Już jestem.
A więc tak;
Tak jak było zaplanowane około 14-stej odwiedził mnie Adeptus. Niestety rano dowiedziałem się,że łowisko jest czynne tylko do 18:00. Więc nie miał dużo czasu do łapania. Tak jak koledzy pisali wiatr zmieniał kierunki i momentami utrudniał łowienie. Do tego jeszcze ten skwar. Ryby ładnie się spławiały,ale brać nie chciały. Wielu się o tym dzisiaj przekonało. Mnie się udało,choć nie jestem zadowolony. Liczyłem na więcej. Najbardziej mi szkoda Mariusza,bo kawałek przejechał,a oprócz słabych brań to nawet sobie za dużo nie pogadaliśmy,bo jak nie wiatr który hulał w trzcinach co nas dzieliły to z kolei trudne stanowiska z których nie dało się odejść z obawy o sprzęt. Pogadaliśmy dopiero po skończonych łowach.
Ale do rzeczy. Jak pisałem wcześniej ryby brały słabo i do tego falami. Do południa co godzinę,a popołudniu co półgodziny. Jak brały to na dwie wędki naraz. A właściwie wszędzie w okolicy. Dość dziwne zjawisko. Jakby to była jakaś ławica ryb która nagle zaczyna brać wszędzie w pobliżu. Nie było by to tak dziwne gdyby nie fakt,że atakowały karpie i leszcze jednocześnie.
W sumie złapałem 26 karpi o łącznej wadze +55kg,8 leszczy w sumie ważyły około 5kg i jeden amur 3,600 co daje +63,600kg w około 10 godzin.




