Wypad z domu został zaplanowany poprzedniego dnia wieczorem w stylu: piepszyć robotę jadę na ryby.
Dyspozycję pracownikowi zdane, dzieci w szkole no to wio.
9 trzydzieści nad wodą. Feederki zarzucono. Metoda górkę i helikopter na 5 metrów. Przerobiłem 3 linie zapachowe (6 zanęt) różne rzeczy na haku i nic przez 2 godziny. Decyzja zapadła. Zmiana miejsca. 1 godzina ciszy. 3 stracone koszyki (od wiosny pod.wodą wyrosły chyba drzewa).
Gdzie te leszcze? 2 lata temu były 40. W.zeszlym roku rekord.to 27cm. W tym na wiosnę 23cm...
Robaki (które zapomniałem rozmrozić wieczorem) odtajały. Feederki w krzaki i i splawiczek do ręki
3.9 15g 4 gramowy splawiczek ustawiony na 4+0.6. Jedna śrucina przy krętliku i 2 przy spławiku.
2 białe na hak (najmniejszy jaki miałem to 12), zamiennie z kuku.
Skończyło się 30 płotkami w granicach 25cm reszta to wzdręgi. W sumie koło 90 ryb.
A to moja ryba dnia


Wyróżniona, bo wzięła na 2 białe z kuku na haku. Ambitna bestia.