Ale fajnie się czyta opinie "betonu", który twardo przy swoim się trzyma "bo ryby tego nie znają", dobre...
A ja tak czytam ten wątek i sobie myślę, że karpie w moim najbliższym stawie najbardziej znają... żołędzie
Nad samym brzegiem rośnie ogromny dąb, dodatkowo jest mocno pochylony w stronę wody. Ogromne ilości żołędzi wpada do wody, sam parę razy w sezonie dostaję nimi w łeb

Karpie w tej wodzie znają żołędzie na pewno lepiej niż dumbellsy Drennana i Lorpio. Ba - myślę nawet, że znają je lepiej niż gotowaną kukurydzę

Nie wiem czy je jedzą (pewnie by mogły ale czy by im smakowały?). Może w tym roku na metodę zakładać głównie żołędzie (bo ryby je znają)?
No jest to w sumie pomysł hehe

Nie można tak pisać, że ryby znają jakąś przynętę i na nią biorą, a jakiejś nie znają i nie biorą!
Nie każda ryba zjadła w życiu kukurydzę, pszenicę, pęczak, groch, czereśnie(!), czy ciasto. Nie wspominając już o wymienionym tutaj salcesonie!
A nawet zakładając, że dane ryby już to jadły to musiały tego kiedyś spróbować po raz pierwszy czyli były to dla nich "wynalazki"
"Wynalazki" moim zdaniem mają dwie główne zalety:
- działają wybiórczo/selektywnie na ryby by nie wyciągać drobnicy
- mają długi czas przechowywania - wędkarz nie musi co wypad na ryby wcześniej odwiedzać sklep wędkarski aby kupić świeże robaki lub gotować sobie inne "naturalne" przynęty