Autor Wątek: Zawody - czy to już tylko zabawa  (Przeczytany 23600 razy)

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 854
  • Reputacja: 321
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Katowice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #90 dnia: 04.01.2017, 11:59 »
Kolego Jacku może rodzinie Daltonów wraz z mamą ten sprzęt dałby radę ale Chuck Norrisowi to już nie :D ;D :P
a tak poważnie to na zawodach wysokiej rangi gdy zawodnicy maja bardzo zbliżone umiejętności, czasami właśnie takie niuanse sprzętowe pomagają wygrać.
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "

KrzysztofS

  • Gość
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #91 dnia: 04.01.2017, 12:03 »
Krzysztof, wiele też zależy z kim łowisz na zawodach. U nas jeszcze poziom jest często powiedzmy średni. Jeżeli miałbyś łowić z najlepszymi tylko, szybko byś docenił klasę sprzętu.

Wyczynowcy jak bracia Ringers, żyją z zawodów często. Dla nich same zawody, to też przygotowania dzień wcześniej. Sam start to wydatek na paliwo, przynęty i takie tam, plus wpisowe. Więc jeżeli trzeba zarobić, trzeba mieć jak najlepszy wynik. Sprzęt w tym pomoże wymiernie. Nawet jeżeli da procent lub kilka przewagi, może to decydować o byciu w pierwszej, płaconej trójce czy piątce, lub poza nią. I dwa dni są bez zarobku, ale ze stratami.

W Polsce znaczenie sprzętu zauważyć będzie można na zawodach najwyższej rangi.  Wszelkie niuanse będą się liczyć. Jeżeli dane mi będzie takie zawody obserwować, chętnie zrobię zestawienie klasy sprzętu i wyników. To mogą być ciekawe dane :)

Luk - startuję w zawodach organizowanych przez takie firmy jak Sensas, Milo, Matrix.
Wg mnie startuje z najlepszym zawodnikami w Polsce - na tą chwilę innych zawodów w Polsce nie ma i to są dla mnie zawody najwyższej rangi :). Widzę u niektórych całe "sklepy" rozłożone i przygotowane do użycia. I wyniki tych zawodników niewspółmierne do ilości posiadanego sprzętu też widzę 8)
Zdaję sobie sprawę z własnych umiejętności i wiem ile mi brakuje do wyczynowców z UK (przede wszystkim czasu i kasy :))
Ale bardzo to lubię i na samą myśl o zbliżającym się kolejnym sezonie i spotkaniach z Kolegami morda mi się już cieszy :D I jak dla mnie to te wszystkie statystyki, wyliczenia itp. są mi obojętne bo dla mnie najważniejsze jest spotkanie i rywalizacja w zdrowej i przyjacielskiej atmosferze (pozdrowienia dla całej ekipy Grębowskiej :) :beer:) a takiej atmosfery nigdy nie dawały zawody wszelkiej rangi pod egidą PZW (a startowałem w nich kilkanaście lat).

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 984
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #92 dnia: 04.01.2017, 12:21 »
Mnie się wydaje, że tak stawiając sprawę, czyli zastanawiając się nad tym, czy dobry, drogi sprzęt daje przewagę, przede wszystkim powinniśmy zadać sobie pytanie poboczne, złudnie poboczne, jednak chyba główne.

Pytanie byłoby następujące: jaka jest granica, której przekroczenie nie gwarantuje wzrostu wartości użytkowych sprzętu?
Odpowiadając na to pytanie, powinno się wziąć pod uwagę wiele kwestii, bo sprawa nie jest taka prosta, jakby się mogło wydawać. Chyba najlepszym przykładem będą kołowrotki, więc poteoretyzujmy. Jeżeli kwestią priorytetową byłyby znaczne dystanse, nie byłoby tak prosto, bo wypadałoby zainwestować w kołowrotki nie tylko w miarę niezawodne, ale przede wszystkim z kapitalnym nawojem linki. Tu jest niestety problem, bo tego nie zagwarantuje maszyna za 200 złotych. Jeśli zagwarantuje, to tylko w chwili zakupu, bo po trzech zawodach pozostanie jedynie miłe wspomnienie po dobrym nawoju. Tego zagadnienia nie przeskoczymy, niestety.

Jeśli jednak warunki nie wymuszą ponadstandardowych warunków, czyli ekstremalnych odległości połowu, a często tak jest, to w tym wypadku można mówić o jakiejś tam sensownej granicy standardu. No właśnie, a gdzie ulokować tę granicę? Czy będzie to kwota 1000 zł za kołowrotek? Może 500, a może tylko 200 zł? Są wędkarze, szczególnie spinningiści, którzy nie ruszą na szczupaki bez Stelli za 3000 złotych, bo uważają, że tylko taki sprzęt gwarantuje im powodzenie, czyli jedną dwukilogramową sztukę w sezonie. Inni natomiast łowią kilka takich sztuk dziennie, a nawet większych, mając przykręconego do kija Jaxona ZX Machine za 200 zł. Wiem, wiem, zastosowałem bezczelny podstęp, bo porównałem Stellę, czyli przedmiot pożądania wielu z nas, z kołowrotkiem firmy Jaxon, którego nazwa wywołuje ironiczny grymas ma twarzach "zawodowców". Zainteresowani jednak wiedzą, że ZX Machine to kołowrotek już kultowy, gwarantujący wieloletnią, bezawaryjną pracę.

Byłbym skłonny uznać, że takim sprzętem, czyli tym chińskim produktem (nie tylko ze względu na miejsce produkcji), można ograć każdego wędkarza na globie, nie tylko braci Ringers, ale także braci Daltonów, łącznia z ich mamą :)


Rotor i korpus metalowy, dwie takie same szpule - również metalowe, poprawny nawój linki, dobra praca, wytrzymałość ponadprzeciętna.

Czy z kijami będzie podobnie? Zapewne tak.
Jestem skłonny przyznać, że mając sprzęt tani, ale solidny, można osiągnąć bardzo wiele, jednak trzeba wierzyć w to, trzeba tym żyć, doskonalić się, poznawać wodę i ryby. Trzeba też mieć niesamowite doświadczenie w komponowaniu zanęt, w doborze przynęt. Czy kupimy tę wiedzę? Nie, nie kupimy. Nawet płacąc pewną kartą kredytową. To właśnie jest piękne w wędkarstwie, bo pieniądze to nie wszystko. Jeśli wędkarz, nie mając wiele, pokona znaczne przeszkody, które jako pierwsze staną na jego drodze, to zapewne kiedyś osiągnie wszystko to, co sobie założył, wymarzył. Być może przyjdzie taki moment w jego życiu, że przy każdym kiju będzie miał Stellę. Wyznaję zasadę, że można spełniać marzenia, mając niesamowitą pasję, zapał, determinację. Trzeba mieć mentalne jajca niczym buchaj, a nie jak szczeniak Yorka, a na to składa się wszystko powyższe. Jednak z tym trzeba się już chyba urodzić.

Żeby była jasność, dyskutujemy o feederze, a nie o tyczkach ;)

Ciekawy wywód, jednak porównujesz Jacek spinning do feedera, według mnie to nie to samo.

Na zawodach gruntowych bardzo ważnym może się okazać zasięg. To właśnie tutaj sprzęt da nam przewagę. Jak sam przyznal Steve Ringer, on i jego brat wygrywali wiele zawodów głównie dzięki temu, że potrafili zarzucić dalej niż inni. Do tego trzeba dobrego sprzętu. Na dodatek w spinningu masz jedną, dwie wędki może, nie zaznaczasz odległości. Tutaj zaś liczy się czas. Trzeba mieć kilka wędzisk, często identycznych, aby mieć ten sam zestaw na dwóch lub trzech kijach, zarzucający w to samo miejsce. To znaczny wydatek. Te same kołowrotki pozwolą Ci liczyć wszystko w obrotach korbki, te same kije zachowają się tak samo podczas zarzutów. Nie czarujmy się, że wygrywają Ci, co mają tylko jedną lub dwie wędki. Może dobrze wylosują, ale pewnych rzeczy się nie da oszukać.

Przykładowo - są zawody - i nęcimy miejsce na 60 metrach, drugie na 40, na trzecim nęcimy z procy. Do każdego z nich trzeba mieć kija, jak się ma zapas, to wtedy zestaw jest non stop w ruchu, nie trzeba niczego wiązać nie łowiąc. Nęcisz trzy miejsca, masz okazję sprawdzać trzy taktyki nęcenia, dopasować się do nich.

Łów teraz mając tylko jedną lub dwie wędki :) Nie masz szans aby tak zrobić... Pomnóż zaś dobry kij z kołowrotkiem razy cztery :D I daj tu człowieku radę bez sponsora!

To co napisałem to taka opcja feederowa, normalnie w UK wędkarze mają mniej wędek, bo jest jeszcze tyczka (lub dwie - bo z wersją margin) i często matchówka lub pellet waggler pod ręką (lub dwa). Ale właśnie taki Steve Ringer jest specem od łowienia na wielu liniach, donęcaniu ich i sprawdzaniu która da więcej ryb.

Nie, nie porównuję różnych metod, bardziej chcę przedstawić pewien trend, który polega na tym, że często wręcz w absurdalny sposób postrzegamy drogi sprzęt i jego wartości użytkowe. Jest to trochę takie: "gdybym miał dobre pędzle, malowałbym niesamowite obrazy". Zazwyczaj jest tak, że taki ktoś nawet nie potrafi narysować koła ołówkiem :)

Cóż, faktem jest, że sprzętu trzeba trochę mieć. Kilka zestawów na różnorodne warunki to podstawa na zawodach - tego nie neguję. Jestem pewien, że nie muszą to być zestawy budowane na bazie Daiw Airity czy Tournament, ale na czymś zdecydowanie tańszym, jednak też dobrym.

Uważam jednak, że dla chcącego, naprawdę chcącego, nie ma bariery finansowej. Skoro "zawodowe" wędkarstwo jest dla kogoś wielką pasją, to da sobie radę. Przyznajmy, ilu z nas kupuje telewizory za minimum 5000 złotych? Wielu to robi, nawet nie będąc bogaczami. Nie miałbym telewizora, a wędki bym miał. Oglądałbym telewizję Trwam w Rubinie, a na zawody bym jeździł :)

Czy naprawdę uważacie, że sprzęt posiadany przez ludzi, którzy wygrywają zawody feederowe w Polsce, to aż takie miody? Zostawmy już tych angielskich mistrzów związanych z topowymi firmami, spójrzmy na nasze podwórko. Uważacie, że tutaj nie ma pola do popisu?

Jak pisałem, sprzęt z biegiem czasu przyjdzie do każdego, jednak od czegoś trzeba zacząć.
Proszę mi nie pisać o niuansach sprzętowych, bo dobrze sobie z tego zdaję sprawę. Moje wywody to trochę takie dodawanie otuchy potencjalnym mistrzom ;) Tego się trzymajmy.



Jacek

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 854
  • Reputacja: 321
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Katowice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #93 dnia: 04.01.2017, 12:28 »
-" Moje wywody to trochę takie dodawanie otuchy potencjalnym mistrzom ;) Tego się trzymajmy. "

I tu się z Tobą w 100% zgadzam :)


-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "

Offline s7

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 9 638
  • Reputacja: 444
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Stolica Pyrlandii
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #94 dnia: 04.01.2017, 13:21 »
Pozwolę sobie na małe wtrącenie, tak sobie czytam i myślę  :facepalm: nie prościej byłoby zapytać na Fb, bo takowego ma Steve R. ilu wędzisk używa podczas zawodów? Wtedy jedną wadliwość mieliśmy rozwiązaną  :-\
Robert

KrzysztofS

  • Gość
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #95 dnia: 04.01.2017, 13:32 »
No właśnie - ile używa a nie ile ma rozłożonych :)
Przecież On jest sponsorowany i podejrzewam, że nie musi wędek kupować. Podejrzewam też, że duża ilość rozłożonego sprzętu to wymóg sponsora bo to jest forma REKLAMY.
W Polsce bawimy się i startujemy za swoje. Dwie - trzy wędki rozłożone na stanowisku w zupełności wystarczają do prawidłowego ogarnięcia zawodów. Tym bardziej, że w 95% podstawową rybą łowioną w Polsce jest karp.
Wg mnie nie ma co porównywać zawodów w UK i Polsce.

Offline Bazyl

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 86
  • Reputacja: 3
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #96 dnia: 04.01.2017, 13:41 »
Pozwolę sobie na małe wtrącenie, tak sobie czytam i myślę  :facepalm: nie prościej byłoby zapytać na Fb, bo takowego ma Steve R. ilu wędzisk używa podczas zawodów? Wtedy jedną wadliwość mieliśmy rozwiązaną  :-\
2 do 3- w zależności od zawodów i nigdy nie łowi krótszymi kijami niż 11stóp.

Offline Marcin Cichosz

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 598
  • Reputacja: 431
  • Płeć: Mężczyzna
  • Feeder Fans
    • Galeria
    • Feeder Fans
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #97 dnia: 04.01.2017, 13:51 »

Ale bardzo to lubię i na samą myśl o zbliżającym się kolejnym sezonie i spotkaniach z Kolegami morda mi się już cieszy :D I jak dla mnie to te wszystkie statystyki, wyliczenia itp. są mi obojętne bo dla mnie najważniejsze jest spotkanie i rywalizacja w zdrowej i przyjacielskiej atmosferze (pozdrowienia dla całej ekipy Grębowskiej :)

Dla Ciebie też dużo zdrowia :) I oby konieć kwietnia nadszedł jak najszybciej, a potem już niech się weekendy ciągną jak flaki z olejem :P


Krzysiek wie co gada, bo na pudle końcowym stanął.

Uważam że sprzęt musi być dobrany przez i pod zawodnika. Nie ważne czy kij będzie kosztował 300 czy 1100 zł. Człowiek musi umieć nim się posługiwać i umieć nim holować. Znam wędkarzy, jak to napisał Krzychu - "Grębowskich", którzy mają bardzo różne preferencje. Odnoszą sukcesy i stają na "pudle" używając sprzętu różnej klasy, ale dobranego pod własne preferencje. Jedni, jak ja, walą pełną parabolą, inni kijami od szczotki. Każdy z tych typów pozwala na coś innego.
Są kije z wyższej klasy niż moje, ale ja nie umiem na nie łowić. Są kije tańsze niż te które posiadam, a ich użytkownicy często stają na podium. Wszystko musi być spasowane jak plandeka na Żuku. Musi być przetestowane, wymacane i kilka razy musi pęknąć (wiem coś o tym). Sprzęt musi mieć swoje położenie, znaczenie i przeznaczenie, ale tylko i wyłącznie dla mnie, dla wędkującego.
Jak już tak mocno mielimy temat braci R. to wiadomo,że Steve Ringer używa wędek z kolekcji angielskiej Daiwy, najczęściej wybiera te krótsze,czyli raczej pełnoparaboliczne blanki, o zupełnie innej pracy niż kije Phila. Bo ten z kolei zazwyczaj łowi na długie, sztywniejsze wędki, nie ważne na jakim dystansie. No chyba że łowi pod nogami. Kiedyś powiedział nam, że zazwyczaj wybiera kije Matrixa.
Reasumując uważam, że sprzęt na takie imprezy musi być dobrej jakości,  ale nie koniecznie "najdroższy w sklepie". Chyba, że właśnie ten najdroższy jest dla zawodnika najlepszy.

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 984
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #98 dnia: 04.01.2017, 14:14 »
Marcinie, podoba mi się Twój wpis :thumbup:

Szkoda, że - z nielicznymi wyjątkami - nie zabierają tutaj głosu koledzy, którzy regularnie startują w zawodach, często je wygrywając. Zapewne wolą inny aspekt forumowej działalności, czyli przede wszystkim sprzedaż nagród z zawodów, czy też promowanie firm, które reprezentują ;)
Napisałem "szkoda", bo wszyscy byśmy zyskali. Pretensji nie mam, żeby była jasność.
Jacek

Offline s7

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 9 638
  • Reputacja: 444
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Stolica Pyrlandii
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #99 dnia: 04.01.2017, 14:28 »
Jacku, bo oni na zawodach są, albo na treningu ;)
Ale tak poważnie, to masz rację :thumbup: Mogli by nas amatorów, troszkę uświadomić chyba że to tajemnica :-\
Robert

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 984
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #100 dnia: 04.01.2017, 14:41 »
Robercie, chyba nieświadomie odpowiedzieliśmy na tytułowe pytanie ;)

Wydaje się, że zawody to już nie zabawa. Zapewne nigdy nią nie były. Gdzie jest rywalizacja na takim poziomie, tam kończą się sentymenty. Taka kolej rzeczy...
Jacek

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 9 018
  • Reputacja: 419
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #101 dnia: 04.01.2017, 14:47 »
Inteligenty wątek.
I godne jego posumowanie ;)
;)

KrzysztofS

  • Gość
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #102 dnia: 04.01.2017, 15:02 »

Ale bardzo to lubię i na samą myśl o zbliżającym się kolejnym sezonie i spotkaniach z Kolegami morda mi się już cieszy :D I jak dla mnie to te wszystkie statystyki, wyliczenia itp. są mi obojętne bo dla mnie najważniejsze jest spotkanie i rywalizacja w zdrowej i przyjacielskiej atmosferze (pozdrowienia dla całej ekipy Grębowskiej :)

Dla Ciebie też dużo zdrowia :) I oby konieć kwietnia nadszedł jak najszybciej, a potem już niech się weekendy ciągną jak flaki o olejem :P


Krzysiek wie co gada, bo na pudle końcowym stanął.

Uważam że sprzęt musi być dobrany przez i pod zawodnika. Nie ważne czy kij będzie kosztował 300 czy 1100 zł. Człowiek musi umieć nim się posługiwać i umieć nim holować. Znam wędkarzy, jak to napisał Krzychu - "Grębowskich", którzy mają bardzo różne preferencje. Odnoszą sukcesy i stają na "pudle" używając sprzętu różnej klasy, ale dobranego pod własne preferencje. Jedni, jak ja, walą pełną parabolą, inni kijami od szczotki. Każdy z tych typów pozwala na coś innego.
Są kije z wyższej klasy niż moje, ale ja nie umiem na nie łowić. Są kije tańsze niż te które posiadam, a ich użytkownicy często stają na podium. Wszystko musi być spasowane jak plandeka na Żuku. Musi być przetestowane, wymacane i kilka razy musi pęknąć (wiem coś o tym). Sprzęt musi mieć swoje położenie, znaczenie i przeznaczenie, ale tylko i wyłącznie dla mnie, dla wędkującego.
Jak już tak mocno mielimy temat braci R. to wiadomo,że Steve Ringer używa wędek z kolekcji angielskiej Daiwy, najczęściej wybiera te krótsze,czyli raczej pełnoparabolicznych blanków, o zupełnie innej pracy niż kije Phila. Bo ten z kolei zazwyczaj łowi na długie, sztywniejsze wędki, nie ważne na jakim dystansie. No chyba że łowi pod nogami. Kiedyś powiedział nam, że on wybiera kije Matrixa.
Reasumując uważam, że sprzęt na takie imprezy musi być dobrej jakości,  ale nie koniecznie "najdroższy w sklepie". Chyba, że właśnie tan najdroższy jest dla zawodnika najlepszy.

W punkt Marcinie...w punkt :) :beer:
A wszystkim polecam choć raz wystartować w Gębowie - zobaczycie, że zawody to i zabawa od samego rana :P dla zdecydowanej większości :)

Offline Bazyl

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 86
  • Reputacja: 3
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #103 dnia: 04.01.2017, 15:12 »
Zabawa kończy się wtedy, gdy zaczynają się duże pieniądze ;-)
Ktoś tak kiedyś powiedział. :beer:

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 854
  • Reputacja: 321
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Katowice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Zawody - czy to już tylko zabawa
« Odpowiedź #104 dnia: 04.01.2017, 15:22 »
Wiadomo że fajnie i miło jest wygrywać lub stać na pudle ale sama rywalizacja w fajnym towarzystwie  bez jakiś spinek to już jakieś osiągnięcie :)
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "