Witam wszystkich
Na początku chciałem powiedzieć, że nie będzie za dużo zdjęć ryb, bo po prostu ich nie było. A jeżeli ktoś lubi czytać moje relacje z nad wody to zapraszam.
Wybrałem się wczoraj nad Mójczę tak jak zwykle, autobus miałem po 4 tak jak na zdjęciu:

Cały mój sprzęt wraz z wózkiem, żona jak wracałem z ryb wczoraj robiła mi zdjęcia i się śmiała, że się wyprowadzam nad wodę mieszkać


Ja też tak pomyślałem - czym starszy jestem tym głupszy, ale wiecie nad wodą wszystko się przyda. I dlatego tak to wygląda. Zajechałem nad wodę to było jeszcze ciemno. Po 6 byłem już rozłożony.
zanęciłem sobie miejsce, może dużo się to wydaje w tej misce, ale może było z 1,5 kg. I dobrze, że miałem ze sobą ziarno i zanęciłem spobem, bo zapomniałem z domu wziąć tych swoich kiełbasek do punktowego nęcenia PVA. Miałem przygotowane je w piwnicy, ale ze względu, że odpowiadałem kolegom ile one ważą i mierzą, musiałem je przynieść z piwnicy do domu, aby porobić fotki i odpowiedzieć i tak zostały w domy przy łóżku. Mówi się trudno. Byłem już nad wodą i musiałem sobie jakoś radzić. Pierwszy i ostatni raz wziąłem ze sobą ten wózek. Przerąbane. Chciałem wszystko mieć nad wodą, ale wieźć to wszystko na takim wózku to przerąbane - przez pole, strumyk, po kamieniach i po piachu na swoją miejscówkę, ale człowiek głupi.... Jeszcze na dodatek śruba mi się odkręciła w kółku i gdzieś ją zgubiłem - skutek - spadało mi kółko przez cały czas.

Zmierzyłem temp wody, nie była taka zimna

Dobrze, że wziąłem parasol, bo przeczuwałem, że będzie kiepska pogoda. Te 3 m tego parasolu robią swoje - wszystko pod parasolem miałem suche.

W wczorajszym dniu złowiłem tylko 6 leszczyków w granicach 32 - 35 cm. Najgorszy dzień w całym roku... Jedynej rybie której zrobiłem zdjęcie, to jest temu Klenikowi. Ledwie 25 cm jak widzicie. Pierwszy klenik z gruntu na tym łowisku. Wziął na zestaw gruntowy z rosówką.

Dobrze, że miałem ze sobą trochę słodyczy. Słabo było z braniem to chociaż się najadłem słodyczy, pogoda kiepska...

W większości dnia, próbowałem łowić na Nash Deliverance Ball Maker, w środku chowałem kulkę Pop Up. Bo nie wziąłem tych kiełbasek. W tej wersji co ja mam jest z boku nacięcie jak widzicie.

I wychodzi nam ładna kulka w środku z niespodzianką.

Jeszcze fotka jesienna z łowiska.

W większości dnia skubały mi raki, jak widzicie jednego wyciągnąłem i 3 m dalej był drugi za nim na żyłce. Chciałem zrobić dwóm na raz na jednej żyłce, ale drugi się odczepił i spadł. Pierwszy raz tak miałem, że w połowie sciągnania zestawu, miałem 2 raki na jednej żyłce.

Jeszcze taka fotka z łowiska.

To moja miejscówka i stanowisko.

A to zdjęcie po mojej prawej stronie, widzicie koniec wyspy i po prawej stronie wpada rzeka, a jak jest duży stan wody to wychodzi woda ze zbiornika w tą rzekę. Widocznie stamtąd ten klenik, którego złowiłem się tutaj dostał.

No i moje przynęty, które miałem wczoraj wypróbować, większość była bezużytecznych, bo kiełbaski do nich zostały w domu.

Na tym kończę i co mam powiedzieć? wypocząłem? na pewno nie. Przemarzłem, nadźwigałem się tego wózka i tych tobołów, dzień zaplanowałem sobie do ostatniego autobusu - do 23 godziny, ale ze względu, że zgubiłem śrubę od wózka, to po ciemku nie będę jeździł z tak rozwalonym wózkiem, więc wróciłem do domu póki było jeszcze widno. Autobus miałem o 16, co normalnie mi 30 minut zajmuje droga to z tym wózkiem
GODZINA... nigdy więcej tego wóżka...!
Byłem tak zmęczony, że o 18 poszedłem spać i spałem do 5
30 aż mnie budzik obudził dzisiaj rano do pracy.
Pozdrawiam Sylwek