Na moim jeziorze jest kupa osób,które łowią na sprężynę,natomiast wyniki mają przeciętne,klasyk jest dużo lepszy.
Ne czarujmy się. Wielu wędkarzy nie potrafi skutecznie łowić, stąd takie wyniki. Gdyby ktoś, kto dobrze łowi na Metodę użył sprężyny, też będzie miał dobre wyniki

To bardziej pracochłonna i brudniejsza technika, ale jak się 'kuma bazę', to też będzie skuteczna. Sprężyna sama w sobie to odpowiednik pierwowzoru Metody (lub na odwrót), czyli podajnika karpiowego ze skrzydełkami, którego oblepiało się miksem.
Wg mnie wiele zależy od dna i ilości ryb średnich i dużych. Klasyk wcale nie musi być lepszy, wg mnie Metoda jest często skuteczniejsza, z racji lepszej pułapki. Aczkolwiek wyjątek tu stanowi leszcz - i pytanie czy to nie ten gatunek jest głównym celem na tym zbiorniku. Wg mnie w przypadku karpia, lina, dużego karasia czy amura metoda sprawdzi się lepiej, oczywiście nie biorąc pod uwagę danych rzeczy jak np. dno, które jeżeli jest miękkie czyli muliste, może wpływać na prezentację zestawu.
Klasyk - nie lubię tej nazwy, bo w takiej Polsce nie jest to nic klasycznego, jest to tak samo coś nowego jak Metoda (bo kto tak łowił, na skrętkę czy pętlę?), jest na pewno ze względu na sposób działania idealna na rzeki, zaś na wodach stojących jest używana do połowu mniejszych ryb, głównie płoci i leszczy. To, że FIPSed ułożył taki a nie inny regulamin, nie znaczy, że zrobiono coś mądrego. Tam też pracują dziadki, które często mieszają. Skopiowali regulamin wyczynu spławikowego w połowie, taka jest prawda

Tym samym blokując rozwój wyczynu. Nawet w UK zainteresowanie wyczynem w takiej formie spada, teraz już mało kto się interesuje tu, które miejsce zajmują na zawodach międzynarodowych Angole. Widzę to po samych gazetach, które w przeciągu 10 lat zmniejszyły drastycznie ilość informacji o tym, zaś największym zainteresowaniem cieszą się zawody gdzie używa się różnych technik, nie zaś długich jak instrukcja obsługi helikoptera regulaminów. Dlatego nie przyjmujmy postanowień FIPSed (Międzynarodowej Organizacji Wędkarskiej) za wyrocznię, jakby co
Wg mnie jeżeli w danej wodzie jest mało ryby średniej i większej, zaś z tego co zostało przewagę stanowi leszcz, wtedy Metoda może się sprawdzać gorzej. Jeżeli jest sporo krąpia i małego leszcza, to Metoda w ogóle może być kłopotem. Dlatego trzeba rozumieć, że to nie jest zestaw na wszystkie okazje, i często inne zestawy będa lepsze. Ale wcale nie musi to być 'klasyk', bo jeżeli się helikopter do tej grupy nie zalicza lub nie kwalifikuje z jakiegoś powodu (dlaczego nie, co to, jakaś nowość?), to on będzie działał równie skutecznie

Panowie, nie chcę się tu sprzeczać czy 'wymądrzać', ale bardziej bym skłaniał się ku zrozumieniu jak ryby żerują i jak działają zestawy. Metoda jak i helikopter czy skrętka mają swoje słabe i mocne strony. I od łowiska i rybostanu zależy głównie co będzie lepsze, nie należy zaś 'winić' samego zestawu. Jeżeli na zbiorniku lepiej się sprawdza np. skrętka, to nie jest to spowodowane tym, że Metoda jest gorsza. Dlatego warto pewne spory czy odmienne zdanie sprowadzić do pewnego mianownika
Podam teoretyczny przykład. Na czystej wodzie koszyk może płoszyć ryby (tak się zdarza), przez co należy wydłużyć przypon, co daje o wiele lepsze wyniki. Ale tutaj też idealna powinna być Metoda, bo pułapka się się świetnie maskuje. Jednak jest inny faktor - żyłka, która nie tonie ale unosi się nad koszykiem, może być powodem płoszenia się ryb (zahaczają o nią ryby chcące dostać się do towaru wysypującego się z koszyka, i dlatego płoszą, stąd długi przypon może okazać się pewnym remedium i dać większą ilość brań) . I nagle może się okazać, że to nie zestaw jest tu ważny, ale sam łowiący, który na przykład zbyt szybko napina żyłkę lub jej regularnie nie odtłuszcza, przez co za zestawem nie jest ona zatopiona. I okazuje się, że formułujemy błędne wnioski totalnie, bo zamontowanie śruciny metr przed koszykiem (czy jakiegoś stopera dociążającego) eliminuje problemy w dużym stopniu, i sam rodzaj zestawu nie jest tu istotny
