W obecnych czasach...
Ogólnie w naszym kraju kurczaki z wszelakiej dystrybucji marketowej, gdyby je przetestować na sterydy jak sportoców , byłyby zdyskwalifikowane dożywotnio.
To ja jeszcze raz napiszę. Bo w drobiu siedzę
W obecnych czasach... inspektorat weterynaryjny bada drób przed biciem na obecność pasożytów i drobnoustrojów chorobotwórczych.
Tak, prawo i obowiązki weterynarii pod.tym.wzgledem kuleją głównie ze względu na brak funduszy.
Ale badania są. Jak hodowca coś spieprzy, np użyje zabronionych substancji jak mączki kostne, antybiotyki, stymulator wzrostu...
Mają takie uprawnienia, że są w stanie dowalić wielomilionowe kary. Hodowli już nie ma. To sprawdzają na bieżąco.
Gorzej jest z ubojniami drobiu. Te mają już potężne laboratoria. Nie z chęci dostarczenia dobrego mięsa.
Jeśli ubojnia wprowadzi na rynek mięso, które odbiega parametrami od norm stanowionych przez wspólnotę, kary idą w dziesiątki milionów.
Ubojnia sprawdza mięso pod kątem chorób, metali ciężkich, mączek, nawet poziomu witamin. Sprawdzają pióra, pod kontem substancji śladowych. Nie stać ich na błąd.
Po uboju mięso i resztki są sprawdzane, a produkt gotowy jest poddany jakby kwarantannie, zanim zostanie wypuszczony na rynek.
Mniej się boję kurczaka z marketu, jeśli market czegoś nie spierdzieli, niż kury od cioci ze wsi.
Marcin