Wczoraj jak mnie kobita od kompa odgoniła próbowałem sam sobie wytłumaczyć, czemu metoda jest skuteczna, oraz czemu nie mogę się do tej techniki przekonać.
Absolutnie nie neguję tego że to jest technika skuteczna, bo jak bym śmiał wmawiać to tylu ludziom którzy tą techniką osiągają wyniki.
Powiedzielibyście że znalazł się burak co wmawia wszystkim, że padli ofiarom zbiorowej halucynacji.
Mateo napisał że z rezerwom podchodzi do nowinek i ja chyba podobnie.
Drażni mnie potrzeba perfekcyjnego wręcz namoczenia miksu, czy pelletów.
Dobra zrobiłem zanętę do koszyka i do wody.
Zamiast się cieszyć okolicznościami przyrody ... myślę.... kurde a jak zanęta jest zbyt mocno zbita i nie uwalnia przynęty ....
Zwijam i jest ulga bo koszyk pusty czyli się uwalnia.
Zarzucam ponownie .... myślę ... a jak zanęta odpada przy uderzeniu o wodę ....
I tak wkoło macieju, to biorę koszyk standardowy i mam wreszcie spokój.
Powiecie że leń jestem, bo wystarczy troszkę się przyłożyć, zrobić zanętę jak trzeba i można se siedzieć.
W czym metoda jest skuteczniejsza od zwykłej sprężyny?
Nie plącze się nigdy bo nie ma jak.
Przynęta leży w centrum rozsypanej z koszyka zanęty.
Jak napisał Luk koszyk mniej widoczny dla ryby i trudniejszy do poruszenia przez rybę ze względu na płaskość.
Zestaw samozacinający się.
Chyba już.
Krótki przypon przy sprężynie i odpowiednia technika rzutu nie wyeliminuje całkiem możliwości splątania, ale da się zrobić.
Przynęta znajduje się tylko 8 cm od zanęty w sprężynie, nawet o płotki mniejsze jest trudniej ...
Widoczność koszyka ... no tu nie da się nic zrobić.
Zestaw samozacinający się dla sprężyyny to też nie problem.
Podsumowując wyciąm wnioski:
Obiecuję że od wiosny przestaję być leniem i pouczę się łowienia na metodę.
Na początek jedna wędka standard druga metoda.
Obserwację opiszę

Tak naprawdę to chyba ten temat był mi potrzebny żeby wyjść z siebie stanąć z boku i przemyśleć pewne sprawy.
Trza się wziąść za siebie i zrobić coś żeby chciało się gonić za nowinkami.
Skończyłem egzorcyzmy ... leń odszedł ....