Bardzo często w tego typu sytuacjach brakuje jednego małego, ale jakże ważnego pierwiastka, jakim jest uprzejmość, życzliwość.
Oczywistym jest, że podczas zamierzonej, zaplanowanej, zorganizowanej akcji organów ścigania trudno wymagać od funkcjonariuszy, żeby życzliwie witali przestępcę, którego starają się ująć. Często w takich sytuacjach celowo stosuje się zapewne różne słowne i niewerbalne metody mające na celu wzbudzenie grozy i wprowadzenie elementu zaskoczenia.
Kiedy jednak mówimy o rutynowej kontroli wędkarza nad wodą, to byłoby miło, gdyby funkcjonariusze zachowywali się życzliwie i nie podchodzili do wędkarza z założeniem, że zapewne łamie on prawo/regulamin. Sam byłem przez lata aktywnym strażnikiem SSR i wiem, że większość kontrolowanych nad wodą wędkarzy nie wykazuje (może poza niewypełnionymi rejestrami) żadnych uchybień. Oczywiście, wielu coś być może przeskrobało, ale w momencie rutynowej kontroli większość wędkarzy moczących kije pokazuje dokumenty i posuwamy się z kontrolą dalej. Fakt, są ludzie często niemili, narzekający na to, że tylko kontrolujemy, a ryby nie wpuszczamy. Są niezadowoleni z samej kontroli i przeszkadzania im w wypoczynku. Skoro więc kontrola w większości przypadków nie ujawnia żadnych nieprawidłowości, to skąd miałby się zrodzić się ta podejrzliwość i aprioryczne działania?
Ja sam w swojej praktyce zawodowej spotykam się z kombinatorstwem, naciąganiem, kłamstwem, roszczeniową postawą. Nie mogę jednak i bardzo staram się nie traktować wszystkich a priori jako krętaczy i naciągaczy.
Dobry funkcjonariusz z pewnością ma coś, co nazywa się wyczuciem. Patrząc na wizerunek kontrolowanego, jego ubiór, sprzęt, wiek, płeć, zachowanie, sposób wysławiania się, wypowiadane słowa, może sprawnie ocenić prawdopodobieństwo wykroczenia, a jeśli już takowe zostanie wykryte to również jego ciężar, szkodliwość i stopień zagrożenia. To dlatego kontrolę przeprowadza człowiek, a nie robot.
Nie zawaham się powiedzieć, że wielu strażników takiego daru nie posiada. Z pewnością tych strażników SSR, których znam i z którym spotykałem się zawsze na zebraniach corocznych szkoleniach/egzaminach weryfikacyjnych. Pocieszające jest to, że obserwuję również tendencję do poprawy tego stanu rzeczy.
Znacznie lepiej oceniam sytuację w PSR. Tutaj (przynajmniej w moim okręgu) wyczucie i kulturę osobistą funkcjonariuszy oceniam wysoko.
Wychodząc poza ramy wędkarstwa, często odnoszę wrażenie, że w naszym kraju obserwuje się coś odwrotnego do zasady domniemania niewinności. Często bywa tak, że dla policjanta jesteśmy a priori łamiącym prawo, dla urzędnika niechcianym petentem, zaś dla lekarza niemile widzianym pacjentem.
Władza i możliwość kontrolowania, udzielania komuś kary, często sprawia, że posiadający uprawnienia stara się pokazać swoją wyższość. Werbalnie i niewerbalnie dać do zrozumienia, kto tu teraz jest panem.
A może to jest tak, że słabość zasady domniemania niewinności wynika z faktu, że Polacy zawsze znani byli z mniejszego lub większego kombinowania. Stało się to powszechne i w pewnych okresach wręcz akceptowalne, że bez kombinowania, oszukiwania, nadużywania, kręcenia za wiele się nie osiągnie. Szachrajstwo stało się wręcz synonimem zaradności. Być może właśnie dlatego, zgodnie z zasadą "Każdy sądzi po sobie" jesteśmy wobec siebie nieufni i podejrzliwi. Sami też musimy często usilnie udowadniać swoją niewinność.
Myślę, że my Polacy jesteśmy ogólnie nieprzyjaźni dla siebie. I to jest coś, co bardzo mnie martwi. Nie dajemy raczej wyrazu życzliwości w codziennych sytuacjach. Często nawet takich przyziemnych, jak kupowanie paliwa na stacji. Co chwila obserwuję panów, którzy wchodzą, nie powiedzą "Dzień dobry", "Proszę", "Dziękuję". Rzucają tylko sucho: - "Z trójki". Tu jednak również pocieszające jest to, że obserwuje się pewne zmiany na lepsze

Ja sam czasem wybieram się na pobliski zalew, żeby wyważyć sobie spławiki. Nie biorę żadnych przynęt, haczyków. Zawsze jednak biorę kartę i wpisuję datę do rejestru, bo wiem (czuję to w moczu), że gdyby przyszła SSR lub PSR, to zapewne nikt nie uwierzyłby mi, że tylko wyważam zestaw. Czy tak powinno być?
Ostatnio poddany zostałem kontroli drogowej. Policjant wyrecytował formułę powitalną, po czym ja również się przedstawiłem. Wtedy funkcjonariusz skoczył do mnie z wulgarnym tonem, jakbym wyrządził mu jakąś krzywdę. Okazało się, że (być może przez wiejący silny wiatr) nie zrozumiał, co do niego powiedziałem. Jak przyznał, nie był przygotowany na to, że ktoś kontrolowany na drodze się przedstawia. Myślał, że powiedziałem do niego coś niemiłego lub mam do niego jakieś pretensje. Dlaczego tak myślał? Dlaczego takie było jego pierwsze odczucie/skojarzenie? Być może dlatego, że wielu kontrolowanych jest dla niego niemiłych. Codziennie spotyka się z kłótliwymi i niemiłymi osobami i stąd sam się taki wyczulony się staje.
Nie chodzi mi tu o sam fakt otrzymania lub nie otrzymania mandatu. Chodzi mi o to, że jeśli kolega Alleius odczuł, że kontakt ze strażą PSR był niemiły i całkiem zmienił jego postrzeganie funkcjonariuszy, to nie jest to dobre.
Ja też tego niejednokrotnie doświadczyłem. Człowiek propaguje poszanowanie dla przyrody, sam pomaga jako strażnik i działacz w strukturach PZW, wypuszcza wszystkie złowione przez siebie ryby, sprząta na brzegu, ma w sobie szacunek dla strażników, a tu nagle, w jednej chwili wszystkie te rzeczy przestają mieć znaczenie. Musimy o nich zapomnieć i usilnie starać się udowodnić swoją niewinność. Jeśli nam się uda, skończy się być może na upomnieniu lub na pamiątce w postaci niezbyt miłej kontroli, jak było w tym przypadku.
Ja już dwukrotnie zostałem ukarany za przetrzymywanie karpi w tzw. worku karpiowym. Worku, który za równowartość dobrej wędki specjalnie dla zabezpieczenia ryby ściągałem z Belgii. Namioty karpiowe, maty, środki do odkażania ran, sprzęt fotograficzny w żaden sposób nie dały strażnikom do myślenia z kim mają do czynienia.
Kolega Alleius, choć jest z nami od niedawna, póki co dał się poznać na forum jako życzliwy, sympatyczny i elokwentny facet. Również opisaną sytuację przedstawił w całkiem opanowanym tonie. Nie mam więc podstaw, by sądzić, że jest on osobą o zapędach kłusowniczych, człowiekiem konfliktowym, kłótliwym, który mógłby w jakiś sposób sprowokować swoimi działaniami funkcjonariuszy PSR.
Sam Alleius podkreśla, że zawsze widział potrzebę większej ilości kontroli i rozszerzonych działań tych, którzy pilnują porządku nad wodą. Domyślam się zatem, że nigdy nie przypuszczał, że to właśnie on zostanie posądzony o kłusownictwo i że spotkanie z tymi, których tak mocno wspierał będzie należało do niezbyt przyjemnych. Podejrzewam więc, że mogło mu się zrobić po prostu przykro i poczuł się zawiedziony.
Oczywiście, to wszystko zależy od naszej wrażliwości. Ktoś inny mógłby zupełnie źle się nie poczuć. Nie byłoby tematu. Coś, co dla jednego jest przykrością, kogoś innego może nawet nie wzruszyć, czego przykładem są wypowiedzi innych kolegów w tej dyskusji. Normalna sprawa.
Jest też taka możliwość, że mamy po prostu w swoich wyobrażeniach błędny wizerunek pewnych grup zawodowych. Być może zawsze, widząc policjanta, strażnika SSR lub PSR, powinniśmy odczuwać strach przed czymś nieprzyjemnym. Może zawsze powinniśmy się obawiać, że być może robimy coś złego. Być może każda kontrola nie może z zasady zawierać elementów życzliwości.
Tak czy siak, nawet, jeśli moje wyobrażenia i moja wrażliwość są niepoprawne, wyrażam swoje zrozumienie dla Alleiusa, jednocześnie życząc mu jak najmniej nieprzyjemnych zdarzeń podczas wędkowania oraz zdolności do szybkiego o nich zapominania. Bo, jak wiemy, straż rybacka jest potrzebna i nawet jeśli nas czasem trochę pomęczą i postraszą, to niech ich będzie jak najwięcej

Znalazłem w tym temacie kilka nieuprzejmych wpisów, które zostały edytowane.
Stąd też mój apel do kolegów:
Koledzy, bardzo prosimy o zachowanie merytorycznej formy wypowiedzi i unikanie zwrotów będących oceną postrzegania, rozumowania, zasobu wiedzy i kompetencji innych rozmówców. Takie zwroty są zwykle konfliktogenne. Można prowadzić dyskusję bez tego typu wtrąceń, ograniczając się do wyrażenia swojej opinii na temat poruszanego zagadnienia.