A ja uważam, że to właśnie małe bezzadziorowe haczyki tną pyski ryb jak żyletka o czym niejednokrotnie się przekonałem.
Mały haczyk bez zadzioru ma małą wytrzymałość na wyginanie się, więc jak haczyk się wygnie i wypadnie z pyska ryby (zakładam oczywiście, że karp połyka haczyk głęboko do pyska, a nie zacina się o wargę) to wtedy taki haczyk jedzie po tkance ryby jak żyletka, bo jak wypadnie i nie jest wcięty to działa jak żyletka wtedy.
To jest główny powód spinek na hakach bezzadziorowych - wyginanie się haczyka i utrata punktu mocowania
Zróbcie sobie prosty test jaki ja zrobiłem, wiaderko, 3 kg obciążenia i podnieść na krętliku to wiaderko i zobaczyć jak jest wygięty haczyk.
Teraz delikatnie szarpnąć i zobaczyć na jakim haczyku szybciej spadnie wiaderko. Haczyk z zadziorem będzie nadal trzymał wiaderko w porównaniu do bezzadziorowego.
Piszę o karpiach z PZW, które nie są łapane po 20x na sezon, więc to też trochę inna siła walki takiej ryby.
Jeżeli byłaby to prawda, na większości komercji z mniejszymi rybami nie byłoby zdeformowanych pysków, a są. W Polsce i w UK. Więc to obala twoją teorię. W UK nie kupisz haków co się prostują na rybie, przynajmniej sklepy wędkarskie takich nie oferują. Karp też na komercjach jest mniejszy, więc można założyć z dużą dozą pewności, że do rozginania nie dochodzi. Skąd więc takie zmasakrowane pyski? Tu rzadko kto też zacina 'z krzyża', większość łowi na feedery, tyczki czy też matchówki, więc technikami/wędlkami, zapewniającymi sporo amortyzacji.
Co do twojego doświadczenia, to proponuję ci skomentować takie. Przypon 0.15 mm, taki podstawowy do łowienia tyczką, ma wytrzymałość około 2 kg. Można sprawdzić to wieszając wiadro. Ale łowiąc tyczką z amortyzatorem, bez problemu się łowi karpie mające 5 kilo lub więcej. Więc test jaki zapodajesz nijak ma się do wytrzymałości żyłki. A co dopiero do haka, którego rozgięcie musiałaby spowodować dużo większa ryba
Moim zdaniem należy przyjąć, że każdy wędkarz może kaleczyć rybę, i to nie będąc tego świadomym. Ważne aby wynosić wnioski i odpowiednio postępować. Matchowcy używają płytkich podbieraków, wyhaczają ryby na kolanach z kosza, co może rozcinać bok pyska, karpiarze za to używają sztywnych wędzisk, doprowadzając do mocnego przeciążenia, co przy grubej żyłce może być kontuzjogenne dla ryby. Wszyscy co ciekawe mają jakiegoś winowajcę, i najczęściej jedni oskarżają drugich
A prawda leży po środku, i jedno czego jestem pewien, to że nie jest winą tu brak zadziora.