Witajcie,
Wczoraj byłem połowić z kolegą, ja tradycyjnie odległościówką, kolega feederem.
Na łowisku byliśmy krótko po piątej, pierwsze branie miałem o 8:20 !!! Jak dla mnie szok, woda gotowała się od ryb, co chwilę widać było rzucające się pionowo do góry liny i karpie, albo goniące drobnicę szczupaki. Przez cztery godziny miałem dwa brania, złowiłem jednego pięknego amura.
Nie wiem w czym był problem, na łowisku było jeszcze pięciu wędkarzy, oprócz jednej płotki nie złowili nic... kolega miał jedno branie i zero ryb.
Gratulację dla tych co połowili!
