Dzisiaj udało nam się w końcu wyskoczyć na krótką rybaczkę w pełnym składzie

Razem z Mariuszem (mariospin) i Jędrzejem (Jędrula), spędziliśmy 4 godzinki (od 17-21 ) na łowisku licencyjnym PZW. Taktyka była prosta, każdy łowi na dwa kije z metodą i próbujemy w końcu dobrać się do tyłka rybką na tej wodzie, gdyż do tej pory było bardzo cienko. Na miejscu miłe zaskoczenie, woda lekko tracona, rybek aktywny, co po chwila coś się spławi. Rozsiadamy się na najpłytszej części zbiornika, chłopaki obok siebie, ja odrobinkę z boku.

Łowie na ulubiony ostatnio zestaw, jeden feeder z kuku czosnkową, drugi z kulką Ringersa. W podajnik ląduję miks 50/50 lorpio plus pellet 2 mm.Swoją miejscówkę podnęcam z procy delikatnie, kilkoma kulkami zanęty z pelletem. Pierwsze branie odnotowuję ja, na kukurydzę po 40 min. siada karpik tzw. wypuszczak


Szybka fotka i zadowolony wypuszczam malucha.
W niedługim czasie znowu pisk sygnałki, hangerek do góry i na tym samym kijku wyciągam leszczyka równe 45 cm.

Po tej rybce na dłuższy czas, jak się okazało zapadła u mnie cisza w braniach. Za to chłopaki wzieli się do roboty, najpierw Jędrzej wyciąga po krótkiej walce grubego karpika 54 cm. Pózniej przyszła pora na Mariusza, który również wyciąga swojego karpika, a dokładnie dwa

rybki ponad 40 cm. W tym momencie wyjazd zgodnie uznajemy za bardzo udany. Chimeryczny zbiornik na którym w pierwszej części sezonu z jakiegoś względu ciężko o rybę, w końcu się ożywił

Cieszę się gdyż mogłem odpoczywać w domu przed kolejną nocną zmianą w robocie, postanowiłem jednak na rybaczkę

Najlepsze jednak okazało się przede mną. O godzinie 20 32, zaliczam delikatne branie na kukurydzę cuuka. Po zacięciu jednak wiemy już , że będzie to fajna ryba. Wściekłe odjazdy i przyjemnie wygięty feeder do 120 gr. wskazują jedno, gruby misiek.

Hol tej ryby przeciągał się nie miłosiernie, Mariusz z racji gumowego obuwia chwycił za podbierak i spokojnie czeka na finał. W między czasie Jędrzej robiący zdjęcia mojej walki z rybą odskakuję do swojej wędki i wyciąga karasia około 35 cm.

Robi się na prawdę wesoło, ryba waleczna nie chce się poddać a coraz bardziej się ściemnia

Na szczęście chwilę przed 21 ryba kapituluje a Mario sprawnie ją podbiera. Wiem już , że życiówki nie będzie ale przeciwnik jest konkret. Miarka wskazuje 77 cm.

Robimy kilka zdjęć i ważymy zdobycz, ponad 11 kilogramów karpia

Rybę wypuszczamy w znakomitych humorach i obiecujemy szybciutko na ten zbiornik wrócić.