Przede wszystkim jako nowozarejestrowany witam wszystkich

Forum czytam od dłuższego czasu i ucze sie z swietnych porad, nadszedl jednak czas zadac pytanie, na ktore nie moglem znalezc odpowiedzi

Od ~2 sezonow jestem zafascynowany metoda lowienia na tak zwana "drgajaca szczytowke". Mam pickera itd caly sprzet, lowie na koszyk zamocowany do rurki antysplataniowej. Niestety efekty sa mierne (oczywiscie zawsze zrzucalem to na slabe zarybienie itd - wiadomo

)
Z forum i filmikow Luka zdalem sobie sprawe jak wiele bledow popelnialem, od rozmiaru haczyka zaczynając (uzywalem nr 10 lowiac plocie i leszcze) poprzez srednice zylek (uzywalem przyponow 0,20 mm) itd. W tym sezonie bogatszy w wiedzę bede przygotowany duzo lepiej.
Nie mniej jednak o co mi chodzi - bardzo trafia do mnie idea 'metody' polegajaca na podawaniu przynęty jako wisienki na torcie. Chetnie użyłbym takiego podajnika zamiast koszyka ale mam jeden dylemat:
Czy nic nie stoi na przeszkodzie, by lowiac metoda, zestawem samozacinajacym na krótkim 10 cm przyponie ale z umieszczaniem przynęty bezpośrednio na haku zamiast na włosie?
Nie na nastawiam sie na karpie ani inne duze ryby. Celuje w ladne plocie, leszcze, ewentualnie jakby przypadkiem zablakal sie lin bylbym w niebo wziety. Patrzac na przypony wlosowe po prostu nie potrafie sobie wyobrazic aby wzglednie male ryby podeszly tak agresywnie zeby polknac przynete na wlosie i do tego jeszcze haczyk znajdujacy sie kawalek dalej. Wyobrazam sobie jak plotka skubie kukurydze na wlosie w ogole nie ocierajac sie o haczyk, a ja co 30min wyciagam z wody pusty zestaw.
Krotko mowiac - czy nie nastawiajac sie na karpie mozna zrezygnowac z przyponu wlosowego na podejscie klasyczne ale wciaz lowiac podajnikiem i w ogole zestawem 'na metode' ?
Pozdrawiam