogodzie tego roku

Temperatura w nocy +16, w dzień w słoneczku ponas 20 - po prostu pięknie

Na łowisku byłem o 6:30, ale dopiero po 7 przyjechał gospodarz i otworzył podwoje, a jakieś pół godzinki później dojechał do mnie Maciek (Fisha). Przed 7:30 metoda odpalona i pierwsze podajniki poszły w wodę.
Pomimo pięknej pogody, rybki coś niespecjalnie gryzły. Brania mega delikatne i wszystkie trzeba było (poza jednym narwańcem) wcinać - przygięcia po 1-2cm i odpuszczenie, czasem ciut mocniej. No ale cóż, trzeba sobie jakoś radzić

Pierwszy wpadł pinokio taki 5kg - jebaniutki 10 minut podgryzał waftersa

potem mały pełnołuski i 8kg misiu i tak do 13 słabiutko (jakies leszcze i pojedyńcze przygięcia). Maciek w tym czasie fajnego jesiotra rosyjskiego złowił i jakiegoś leszcza.
Po obiadku rybki też chyba zgłodniały, bo coś lepiej zaczęły skubać (ale brania dalej mega delikatne), tyle że siedziały trochę w lewo ode mnie i ciężko było się dobrać do nich. Trochę kombinacji i coś tam jeszcze wpadło

W sumie odwiedził mnie pinokio, kilkanaście karpi (największy 8,5kg) i parę leszczy - całkiem spoko jak na połowę października

Przede mną jeszcze 1 max 2 wypady w tym sezonie, także z każdej rybki trzeba się cieszyć


Wypad mega udany pogodowo, towarzysko i wędkarsko - dziś pogoda już pod psem ale to mi nie przeszkadza, bo zaraz trzeba będzie DAF-a odpalić i jechać na Hutę po żelastwo i w trasę

Wysłane z mojego SM-G990B2 przy użyciu Tapatalka