Panowie .Dla mnie osobiście 1000 i ponad za wędkę jest abstrakcją. Wędka picker/feeder ma za zadanie pokazać branie, zaciąć i wyholować rybę.Tylko to i nic po za tym. Nie ma czujnika linii papilarnych,gps,wi-fi,podczerwieni ani lasera do mierzenia odległości .Picker/Feeder za 500 zł "robi" to tak samo jak ten za 1000 zł.
Ja osobiście nie dał bym tyle za wędkę ,ale nie dla tego że mnie nie stać, bo skoro mogę wydać na smartfona 1000 zł to i na kija pewnie też mógłbym ,ale nie wydam bo to według mnie bez sensu skoro mogę kupić świetny kij za 500 zł
Poza tym jak ktoś napisał to (kupno wędki)jest zależne od wielu czynników ,od osobistych preferencji.
Ja wcale nie czuje potrzeby posiadania Drenana ,Prestona ,czy innego Matrixa ale jeśli ktoś chce to jego sprawa.
Ciekawy temat. Podałeś cenę Acolytów jako przykład drogiej wędki, ale są modele dwa razy droższe (ma takie Daiwa)
Na pewno kupujesz coś, co jest wypadkową kilku rzeczy. Jak pisał Modus, te najdroższe modele oprócz różnicy w wadze, jakości komponentów i blanku, sa uniwersalne zazwyczaj. To znaczy, że świetnie sprawdzają się przy łowieniu białorybu i komercyjnych karpi.
Teraz - nie rozumiesz tej ceny ponieważ nie startujesz w zawodach. Tam liczy się każdy szczegół, i lepszy kij da ci z 5% ogólnie mówiąc skuteczności. To może oznaczać o jedną rybę więcej i wygraną. W UK w ciągu tygodnia odbywa się tyle zawodów (wyczynowych), ile w Polsce w ciągu roku. Większość stanowią wędkarze łowiący w zawodach, za kasę - tzw. matchmen. Oni mają siekę zazwyczaj, i chcą lepszego sprzętu, który da im jakąś przewagę, tzw. edge. Jasne, ze są tacy z kijami za 300 PLN, ale ci co wygrywają, łowią topowym sprzętem. Taki Steve Ringer ma kilka kołowrotków na zawodach, wartych (cena rynkowa) z 1000-1400 funtów. A gdzie kije dopiero...
Myślę, że patrząc z tej strony widać dlaczego u nich jest tyle drogich wędzisk. Ma je każda firma praktycznie. To nie jest robione tyko pod klienta z kasą, to ma być po prostu zbliżone do perfekcji, między innymi aby mieć więcej szans na rybę. I w wyczynie to widać, wszędzie praktycznie, w sporcie też. Gdzie nie spojrzymy muszą być rzeczy o wysokiej jakości, bo nawet mała pierdółka może stanowić o wyniku, bądź też o zdrowiu. Nie wierzę, że ktoś startujący w maratonach na przykład, biega w tanich butach. Tam trzeba zainwestować - na pewno się to opłaci...
I jeszcze jedno. Te lepsze firmy mają tez inne kontrole jakości, inny serwis, podejście do klienta. Liczy się zaufanie, że kupujesz topowy produkt. Niestety, firmy tanie tego zazwyczaj nie mają. Musisz 'trafić' w produkt, wybrać jakieś perełki. Jakość kosztuje i to znaczy, że producent też za nią płaci. U Drennana na przykład wygląda to tak, że każdy kij jest bardzo dokładnie sprawdzany i testowany (piszę o nim, bo to tylko jedna fabryka w której byłem i widziałem z czym co się je). Więc szansa, że dostaniesz coś trafionego jest mała. Jaxon? Dobrze wiemy, że tam tego nie ma lub nie działa to tak dobrze, bo reklamacji jest sporo. Tak więc utrzymanie jakości oznacza więcej pracy i kontroli, co widoczne jest w cenie. Firmy najtańsze mają politykę masowej sprzedaży, jak coś jest nie 'teges', wymienią ci od razu bez gadania. Tam jest cena niska.
Tak więc od nas zależy, jak chcemy łowić i ile kasy dać za to, do czego wykorzystywać będziemy taki sprzęt. Mateo na przykład lubi sprzęt najwyższej klasy, bo chce nad wodą maksymalnej skuteczności i niezawodności, i dla niego Acolyte jest dobra rzeczą. Ja się zadowalam serią 7, a ktoś inny da sobie radę kijami z serii Red Range. Każdy wybierze to co lubi
Na koniec jeszcze jedna rzecz - firmy ustawiają tak swoje oferty, aby mieć klientów w każdej grupie, tak więc u takiej Daiwy, Drennana grupa docelowa jest bardzo duża. To bardzo skuteczna taktyka.