Minął właśnie rok, kiedy tutaj pisałem o fedderze długości 7 m., którego zrobiłem w ubiegłym roku.
Po tym czasie mogę co nie co o nim powiedzieć.
Moje wyposażenie:
- Fedder teraz ma 6,5 m., bo zrobiłem na nim lekkie przeróbki. Blanki wykorzystałem z 2 bolonek, gdzie jedna była sztywniejsza, a druga miękka.
- Podpórka wykonana z bambusa 2 częściowa długości 2,5 m (mogę odjąć część i zrobić krótką kiedy łowię na zestaw wstawiany i czuja).
- mała torba na ramieniu na walce przyponowe (takie ustrojstwo własnej roboty wykonane z rury/pianki stosowanej do ocieplania rur na których mam przypony), termos, kanapki, folia 4x4 m malarska gruba, inne według potrzeby.
- kamizelka a w niej wszelkie drobiazgi do zmontowania zestawu plus narzędzia (szczypce, osełka, igły i wiertła karpiowe, małe szpule z żyłką przyponową, pudełko magnetyczne z haczykami, ołowie itp.).
- wysokie wiaderko z deklem w którym mam przynęty i zanęty, jest też siedziskiem.
To zestaw na kamienne prostki do łowienia w dzień, przy słońcu, „kiedy ryby nie biorą”. Nie stosuję fotela, bo łowię w jednym miejscu nie dłużej jak 20 minut.
Inaczej jest, kiedy jestem na długiej zasiadce.
Bardzo skrótowo, co tą wędką robiłem w ubiegłym roku:
1. Łowiłem potężne leszcze na prostkach Odry, oraz piękne leszcze na napływach główek tuż pod nogami.
2. Niesamowite łowienie nocą na czuja z zastosowaniem świetlika na szczycie. Wędka się przygina a na palcu czujemy branie dodatkowo (żyłka na palcu wskazującym), czyli możemy rozmawiać z kimś, patrzeć wokoło a brania nie przegapimy.
3. Łowiłem małe klenie na Bobrze (rzeka lubuskie), oraz piękne płocie i średnie leszcze. Miałem 3 brzany, ale tylko 2 wyjąłem.
4. Małe płotki, krąpie, leszczyki i inny drobiazg na Baryczy (rzeka dolnośląskie).
5. Łowiłem leszcze na Odrze przerzucając rzekę – tak, w poprzek – w Głogowie na Hucie II po drugiej stronie (brak dojścia ze względu na teren Huty). Warunki podpowiedziały mi taki styl łowienia. Technika podobna do surfcastingu. Przepiękne łowienie. Zerwałem suma, poszedł z całym nawojem plecionki 0,10 i podkładem.
6. Cudowne łowieni pod drugimi główkami (jeśli wolne) łowiąc ze szczytu główki, czyli na zaprądowej wzwyż i naprądowej z nurtem. Dorzucam jak chcę i robię co chcę.
7. Łowiłem nią na jeziorze gdzie nie wolno stosować pływadeł. Obławiałem lewą i prawą zarośniętą stronę gdzie o łowieniu na miejscówkach normalni wędkarze mogli tylko pomarzyć. Stosowałem nieobciążone koszyki zanętowe (muł i rośliny). Tutaj łowienie głupie, niewygodne, żyłka niezatopiona gdyż warunki nie pozwalają na położenie wędziska. Nie polecam łowienia na wodach stających. Poza odległością rzutu żadnych korzyści.
Mój pomysł na bieżący rok:
1. Zastosować zestawy samozacinające jak w typowym fedderze i Metodzie (paternoster, helikopter, Metoda).
2. Dotychczas stosowałem wyłącznie ołów, teraz spróbuję łowić z koszykami różnego rodzaju.
3. Zastosować ołów morski z wąsami do łowienia na przeciwległym brzegu rzeki. Już kupiłem podpórkę teleskopową do surfcastingu, którą wykorzystam do łowienia na Odrze, Wiśle.
4. Przy plecionce 0,10 ołów topiony z małej łyżeczki do herbaty około 30-40 g daje sobie radę łowiąc na naprądowej główki po drugiej stronie Odry. Ale nie daje rady na długich piaszczystych prostkach, jakie są koło Wrocławia. Trzeba to rozpracować, stąd pomysł na ołowie morskie z wąsami.
5. Problemem jest też tło. Aby widzieć pięknie brania, szczytówkę trzeba ustawić na tle czegoś wysokiego (drzewo, kościół, komin) i tło stosować trzeba jako punkt różnicujący położenie szczytówki. Bardzo ciężko (bolą oczy) kiedy łowi się na tle czystego nieba, stąd ważny jest kolor szczytówki. Rozwiązałem to tak, że szczytówka ma podkład biały. Za każdym razem przed łowieniem maluję ją kolorem fluo adekwatnym do przewidywanych warunków farbą do znakowania drewna, którą po wędkowaniu łatwo usunąć.
To na razie tyle.