Pewnie usłyszałbyś to samo co ja w tedy
, tak już jest,głupie docinki i naśmiewanie kończy się gdy ty zaczynasz łowic ryby a oni siedzą bez brania z głupią miną obserwując twoje poczynania. Ciekaw jestem co w takim momęcie dzieje się w głowie takiego delikwęta.No bo jak to jest możliwe ja mam markowe zanęty dżoka konketny sprzęt i nic ,a tu gośc z boku łowi na zwykłego bambusa jakiś tani młynek najprostsza zanęta i łowi rybe za rybą a u niego cisza
.
"a tu gośc z boku łowi na zwykłego bambusa jakiś tani młynek najprostsza zanęta i łowi rybe za rybą a u niego cisza

."
To i tak na bogato

Za chłopaka, gdzieś około roku 90-go poznałem nad Odrą starszego Pana z mojej wioski. Nie znałem go wcześniej, poznaliśmy się dopiero nad wodą.
Ale ten to miał sprzęt! Stary przynajmniej 20letni bambus. Około 4m. Widać po wędzie ile ryb targała, bo wygięty-odkształcony był w solidny łuk.
To był bat! Spławik zrobiony z gęsiego pióra, przypon około 0,20,
I zapewniam Was, że ów starszy Pan przyjeżdżał nad wodę zazwyczaj tylko z grubą kromką chleba w kieszeni. To była przynęta i zanęta. Podnęcał oczywiście bardzo mało, po parę kuleczek z ugniecionego chleba. To wszystko.
I łowił. Zawsze łowił. Zazwyczaj w czasie około czterech popołudniowych godzin , trafiał jednego, dwa ładne leszcze, plus jakieś drobiazgi...płotki, krąpie.
A jak podchodziła woda to znacznie więcej.
Czasem "chciało" mu się ugotować ziemniaki, czy pszenicę, wziąć robaki...Oj, wtedy to już poważnie targał leszcze.
Łowił tutaj od lat 50tych. Znakomicie znał wodę. Świetnie wiedział gdzie przy jakim stanie wody łowić. Świetna znajomość wody, i ogólnie znakomicie ją czytał. Mistrzostwo.
Wiele razy przyjeżdżałem do niego nad odrę. Nawet bez wędek. Tak tylko z nim posiedzieć, popatrzeć...Nie wiem , ale chyba coś mi tam w głowie zostało...
Wspomniałem sobie go wczoraj, po złowieniu tej płoci. Bo właśnie ten Pan złowił największą płoć jaką kiedykolwiek widziałem. Dobre 1,5kg. Na pewno była to płoć. Olbrzymia płoć. A takie kilówki trafiał systematyczne.
Znakomity wędkarz.