Kiedyś też trzeba było się cieszyć, że na sklep ocet rzucili, ładnie się uśmiechać do sklepowej bo jak nie wyraziłeś swojej aprobaty to Cię zjebała i okazało się, że zabrakło dla Ciebie towaru.
Czasy się zmieniły. Teraz klient jest tym, do którego się trzeba uśmiechać, o którego trzeba dbać, rozumieć jego potrzeby, szanować. To poszanowanie musi być obopólne - ale na zasadzie relacji międzyludzkich. Nie uważam jednak, by szacunku wymagał ode mnie sprzedawca za to, że mogę powąchać czy dotknąć towaru.
Posłużę się przykładem. Byłem w zeszłym roku na targach, miałem okazję zbaczyć sprzęt różnych producentów, powąchać nowe zanęty, wpierdolić kiełbasę i napić się piwa.
Zatrzymałem się na stoisku Expert'a, pomacałem kołowrotek Spro, spodobał mi się. Później kupiłem w sieci ten kołowrotek. Expert jest dystrybutorem więc napędził sobie tym zbyt, bo obojętnie gdzie kupując przechodzi to właśnie przez tę firmę. I co? Mam mieć dla nich szacunek za to, że umożliwili mi pomacanie, pokręcenie tym kołowrotkiem? Gdyby ich tam nie było to po prostu bym się tym sprzętem nie zainteresował! Ba! Kołowrotek jest całkiem fajny i obecnie, rok później w wątku o Spro toczymy dyskusję, w której go polecam. Jeśli ktoś stwierdzi, że warto go kupić to znów nakręci to jakiś zysk dla Experta. Czy ja oczekuję szacunku Experta za to, że kupiłem od nich kołowrotek i w tej chwili go polecam? Nie! Czy Expert ma tego oczekiwać? Nie! Przecież to zwykły biznes. Ktoś oferuje coś do sprzedaży a klient kupuje. Deal, na zasadach ustalonych w marketingu. Ale tego dzisiejszego a nie PRL'owskiego, kiedy w sklepach nic nie było a klient był maluczki wobec sprzedawcy.
Następny przykład - zanęty matchpro. Miałem możliwość powąchać, zobaczyć, dotknąć. Spodobały mi się. Nie kupiłem w tym sezonie bo łowiłem na inne zanęty ale cały czas miałem myśli, żeby kupić na testy kilka paczek. Gdyby ich tam nie było pewnie w ogóle bym się tym nie zainteresował! Kto na tym traci? Ja? Absolutnie. Ja łowię na to lub używam takiego sprzętu, który jest sprawdzony, obłowiony i nie wymaga reklamy. Równie dobrze mógłbym olać sikiem targi i w przyszłym sezonie skutecznie łowić na to, co mam. To sprzedawca, dystrybutor, jeśli ma nowy i niesprawdzony towar musi dotrzeć do mnie. To nie wymaga mojego szacunku do niego. To wymaga jego obecności na targach bo jest to w jego interesie - nie moim. To nie jest tak, że duże firmy olewają klienta. Duże firmy mają taki asortyment, który większość klientów zna. Oni na takich targach to pojawiali się 20 lat temu. Teraz, jeśli masz nową firmę, nowy sprzęt i chcesz zaistnieć to się musisz pokazać. I to nie jest robienie łaski klientowi czy uprzejmości wobec niego - to jest w interesie sprzedawcy, producenta, dystrybutora. Kto tego nie rozumie ten ginie na rynku bezpowrotnie.