Mam jakiś awers do ciągłego regulowania hamulca.. Nie chodzi mi o delikatna regulacje przy holu kiedy ryba zaczyna nam odjeżdżac ale mam wątpliwość co do każdorazowego luzowania hamulca po zarzucie.. Nie mieliście takiej sytuacji przy delikatnym przyponie ze trochę przesadziliscie i strzelił? Wiem że przy metodzie tolerancja jest większa bo żyłki grubsze, a i wędka swoje amortyzuje ale mimo wszystko jakoś mi to nie podchodzi
Kwestia wprawy i wyczucia danego kręcioła... Wyczynowcy w UK nie używają wolnego biegu, łowią po kilkadziesiąt dużych ryb, regulując ciągle hamulec. Zazwyczaj ma się po kilku rybach już opanowane o ile przekręcić aby był luz. Nie ma możliwości aby coś sknocić, przy wolnym biegu można zapomnieć. Tak straciłem piękną brzanę na Wye. Ryba nie żerowała i jak miałem w końcu branie, to po wyłączeniu biegu okazało się, że hamulec był dokręcony, po ostatnim zaczepie.
Miałem podobne obiekcje jak i Wy

Ale po kilku wyprawach się przyzwyczaiłem. Dobrym ruchem tutaj jakiego się uczymy, jest podniesienie wędki do góry, z jednoczesnym trzymaniem szpuli palcem wskazującym. Kręcenie korbką to od razu palec przeskakujący na hamulec i regulujący go. Można w ten sposób szybko reagować. Zwłaszcza na większych dystansach branie pokazywane jest z opóźnieniem, i każdy ułamek sekundy się liczy.