"Jędrula, jeżeli byłbyś w kole, pociągnij prezesa za język, jak to jest z tymi zarybieniami, na jakiej podstawie oni działają... Czy bazują na operacie czy po prostu jest samowolka... Jakby ktoś z Was wybierał się do koła, to też zapytajcie, co? Bo to ciekawa sprawa."
Trochę podepnę się pod temat.
W sąsiednim kole w mojej okolicy, na pewno nie zarybiaja na podstawie operatów. Świadczy o tym choćby przewaga karpia. Teretycznie w przeliczeniu na hektar wpuszczają go kilkadziesiąt kilogramów rocznie. To musi być sprzeczne z operatem. Teoretycznie, bo na pewno mniej. Mowa o ogólnodostępnych zbiornikach.
Natomiast na "S", która jest oczkiem w głowie zarządu koła, wpuszczane jest tyle ryby, ile zdoła wywalczyć prezes.
Średnio 100-200kg karpia, plus kilkadziesiąt kilogramów karasia złotego, dużej płoci, lina i co jeszcze może zdobyć. To oczywiście bardzo średnie ilości roczne. Ale dotyczą około 3ha zbiornika
"Odpowiedzcie mi - dlaczego zbiornik 33 hektara o 'śląskiej' presji wędkarskiej, dostaje zaledwie 50 kilogramów ryb. Jak to jest możliwe? Czy na tyle pozwala operat? To co za łajza go robiła i zatwierdziła? A może nie jest przestrzegany? Kto się interesuje takimi sprawami - RZGW? Czy oni monitorują przestrzeganie warunków dzierżawy?
U nas zawsze w takich sytuacjach odpowiadano, że ichtiolog, bazując na rejestrach stwierdził, że ryby jest mało odławiane, więc musi jej dużo zostawać. Na podstawie rejestrów obliczono, że zbiornik jest wręcz przerybiony - obliczono, że na jednostkę powierzchni przypada za dużo ryb.
Pomyśleć, że kiedyś, kiedy koła posiadały autonomię, to wpuszczało się 1,5 tony ryby rocznie. To dopiero było przerybienie! Że też zbiornik w ogóle przetrwał!"
W sumie to i tak pikuś. W połowie lat 90tych niewiele mniejsze ilości ryb były wpuszczane do mojej starej Odry, o powierzchni wówczas około 5ha

Głównie karp. Przyznaję że było go baardzo dużo.
Ale nie tylko karp. Mi. in. także liny, corocznie trochę szczupaka i bardzo hojnie przerzucano leszcza z Odry. Wówczas ta woda aż kipiała od ryb...
Tak już na marginesie to jednak z większym sentymentem wspominam okres od połowy lat 80tych do początku 90tych. Znacznie mniej było karpia, mało leszcza, ale innych ryb nie brakowało. Wtedy woda miała kapitalny klimat. Była taka bardziej naturalna, Po prostu wspaniała. Eldorado dla linarzy i szczupakarzy..Ehh. Znowu odbiegam od tematu
