Jakub, a teraz powiedz jak i czym łowiłeś

Pamiętam jak narzekałeś, ze łowienie feederem nie za bardzo Ci wychodzi. Póki co Goo nie jest atraktorem spławikowym, niekoniecznie też działa na pewne gatunki. Lava na przykład tez nie da Ci ryb, wątpię aby inne atraktory gęste pomagały...
Niestety wielu wędkarzy liczy na to, że Goo, Lava lub inne Yum Yumy dadzą im mega wyniki. Nie dadzą. Panowie nie czarujcie się. Nie zrobicie z bułki tartej po dodaniu Goo miksu 50/50 na bazie MMM i pelletów 2 mm z Sonubaitsa. To będzie dalej bułka tarta, ale z atraktorem.
Wyobraźmy sobie teraz, że ktoś po trzech wyjazdach, ma wyrobioną opinię o danej przynęcie, na przykład o pellecie krylowym z Sonu. Nie dał ryb, ani razu, nawet odstraszał. Oczywiście, to jest jak najbardziej możliwe! Ale o co tu chodzi? Po prostu nie zawsze dana rzecz działa na danej wodzie, na dane ryby, przy danej technice. Samo Goo daje nam tylko kilka procent więcej szans na brania, musimy też wytrwale próbować. Bo taki pellet krylowy za czwartym razem okazać się może killerem, a coś co zawsze łowiło nie będzie dawać żadnych brań...
Osobiście nie piszę tego aby komuś robić uwagi, raczej chcę wytłumaczyć. Nie liczcie na to, że coś da Wam poprawę wyników o 100 lub 200%. Jeżeliby Goo było takie dobre, kosztowałoby 200 PLN, i mało komu byłoby żal wydać na to kasę. To jest taka mała pomoc, mega droga, bo dla karpiarzy i od Kordy. Ale wielu uważa, że działa.
Pamiętam jak kilka osób pisało mi, ze dumbellsy albo pellety nie działają, byli rozgoryczeni zakupem i dawali mi o tym znać, czuli się trochę oszukani. Panowie - bo to nie zawsze da ryby! U jednych działa a u innych nie. Jedni łowią na to jak wściekli, a u innych jest cicho jak makiem zasiał. NORMALNA SPRAWA!
No i rzecz ostatnia. Panowie - polecam poczytać co nieco o samosugestii i o samospełniających się życzeniach (Potęga podświadomości Murphy'ego - lektura obowiązkowa

). To o czym myślimy zazwyczaj przydarza się nam w życiu. Tak działa nasza podświadomość. Dobrze jest myśleć pozytywnie i wkładać wiarę w pewne rzeczy, wtedy ma ona większą szansę zadziałać. Oczywiście szczęściu trzeba pomóc jak to mawiają, ale starajmy się być pozytywni. Nie chcę reklamować wcale Goo tutaj, bardziej mam zastrzeżenia do sposobu jego wykorzystania. Jeżeli nie wierzysz, że to działa, raczej się to nie wydarzy. Bo tak samo nic nie da komuś piernik dodawany do zanęty czy słodzik, czy też jakieś inne kokobeże w cenie paczki zanęty z Old Ghost'a... Często sami dajemy siłę jakiemuś specyfikowi, lub też technice wędkarskiej. Łowiąc, lepiej jest sobie wyobrażać jak łowimy duże ryby, jak je holujemy, jak mierzymy i ważymy, jak nam gra alarm lub szczytówka - niż myśleć jak to kolejny raz wrócimy znad wody o kiju. Wiara czyni cuda

W przypadku zaś Goo, innych atraktorów, przynęt i tak dalej ja wolę myśleć - na tej wodzie i w tym dniu się nie sprawdza. Bo jeżeli normalnie mam brania łowiąc to trochę przegięciem jest liczyć na jeszcze większą ich liczbę, lub też na większe ryby po dodaniu jakiegoś specyfika. Goo to po prostu taka opcja, po użyciu której być może ryba na nią zareaguje. Być może

Jakub i Arek - piszę to ponieważ uważam, że trochę zbyt bardzo liczyliście na cuda, i rozczarowani dajecie negatywne opinie. Jeżeli uważacie, że Goo nie działa, to podobnie będzie z Lavą, Yum Yumem i innymi specyfikami. Jeżeli zaś wierzycie, ze one działają a Goo nie - to robi się ciekawie

To samo można napisać o każdej z przynęt gruntowych Sonubaitsa, ja mam często ciągi, w których pikantna kiełbasa w ogóle nie daje brań, przez kilka sesji, a mimo to dalej uważam ją za najbardziej skuteczną z przynęt, to samo jest z dumbellsem ananasowym z Drennana.