Mnie słodkowodne ryby nie smakują i nigdy nie smakowały. Nawet nie wiem jak to może komukolwiek smakować - jakieś leszczyki czy karp

Smak ryb znam,a jakże. Wędkował mój dziadek,wędkuje nadal mój ojciec. Ryby brali. Nie wszystkie ,nie zawsze,ale jednak często ryba gościła na stole.
W ubiegłym roku do domu wziąłem jedną rybę - karpika ok 2kg- dla teściowej

Taki z niej smakosz. Nie będę rozwijał tematu "wazeliny" i "dobrego zięcia"
W tym roku jeden karpik zarybieniowy ,ok 1kg trafił do siaty.Cel taki jak powyżej

Przyznaję,że im jestem starszy tym bardziej rozumiem co robię i co się dzieje nad wodą.
Poza tym w ostatnich 2 latach sporo się dowiedziałem,dokształciłem,doinwestowałem itp. Moja skuteczność nad wodą naprawdę wzrosła. Głównie za sprawą forum,nie ma się co oszukiwać

Za tą skutecznością idzie też odpowiedzialność.Przynajmniej ja tak to widzę.
Gdybym ładował w siatę wszystko co łowię (niestety szału nie ma,ale w porównaniu do innych nad wodą i do rybostanu...), to naprawdę mógłbym się przyczynić do ubożenia zbiornika. Jeśli wziąć jeszcze pod uwagę ,że nie jestem jedynym "skutecznym" nad wodą....
Poza tym pochwalę się,że nawet wpłynąłem nieco na mojego ojca! Co prawda nadal bierze rybki,ale zdecydowanie mniej i rzadziej

Ba!Ostatnio nawet dzwonił (jest u ciotki nad Wisłą) i pochwalił się,że złowił 2 sumki, bodajże jazia i kilka leszczy,ale wszystko wypuścił . Mimo,że "stary uparciuch" ,to coś jednak dociera
