Gienek kolega po kijku opowiadal mi historie o polakach lowiacych na spina na slowacji
pierwsze myslalem ze mnie wkreca ale jak uslyszalem ta historie poraz kolejny skolei od poznamych kolesi na lodzie po pol roku to doszlem do wniosku ze cos prawdy chyba w tym jest ,
a adrem polacy specjalisci ciagna swoje lupiny na haku dobra bryka nad woda kuja rybe sprzetem z gornej polki jednym slowem fachowcy wyposarzeni w sprzet za gruba kase
Ktorzy loja wode namietnie sandal za sandalem kuja az slowakow szlak trafia ale zeby kuli i wypuszczali a ci specjalisci rybe w leb i do skrzyni
bez limitu i miare na oko to sie slowacy wkurw..... i kontrole zaczeli stosowac permanentne
no coz polscy specjalisci kasytroche wydali i wymyslili dwa sposoby na obejscie
filetowanie i wtedy trudno szczaic ile towaru maja
lub co wogole w pale sie nie miesci mielenie miesa na miejscu
powiedzcie czy te historie opowiedzianie nie wbudzaja w osobie ktora tefo sucha jakis powod zwiatpienia co do autentycznosci tych historii
ale tak jak mowie ja to slyszalem od zupelnie obcych ludzi wiec cos prawdy w tym moze byc
powiem tak polak potrafi ale do filetowania na miejscu i mieleniamna miejscu no szok a ja pytam jaja se ze mniem robicie mowie a gdzie oni to tzymaja przsrobione a ci facet lodowki samochodowe do aku maja podpiete
a potem na kwarerze do zamrazary no szok......