Dzisiaj korzystając z okazji, iż w tym tygodniu pracuję na nocki, zaplanowałem kolejny wypad na byłą żwirownię.
Miałem jechać wcześnie, budzik nastawiłem na 5 rano, jednak widok za oknem, wiatr i ulewa, sukcesywnie przytrzymały mnie dłużej w łożu małżeńskim
Na rybki dotarłem grubo po 8, łowić zacząłem około 9.
Po piątkowej nocce i blanku na tym miejscu, byłem pełen obaw o jakiekolwiek brania. Dodatkowo po upalnym weekendzie, temperatura spadła do około 16 stopni, w wiatr asystował deszczowi
Okazało się, że rybek uaktywnił się chwilę po godzinie 10, najpierw złowiłem około 2,5 kg. karpika.
Malec skusił się na dwa ziarenka kukurydzy czosnkowej Cukk.
Następnie zaliczam fajne branie na ten sam zestaw, niestety rybka spina się po kilku sekundach.
To było drugie dzisiaj i przedostatnie branie
Miałem jeszcze przyjemnego karpika około 3,5 kg. niestety zbój spiął się po dość fajnym holu, gdy próbowałem siłą odciągnąć go od kapelonów
Ryba ponownie posmakowała kuku, tym razem jednego ziarenka).
Więcej przygód niestety nie miałem, cieszy chociaż to po ostatniej porażce. Myślę, że pogoda nie była bez znaczenia, ryba ewidentnie chodziła górą wody. Widziałem sporo spławów, nawet udało mi się zaobserwować karpia na oko 8 kg. który całym ciałem wyskoczył nad powierzchnię
To by była fotka dopiero, gdyby człowiek prawie aparatem się bawił
Łowy skończyłem o 13 30, ponieważ musiałem żonie samochód odstawić. Pozdrole raz jeszcze