Witam
Ja z moich obserwacji łowisk na których bywam, to mogę Ci powiedzieć, że decyzja o takim biznesie, to niełatwa sprawa. Oto kilka, już wcześniej podanych pytań, na które musisz sobie odpowiedzieć:
1. Do jakiego klienta kierujesz swoją wodę: -amator niedzielny, -amator sezonowy, - karpiarz amator, - zawodowiec, -wędkarz rodzinny, -spinningista itd... Tutaj możliwości są dziesiątki i nie ma uniwersalnego łowiska. Jest to niezbędne do określenia dalszych działań i wyglądu łowiska
2. Jak już określisz typ klienta, to warto zapewnić mu szerokie spektrum doznań, jeśli chodzi o pływające ryby. Znam przypadki, że ludzie jeżdżą tylko po olbrzymy, a i takich, co jadą ukleje połowić. Generalnie ten punkt determinuje pkt. 1.
3. Infrastruktura, czyli kibelek, miejsce parkingowe i inne takie - dla mnie to podstawa jeśli chodzi o komercję i bez tego ani rusz. Zdecydowane NIE mówię alkoholowi nad wodą, to zawsze kończy się źle
4. Miejsca na łowisku - zdecydowanie bardziej sobie cenię dzikie miejsca niż pomosty, niemniej tutaj rekomenduję pół na pół, bo każdy woli coś innego
Reasumując, jeśli chcesz zarabiać na rybie, a nie na wędkarzach, to dla mnie wanna plus 1,5 - 2kg karpie, plus kilka 5-6 kg i biznes się kręci. Tak samo amury. Ja osobiście omijam takie łowiska, choć czasami potrafią zaskoczyć i to bardzo sympatycznie. Koniecznie jakiś drapieżnik - szczupak, sum, zawsze oczyści wodę z najsłabszych sztuk. Drobnica sama się pojawi. Takim łowiskiem jest Dąbrowa koło Poznania.
Łowisko dla koneserów, to już inny temat i tam zarabia się na wędkarzach, a nie na rybach. I to jest sztuka mieć taką wodę, ale jak trafisz, to i cena 50-100 PLN na dobę nie odstrasza, szczególnie jak teren ogrodzony i można spokojnie nawet w weekend połowić. Przykład łowisko Dobro Klasztorne w Pobiedziskach
Ja osobiście marzę o agroturystyce wędkarskiej, czyli dla każdego coś miłego. Jedziesz z rodziną, żona z córką do SPA, a Ty z synem na ryby i później wieczorem wspólna kolacja... taki raj. Ale się rozmarzyłem...