Tak w ogóle, to jeżeli byśmy stworzyli jakiś wniosek o coś, żądania, to wtedy ZG musi się do tego ustosunkować. Obecnie to sobie tylko gadamy, ot, takie forumowe pitu-pitu
Co myślicie o jakimś konkretnym działaniu?
Luk. Idea jak najbardziej słuszna tylko czy aby wykonalna ?. Uważam, że żadne petycje listy czy inne formy nacisku ze strony samych wędkarzy niczego nie zmienią. Ten głos po prostu zaginie wśród wielu innych im podobnych kierowanych do władz PZW.
My - cała "wędkarska brać" nie mamy żadnej karty przetargowej (tak jak kolejarze, pielęgniarki, górnicy i inni) którą moglibyśmy wyłożyć na stół i zgłaszać nasze żądania. Czy nam się to podoba czy nie ... bardzo często ze spuszczonymi "łbami" i totalnym wkur......ieniem ...znów idziemy nad wodę i znów myślimy Dlaczego jest tak a nie inaczej.
Tak sobie myślę, że nawet gdyby zlecono wzmożone kontrole łowisk, zwiększono na ten cel środki to i tak niewiele to zmieni a proceder kłusowniczy trwał będzie nadal.
Jedynym ( moim zdaniem) rozwiązaniem, aczkolwiek pozostającym trochę w sferze marzeń jest to aby wędkarze nie byli jedynie zwykłymi użytkownikami wody ale jej OPIEKUNAMI !!!.
Każdy doskonale wie, że najbardziej dbamy i troszczymy się o to co posiadamy. Wielu wielu ludzi żyje jeszcze w przekonaniu, że jeśli "To nie jest moje to nic mnie nie obchodzi". Tutaj tkwi kluczowy problem. Problem ŚWIADOMOŚCI.
Na nic zdadzą się akcje informacyjne, biuletyny, wprowadzanie zasady "NO KILL" dopóki nie zmieni się ŚWIADOMOŚĆ.
Jeśli wędkarze byliby opiekunami wód ... wiele by to zmieniło, bo nikt tak jak sami wędkarze (mam na myśli tych przez duże "W") nie zna realiów stanu naszych wód. Żaden z "działaczy" nie wie że np. gdzieś w niewielkim zbiorniku który jest pod władaniem PZW stan liczebny szczupaka wynosi zaledwie kilka sztuk a leszcza są tysiące i coś z tym trzeba zrobić aby zachować równowagę !!!. Ten "działacz" wiedział nie będzie, ale wędkarze - na pewno. Gdyby w tej sytuacji wędkarze byli opiekunami wody jestem przekonany, że jakieś kroki zostały by przedsięwzięte ... a tak. Wiele z naszych wód jest w podobnej sytuacji bo nie ma kto się nimi zajmować bezpośrednio - nie tylko pośrednio.
Panowie. Zawiązujcie się w kluby i koła lub łaczcie te istniejące w większe jednostki pamiętając o zasadzie że "W kupie siła". Działajcie pod egidą Waszych okręgów i niech zarządy okręgowe przejmują opiekę nad wodami PZW na ich tyretorium, bo jeśli sami nie zadbamy o nasze wody nikt za nas tego nie zrobi. I być może to jest jedynym rozwiązaniem.....
Mam pomysł, a nawet opracowany mały plan jak to można zorganizować, żeby wszyscy (poza kłusolami) na tym zyskali. Ale to jest zbyt długi temat jak na jeden post.....