Autor Wątek: Wędkarstwo na pokaz...?  (Przeczytany 17544 razy)

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #30 dnia: 22.01.2015, 22:52 »
Ja w ogóle tego problemu nie dostrzegam. Nigdy nie zauważyłem, aby jakiś wędkarz x patrzył na pewnego wędkarza y jak na lansera. Może za mało znam wędkarzy, a może jednak w większości są to ludzie, którzy przyjeżdżają nad wodę, żeby połowić, a nie zajmować się sprawami czyjegoś kołowrotka, ubioru czy siedzenia - czyli duperelami. Wędkarstwo to takie hobby, które uprawiamy w poszukiwaniu trochę innego świata, niż ten, na co dzień, a więc ciszy, kontaktu z przyrodą, oderwania od bieżących spraw itd.  Każdy łowi tak jak lubi i chyba każdy to rozumie. Gość może łowić kijem z leszczyny bez kołowrotka, bo jest survivalowcem, a ręcznik mieć bisiorowy, bo jest bogatym survivalowcem. Ktoś może przyjechać na ryby z toną sprzętu za krocie, ale bez ręcznika, bo lubi mieć utytłane ręce i też dobrze. Ci, którzy przybywają nad wodę po ryby, w świetle moich doświadczeń, też nie wydają się tacy straszni, bo nie widzą lansera w człowieku ze sprzętem, ale frajera, który wydaje więcej na sprzęt, niż może z wody wyjąć.

Być może jednak mam na rybach ograniczoną zdolność postrzegania ...

 
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline jozef.wielki.98

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 29
  • Reputacja: 1
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #31 dnia: 22.01.2015, 23:05 »
Nareszcie znalazło się kilku i napisali trche prawdy o tych wystrojonych cwaniaczkach ,o tych co wszystko wiedzą najlepiej. Bardzo dużo czasu spedzam nad wodą (pamiętacie 96 nocek l? )  a że lubię obserwować nie tylko szczytówki to i dużo widzę jakie robia sobie podśmiechujki ze starszych wędkarzy, ale tylko jak jest ich kilku a dziadkow1-2 ale w wynikach rzadko maja szanse .Moze pisze troche za ostro , wiem że nie wszyscy tacy są. Co do sprzetu to jest tak jak mówią niekturzy przede mną,ale ja myśle że to tylko szpan ,i nie tylko o wychuchany sprzęt chodzi jest jeszcze kwestia zachowania nad wodą,kaleczenia języka polskiego krytykowania jeśli ktoś bierze rybę czy dwie myślę i nie tylko ja że ma do tego prawo,kto chce wypuśćić  to też ma do tego prawo . Jeszcze tylko otym waszym no kil i tych angielskich ozdobnikach, dla mnie ładniej brzmi złów i wypuść ,koszyk zanętowy ,lub wędka do łowienia z gruntu

elvis77

  • Gość
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #32 dnia: 22.01.2015, 23:25 »
Logarytm,bo siedzisz za głęboko w krzakach
A tak poważnie to nasze pokolenie ma inne spojrzenie pewne wartości.
Jak w 81' dostałem pierwszą wędkę,bambusa,którego mam do dzisiaj, to "Mikołaj" nawet nie przypuszczał,że to będzie moją pasją. W 82` był następny,ale takie czasy,nic innego nie było w sklepie sportowym.
Dzisiaj mamy wszystkiego pod dostatkiem. Kiedyś,żeby wyrzucić sprzęt lub go raczej odłożyć w kąt to musiał się zużyć,a dzisiaj jesteśmy wybredni i wystarczy.że nam się znudził i ląduje w kącie. Dzieje się tak szczególnie wtedy jak otrzymujemy coś zbyt łatwo,bez zbędnego wysiłku. Jeżeli zarobimy na coś ciężką pracą to szanujemy tego wartość. Wiemy ile nas to kosztowało.

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #33 dnia: 22.01.2015, 23:27 »
Logarytm,bo siedzisz za głęboko w krzakach

Chyba masz rację :)
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 983
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #34 dnia: 22.01.2015, 23:28 »
Ja w ogóle tego problemu nie dostrzegam. Nigdy nie zauważyłem, aby jakiś wędkarz x patrzył na pewnego wędkarza y jak na lansera. Może za mało znam wędkarzy, a może jednak w większości są to ludzie, którzy przyjeżdżają nad wodę, żeby połowić, a nie zajmować się sprawami czyjegoś kołowrotka, ubioru czy siedzenia - czyli duperelami. Wędkarstwo to takie hobby, które uprawiamy w poszukiwaniu trochę innego świata, niż ten, na co dzień, a więc ciszy, kontaktu z przyrodą, oderwania od bieżących spraw itd.  Każdy łowi tak jak lubi i chyba każdy to rozumie. Gość może łowić kijem z leszczyny bez kołowrotka, bo jest survivalowcem, a ręcznik mieć bisiorowy, bo jest bogatym survivalowcem. Ktoś może przyjechać na ryby z toną sprzętu za krocie, ale bez ręcznika, bo lubi mieć utytłane ręce i też dobrze. Ci, którzy przybywają nad wodę po ryby, w świetle moich doświadczeń, też nie wydają się tacy straszni, bo nie widzą lansera w człowieku ze sprzętem, ale frajera, który wydaje więcej na sprzęt, niż może z wody wyjąć.

Być może jednak mam na rybach ograniczoną zdolność postrzegania ...

Może to też zależeć od tego, w jakim środowisku się przebywa.
Kiedy startowałem w zawodach spławikowych oraz wtedy, gdy nałogowo poławiałem duże karpie (również biorąc udział w licznych imprezach), takie przejawy obserwowałem.
Kiedy jednak zacząłem jeździć na ryby samemu i wybierać miejsca ustronne, to muszę powiedzieć, że omawiany problem praktycznie nie istnieje.
Pozdrawiam
Mateusz

elvis77

  • Gość
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #35 dnia: 22.01.2015, 23:32 »
Dokładnie. Najważniejsze jest odpowiednie towarzystwo lub jego całkowity brak

Offline Fluffy

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 139
  • Reputacja: 13
  • Lokalizacja: Kraków
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #36 dnia: 23.01.2015, 00:01 »
@Logarytm, @Mateo

+1

Nie przywiązuję uwagi do marek. W niektórych, dość rzadkich przypadkach rzeczywiście lubię nabyć i używac markowego sprzetu, ale tylko ze względu na jakość. Natomiast absolutnie nigdy nie zdarzyło mi się paczać na kogoś z góry ze względu na gorszy sprzęt. I praktycznie takiego zjawiska nie obserwuję. Może wychodzi to w necie, kiedy ludzie anonimowo wyładowują swoje frustracje?
Chociaż zdarza mi się uśmiechnąć pod nosem, kiedy ktoś od stóp do głów ubrany jest w markowy sprzet, z wielkim logiem na każdym elemencie, od czapki po ręcznik i wędkę, bynajmmniej nie w celach marketingowych. Kojarzy mi się to z pewnym "cebulactwem"  ;). Coś na zasadzie, że widok znanego sportowca w uniformie oklejonym reklamami nas nie zaskakuje, ale zwykly człowiek ubrany w taki strój na pewno będzie budził zdziwienie.
Ale w końcu nie mój cyrk nie moje malpy, jak komuś sprawia to przyjemność to niech się bawi, może mu ryby lepiej beda braly..  :P
Michał

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 525
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #37 dnia: 23.01.2015, 00:27 »
Nie przejmuj się takimi rzeczami. Ja w ogóle nie czuję potrzeby mówienia o tym, czy ktoś łowi lepiej czy gorzej. Nie czuję potrzeby mówienia, że jeden jeździ takim autem, a drugi innym. Po prostu w ogóle mnie to nie interesuje. W ogóle o tym nie myślę i tego nie widzę.
Myślę, że z wiekiem człowiek nabiera trochę więcej pokory wobec życia i dystansu do pewnych rzeczy.
Najważniejsze jest zdrowie i to, żeby móc wybrać się nad wodę :)
    :thumbup: :)
Arek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 500
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #38 dnia: 23.01.2015, 07:57 »
Nareszcie znalazło się kilku i napisali trche prawdy o tych wystrojonych cwaniaczkach ,o tych co wszystko wiedzą najlepiej. Bardzo dużo czasu spedzam nad wodą (pamiętacie 96 nocek l? )  a że lubię obserwować nie tylko szczytówki to i dużo widzę jakie robia sobie podśmiechujki ze starszych wędkarzy, ale tylko jak jest ich kilku a dziadkow1-2 ale w wynikach rzadko maja szanse .Moze pisze troche za ostro , wiem że nie wszyscy tacy są. Co do sprzetu to jest tak jak mówią niekturzy przede mną,ale ja myśle że to tylko szpan ,i nie tylko o wychuchany sprzęt chodzi jest jeszcze kwestia zachowania nad wodą,kaleczenia języka polskiego krytykowania jeśli ktoś bierze rybę czy dwie myślę i nie tylko ja że ma do tego prawo,kto chce wypuśćić  to też ma do tego prawo . Jeszcze tylko otym waszym no kil i tych angielskich ozdobnikach, dla mnie ładniej brzmi złów i wypuść ,koszyk zanętowy ,lub wędka do łowienia z gruntu


Józef, myślę, że to sprawa pokoleniowa po części. Ze sprzętem jest jak z samochodami. Można komuś zarzucać, że kupił sobie Skodę Octavię na przykład, nową? Albo nowego Passata? Bo niektóre rzeczy wcale nie są drogie ani nie są specjalne. Można by probować pisać wiele rzeczy - ale picker to picker i nie połowisz lepiej teleskopem taką Metodą, chyba, że jest się wirtuozem. A to znaczy znowu, że z pickerem w ręku dopiero byłoby 'ostro'.

Doczekaliśmy się czasów dobrobytu - jak pisze Elvis, dawniej wszystko związane z wędkarstwem, kije, kołowrotki - lądowały w kącie jak już coś się z nimi działo, bo było trudno o wszystko i szanowało się każdy sprzęt, akcesoria. Ale dzisiaj jest inaczej. Czy jest to złe? Chyba nie...

Problemem jest raczej to jak ludzie podchodzą do wędkarstwa. Tak jak trudno  mowić o snobach co jeżdżą lepszymi samochodami niż Polonez tak nie wydaje mi się aby można przenieść to do wędkarstwa. Ktos może chcieć miec coś lepszego, wygodniej siedzieć, mieć dobrze zorganizowane stanowisko. Lub po prostu ktoś lubi coś markowego o wysokiej jakości. Nie widzę w tym nic złego.
Gorsze jest 'nadęcie', obnoszenie się z czymś i zadzieranie nosa, zwłaszcza przy marnych wynikach.

Zobacz - sam wprowadzasz podział. Mówisz wy i my, wprowadzasz jakąś barierę, dzielisz ludzi na jakieś grupy, zwłaszcza wiekowe. Lepiej byłoby aby akceptować róźne podejścia, skupiać się na szukaniu tego co nas łączy a nie dzieli. Ktoś kto ma droższy sprzęt mogłby poczuć się atakowany. Czy to coś da? Wątpię.
Czasy się zmieniają i trzeba to zaakceptować. Nie ma co pisać o tym ile kto wydaje na wędkarstwo - bo przecież to prywatna sprawa. Tak jak inni chcą mieć lepszy samochod, ładniejszy dom, ogród, pojechać na wakacje za granicę, gdzie jest słońce i ciepłe morze.

Co do terminologii i słów, to niestety jest problem. Wędka gruntowa to coś ogólnego. To tak jakbyś mówił, że jesz kiełbasę. Nie ważne jaką... Niestety, rozwój techniczny (F1 chociażby) spowodował, że pojawiło się mnostwo róźnego rodzaju wędzisk, do róznych metod. Dlatego, że maja inną budowę, inną akcję, różną długość, inne przelotki i ich rozmieszczenie - używa się różnych nazw. W Polsce nie ma silnych gazet, wydawnictw wędkarskich kreujących pewne rzeczy (posługiwanie się jezykiem obcym nie jest czymś normalnym jeszcze) - więc wiele słów przechodzi do języka bez spolszczenia. Mało kto zadaje sobie trud aby takie rzeczy robić. Koszyk zanętowy tak naprawdę nie jest wcale trafnym określeniem... Dlatego trudno o ładne tłumaczenia. Zastanawiając się głębiej - ponad połowa polskich słów pochodzi z innych języków ;)

A co do zabierania ryb? Czujesz niechęć do tych co wypuszczają ryby? Nie lubisz jak o tym mówią i piszą? Czy czujesz sie atakowany? Pytam z ciekawości... Nie popieram postaw atakujących kogoś kto czasem zabiera ryby, postawy atakujące nadmierne zabieranie ryb zaś rozumiem. Tu też trzeba wypracować jakieś porozumienie. Ryb jest coraz mniej, to widzi chyba każdy. Jeżeli byłoby ich dużo to myślę, że problemu by nie było. Jednak trzeba coś zrobić aby zatrzymać tę tendencję. I tutaj widzę, że obydwie strony mają wspólny interes. I można wiele zdziałać - ale wspólnie, bo podzieleni na 'my i wy' każdy straci.

Niestety, teraz mamy sytuację, gdzie wielu młodych wędkarzy traci respekt i szacunek do starszego pokolenia. Internet, artykuły, drogie rzeczy, ciuchy sprawiają, że wielu z nich czuje swojego rodzaju wyższość-  jednak nie zastąpi to doświadczenia. Warto więc inspirować i pokazywać, że można, bez drogich kolowrotkow, tyczek i całej tej terminologii. I to jest chyba lepsza droga niż budowanie podziałów. Ten szacunek do innych powinien dotyczyć każdego, bez względu na wiek.


Lucjan

Offline Qarg

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 232
  • Reputacja: 19
  • życie jest za krótkie żeby łowić tylko w weekendy
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #39 dnia: 23.01.2015, 10:00 »
problem tkwi w tym ze wiekszość ludzi ocenia innych patrzac co posiadaja , jaka szkołę kończyli ja nie mam problemu tego typu dla mnie człowiek jest najwazniejszy :) oceniak jaki jest  bez róznicy czy jest prawnikiem czy skonczył "tylko" podstawówke czy łowi extra sprzetem czy kijem z czasów wczesnego gierka :P
 jedno co mnie irytuje to ludzie którzy np. komentuja " mnie na taki sprzet nie stac" lecz co smieszne nie zuwazaja ze dzienie wypalaja 2 paczki fajek + 2 lub 3 piwka :) hmm ja na kołowrotek który chciałem miec pół roku kase ciułałem :) bo niby "tylko" 600 zł  ale zawsze cosik wypadło :( innego.
ktos powie na kiego Ci młynek za 600 sa inne: a no sa ale jak to ktos madry dawno temu  powiedział jak cie nie stac to kupuj dobre rzeczy bo beda na dłuzej a z racji ze ja kupuje sprzet na długie lata :) do tej pory uzywam czarnych shimano i 1 baitrunera jaki wyszedł :) i nowszych mi nie trzeba:)  :P nom chyba ze do ukochanego federka :)
znam zawodnika startujacego w zawodach i to z duzymi sukcesami  który startuje i prywatbnie łowi na MIkado balck drafty i smieje sie ze ma 6 sztuk w cenie 1 kija ale nie martwi sie ze cos mu nawali bo zawsze w samochodzie ma 2 zapasow :) jak na ironie od 2 lat zaden nie nawali :) hihi
a wędkarsko jeden z najlepszych  wedkarzy jakich znam :)
oj ale sie rozpisałem :-[
Arek

Offline SNAJPEROO7

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 155
  • Reputacja: 10
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nooo wypuszczam aby pan mógł sobie złapać
  • Lokalizacja: Niemcy
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #40 dnia: 23.01.2015, 11:38 »
Taka sytuacja - śiedzę sobie nad wodą z żoną i córką bardziej dla przyjemności niż dla ryb ,ale skoro woda to czemu nie zarzuci wedki niech się moczy.Po około dwóch godzinach na łowisko wjeżdża super autko typu yeep i wysiada z niego dwóch jego mości odpicowanych w wędkarskie ciuchy jakby dopiero co ze sklepu wyszli bo jeszcze nowością pachniały i się zaczęło. Czego to oni nie mieli karpiówki,rod-pody,ogromne ilości peletów oraz kulek,zanęty sypkie po butelkach sądze że były jeszcze atraktory w płynie oraz dipy.Po wypakowaniu tego całego majdanu zaczęło się mieszanie zanęt i głośne omawianie jej receptury oraz po jakie to ryby oni przyjechali. I tak zeszło im około 30-40min. Po wymieszaniu i uformowaniu kul zaczęło się to czego nie lubią wedkarze szukający spokoju BOMBARDOWANIE wody tymi pecynami,po wrzuceniu całej zawartości z wiadra chyba stwierdzili że to za mało i zaczęli wywożic łudką kolejne porcje zanęty w postaci peletu,kukurydz,kulek i czegoś tam jeszcze. Naliczyłem 11wypłynięc łudki (KOSZMAR) po tej całej procedurze panowie zaczęli się zbroic.Po kilku minutach kije poszły w ruch,a następnie nastał "spokój" w oczekiwaniu na branie przy piwku i opowiadaniu jakie to ryby zostały złowione na ostatniej zasiadce.Jeden przez drugiego się przechwalał a jakim to sprzętem się teraz powinno dysponowac aby skutecznie łowic,a że to tak , a tamto tak bo innaczej to lipa i brań nie będzie itp .itd. Nie ukrywam że uśmiałem się przy tym co nie miara, nawet moja żona nie mając pojęcia o wędkarstwie pytała mnie dlaczego oni tak dużo sypią tego żarcia do wody i czy to nie przesada więc jej odpowiedziałem  " no przecież słyszałaś po jakie ryby przyjechali mowa tu oczywiście o karpiach".A bo nie napisałem całe zdarzenie ma miejsce na starorzeczu Odry. Po około dwóch godzinach bez brania i wypiciu kilku piw sąsiedzi postanowili nas odwiedzic . Zaczęło się kulturalnie dzień dobry czy coś się dzieje, rybka bierze ,czy długo już tu siedzimy,czy zauważyliśmy aby ktoś coś wogóle złapał itd. Gdy mu powiedziałem że nic się nie dzieje a rybka nie żerue bo jest za gorąco nic nie odpowiedział tylko popatrzył na mnie w dziwny sposób,odchodząc przelustrował mój sprzęt i powiedział do kolegi że na taką tandete to mogę sobie w wannie łowic a nie tutaj .No cuż wędkowałem w tedy daiwką za 120zł. i przypięty kołowrotek shimano catane 2500 też za około 120zł. dla mnie na tą wodę wystarczy ponieważ znam ją od łebka no ale cuż niech mu będzie.Po około godzinie zza krzaków wyszedł chłopiec na oko miał może z 13-15 lat przywitał się i w dziwny sposób zaczął się kręcic po łowisku jakby nie mógł sobie znależc miejsca do wędkowamia .Moja żona widząc to powiedziała spytaj się go o co chodzi może coś zgubił,zawołałem go by powiedział czego szuka to mu pomożemy a on odparł że nęcił to miejsce z ojcem robakami i chciał dziś spróbowac ponownie bo w czoraj złapał tu kilka dużych okoni.Uśmialiśmy się z żoną że taki smerf a już kombinuje jak nie zdradzic łowiska,oczywiście pozwoliłem młodemu koledze usiąśc przy nas aby mógł sobie połowic w swoim miejsu. I w tym momęcie koledzy wędkarze z sąsiedztwa znów zaczęli szydzic ze sprzętu młodego wędkarza chłopiec łowił spiningiem przerobionym na spławikówkę. Nie wytrzymałem i krzyknąłem w ich kierunku że najlepszy sprzęt nic nie pomoże jak ma się główno w głowie i docinki zamilkły. Chłopiec się rozsiadł na zwykłym drewnianym krzesełku i zaczął szukac czegoś w kieszeni spytałem więc czego szuka a on odparł że zgubił słoiczek z robakami ale zaraz sobie jakiegoś znajdzie.Odszedł na bok i wyrwał kawałek darni pod którą znalazł dwa robaki zwykłe glisty.Założył jednego i zarzucił zestaw około 3m. od brzegu w okolice grążeli ,jakież było moje zdziwienie gdy po chwili nastąpiło na jego wędce branie. Zacięcie kij wygięty chyba do oporu kocioł na wodzie i cisza,okazało się że hamulec był dokręcony do oporu więc pomogłem koledze wszystko  ustawic,po zmontowaniu wszystkiego i zawiązaniu nowego przyponu ostatni robak na hak i do wody w to samo miejsce. Prawde mówiąc nie sądziłem aby coś jeszcze mu wzięło. Po zarzuceniu zestawu poszedł znów szukac robaków gdy spławik znów zaczął pokazywa branie krzyknąłem tylko Staś masz branie a ten jak się nie zerwie i znów cięcie. Tym razem udany hol pomoc w podebraniu  piękny lin 42cm na brzegu,w ciągu około dwóch godzin Staś na te glisty złowił łącznie 4liny od 40 do 48cm dwa leszcze 37 i 40cm i sporo okonków.Ja bez brania a koledzy zawodowcy i znawcy sprzętu chyba nie wytrzymali presji bo zaczeli się zwijac po kolejnej rybie Stasia burcząc że wielki h...... tu siedzi a nie ryby  :D :D :D :D :D :D :D.  Wnioski wyciągnijcie sami nie ma co oceniac książki po okładce . :P
Nie kłuć się z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona  doświadczeniem.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 500
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #41 dnia: 23.01.2015, 12:05 »
Dobry przykład!!!  :D :D :D Chciałbym mieć nagrane ich miny jak młody ciągnął te liny!  :D
To jest właśnie lans i wędkarstwo na pokaz kontra 'prosto i skutecznie'.

Ciekawe po co tyle nęcili, 11 razy wypływająca łódka to około 10 kilo towaru jak nie więcej. Szok!  Rzadko kiedy  ma sie efekty, to jest taktyka na dłuższe posiedzonka.

Lucjan

Offline Marcin Cichosz

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 598
  • Reputacja: 431
  • Płeć: Mężczyzna
  • Feeder Fans
    • Galeria
    • Feeder Fans
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #42 dnia: 23.01.2015, 12:07 »
Dobreee  :D
Stasiek im wstydu narobił.

Offline SNAJPEROO7

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 155
  • Reputacja: 10
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nooo wypuszczam aby pan mógł sobie złapać
  • Lokalizacja: Niemcy
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #43 dnia: 23.01.2015, 17:03 »
Luk wierz mi tego towaru co mieli to nawet połowy nie wykorzystali. Ich miny bezcenne :P Stasia widziałem od tamtej pory ze dwa razy,dalej łowi na spining przerobiony na spławikówkę.
Nie kłuć się z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona  doświadczeniem.

elvis77

  • Gość
Odp: Wędkarstwo na pokaz...?
« Odpowiedź #44 dnia: 23.01.2015, 17:47 »
Żeby nie odległość to pomyślałbym snajper,że mamy wspólnych znajomych
U mnie też poprzedzają kolesie w terenowych i nie tylko brykach u się lansują l,a naj śmieszniejsze jest to,że nie mają fajek i zwykłych robaków i chodzą po brzegu i się proszą.
Fura,skóra i komóra,a w głowie i kieszeni pusto