Dobrze, że nie każą jeszcze kruszyć szkła i sortować kolorami! 
E no, aż tak różowo to nie jest. U mnie stoją pojemniki na szkło białe!!! Szkło niebiałe trzeba wrzucać gdzie indziej

Nie bardzo tylko wiem gdzie.
Rozmawiałem kiedyś z gościem ze Stanów, który powiedział mi, że firmy zajmujące się segregowaniem śmieci i odzyskiwaniem surowców wtórnych mają się całkiem dobrze. U nas, w Polsce zostało to tak skrojone, że człowiek, jak nie posegreguje, to płaci karę, czyli ma droższą wywózkę śmieci. I tak sobie myślę, że płacę tę karę za to, że temu, kto zarabia na surowcach wtórnych (gminy, miasta i Bóg wie kto jeszcze), nie chce się odwalić roboty posegregowania śmieci.
Nie segreguję śmieci. Płacę za to podatek karny. Mam nadzieję, że dzięki mnie i kilku innym takim, jak ja, ktoś ma pracę. Może z tego pożytek taki... (a może nie).
Moja aktywność ekologiczna równa jest zeru. Dlaczego? Otóż myślę, że we współczesnym świecie jest niemały zamęt pojęciowy. Ekologia to przede wszystkim nauka. I chyba jako taka nie jest, w sensie ścisłym, nauką o ochronie przyrody. Ochroną przyrody zajmuje się sozologia, która nauką nie jest. A zatem ekolog to człowiek wykształcony w dziedzinie ekologii. Tymczasem każdy darmozjad, który domaga się, żeby zaprzestać tego i tamtego, bo z tego miejsca do tamtego wędruje studwunoga palczasta zielonogarbna, nazywany jest ekologiem. I tak nastąpiła deprecjacja zawodu ekologa. Piszę o tym, bo strasznie mnie denerwuje ta współczesna nachalność irracjonalizmu i głupoty.
Jak najbardziej jestem za ochroną przyrody.