Na Mazowszu niewiele jest dużych akwenów. Są za to rzeki - w jurysdykcji PZW. Płacę składki od 3 lat. W zeszłych latach za dodatkowe okręgi (np. radomski). Gdybym nie prowadził szkółki - pewnie w tym roku nie opłacałbym składki PZW. Fajnymi wodami zarządza OM, ale rybek mało. Uczestniczyłem w zarybieniach, wiem ile idzie do wody. Tylko co z nimi dalej się dzieje???
Wiem, że świata idealnego nie ma, a ten, który jest nie jest czarno-biały. Rybaków nie można całkiem odstawić, ale można na pewne okresy (np. trzyletnie) zamykać dla nich wody. Takie zdarzenia miały miejsce na Narwi i dały pozytywne skutki.
W moim przypadku - jeśli chodzi o wody PZW - pewnie przystępne stawki dzienne/weekendowe byłyby lepszym rozwiązaniem.
Razem z kolegami z Feeder Klub Mazowsze korzystam z komercji, bo są duże ryby. Tych ludzie nie zabierają. Chcemy doskonalić techniki gruntowego wędkowania. Do tego potrzebne są rybne wody. Na razie nie narzekamy

Pojawiła się także dobra tendencja wpisywania w regulamin łowiska jasnej informacji: ryb powyżej 3 (czy 5) kg nie wolno zabierać. To jest ok. Na wielu łowiskach możesz wypożyczyć sprzęt - nawet wózek.
Są też stawy z rybami na patelnię - to też jest ok. Zwłaszcza jak robimy nad wodą łowienie rodzinne. Dzieciakom przywiezienie Mamie własnoręcznie złowionej ryby (nawet z komercji) daje ogromną satysfakcję.
Dla mnie zjeść rybę złowioną przez siebie też nie jest niczym zdrożnym. Wręcz przeciwnie.
Teraz zapisałem się do Stowarzyszenia Stawy Cietrzewia. Wydzierżawiliśmy wodę, zaczynamy z zarybianiem. Będą przygody
