System jest sprytnie zaplanowany, jak i każdy inny w naszym kraju.
Złudzeniem jest możliwość jakiejkolwiek zmiany oddolnie.
Jakieś głosowania w kołach, w okręgach, do tego przepisy, papiery, 3 zdjęcia i odcisk d**py w betonie
Każdemu, który chce zmian, braknie czasu, siły, zapału i cierpliwości by to przechodzić. A nawet jeśli mu się uda, to będziemy mieli kilku sensownych ludzi we władzach PZW, których głos może tak wpłynąć na tą sitwę, jak motyl na kierunek jazdy tira...
Jedyna słuszna opcja to "przewrót".
Widzę jednak sporą przeszkodę w postaci "większości" naszej wędkarskiej braci.
Tu nie chodzi o to, że to źli ludzi, że "leśne dziadki" itd. Ci ludzi najzwyczajniej nie rozumieją

Do nich niewiele dociera.
Postulaty w stylu "więcej ryb", "wygonić dziadów z zarządu" itp bardzo im się spodobają. Jednak obawiam się, że więcej ryb skojarzą z koniecznością zakupu 2-giej zamrażarki, a rozgonić zarząd, z poczuciem się kimś ważnym przez 5 minut, i wywaleniem prezesa ze stołka na zbity pysk.
Ja również nie zamierzam w nadchodzącym sezonie sponsorować PZW.
Nie są to może straszne pieniądze, ale wywalone w błoto, bo nic za nie nie dostaję.
Skazuję siebie na "baseny", stawy, jakieś odległe wyjazdy, może stowarzyszenia. Ale w zamian będę miał kontakt z rybami.
I gdy najdzie mnie ochota mogę posiedzieć na wodzie PZW, za darmo. Rozłożę krzesło, nakarmię bułką kaczki, będę podziwiał widoki. Jeszcze zaleta, bo nie musiałem taszczyć pokrowca z wędkami, które na nic się przydały...