Z braku jakichkolwiek brań w mojej okolicy na długi weekend sierpniowy wybrałem się z znajomymi karpiarzami na łowisko karpiowe Rudy, wynik otwarł się po 30minutach od pierwszego wywiezienia zestawu.

Po ok 0,5h na macie znalazł się karp i od razu moja życiówka 17,4 kg i wielki szok z mojej strony

Niestety kolejne branie nocne przegapiłem i ryba weszła w zaczep, lecz kolejny dzień dalej obfitował w dorodne okazy, 9kg najmniejszy karp wyjazdu ale i tak cieszył


W między czasie miedzy karpami trafiały się karasie ok 1-2kg, które nie są mile widziane przez karpiarzy ale mnie bardzo cieszyły, gdyż takie okazy w moich stronach są jak dinozaury-nie istenieją


W ostatni dzień tuż przed wyjazdem konkretne branie i na macie ląduje ostatni ale najbardziej waleczny karp 15,5 kg

Tą wyprawę będę wspominał bardzo dobrze i jeszcze długo uśmiech nie zejdzie mi z twarzy gdy widzę te zdjęcia.
Ryby w dobrej kondycji wróciły do wody mam nadzieję że jeszcze kiedyś będę miał szanse się z nimi zmierzyć
