Witam Wszystkich
Wczoraj po długiej przerwie, bo ostatnim razem było to jeszcze w 'czasie letnim'

- wybrałem się na ryby. Wybrałem to samo miejsce co ostatnimi czasy, czyli 'na chodniku w Hadze'

Momentami wiało, momentami 'nie padało'

ale niemal każdy kto mnie tam widział patrzył z podziwem i niedowierzaniem - 'to w taką pogodę to też może być przyjemne? '
Na miejscu byłem okolo 13:00, szybkie rozłożenie maneli i akcja. Pierwsza ryba już po 15 minutach (leszcz) na kulkę Spro fluo skopex, pół godziny później karaś na kulkę Ananasa z Drennan-a i jeszcze jeden leszczy. Były ryby, były ruchy na szczytówkach ale nie brały, zmieniałem przynęty i choć co około 30-45 minut wpadała ryba czułem że to jeszcze nie to co mogę osiągnąć, widziałem że tam są ryby (przepływania po lince) ale są nie ufne.
Między czasie zobaczyłem że coś się spławia w innym miejscu, i umieściłem jeden z zestawów właśnie tam, dodatkowo donęciłem pelletami z procy.
Nie było źle ale nie miałem tego uczucia że 'znalazłem sposób na rybę dzisiejszego dnia' - rybna woda, coś się zawiesiło - myślałem. Próbowałem Goo, Lawe itp i nie działało to jak ostatnim razem.
Tym czasem na dnie mojej torby znalazłem bardzo, bardzo mały słoiczek z qq z Sonubaitsa F1 którą ponad tydzień temu zalałem 63% bimberkiem który dostałem od kolegi z pracy - ot tak na próbę

I to był strzał w dziesiątkę

ryby pojawiały się na macie w odstępach co 5 - 10 min, przez chwilę pomyślałem sobie czy to zima czy już wiosna idzie

Przez tą całą sytuację złamałem trochę przepisy - nie mając uprawnienia na nocny połów postanowiłem zostać dłużej niż jedną godzinę po zachodzie słońca. Nie miałem wiele qq bo był to bardzo mały słoiczek, wrzuciłem do tego 'dipu' kilka kulek i każda zaczęła działać ale najlepsza była biała czekolada fluo z Spro, w ciągu godziny naprawdę się napracowałem. Doszło do momentu że zwinełem jedną z wątek bo nie dawałem rady z tymi dublami. Przy okazji przypomniałem sobie czemu tak bardzo lubię podajniki 'Elasticated' - podajnik z gumką zgubił jedną a 'In line' pięć ryb. To co się działo wczoraj przez ostatnią godzinę - półtorej określam mianem 'MASAKRA' bądź rodem z filmów Luk-a 'karasiowa bonanza'
Dodam że wodę tą poznałem za pomocą holenderskich dziadków którzy wskazali mi ją jak mówiłem że chcę złapać karasia. I choć udawało mi się łapać je tam, ale nigdy w takich ilościach.
Mój wczorajszy wynik po blisko sześciu godzinach to: cztery leszcze około 40-45 cm i 23 'karasiowatych' +/- 40 cm - wszystkie rybki bardzo silne i niekiedy sprawiły trochę trudu by wylondować nimi w podbieraku

Nie będę wrzucał wszystkich fotek a tylko screenshot z albumu

Napisałem 'karasiowatych' bo kształt i bojowość co nie których przypominała karpia - choć pyszczek typowy dla karasia



Czy mogły być to tzw F1? - to by mi dużo tłumaczyło, mianowicie ich zimową aktywność.
Mam nadzieję że moja relacja się wam spodoba jak mnie wczorajsza wyprawa

Pozdrawiam serdecznie