Autor Wątek: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?  (Przeczytany 17475 razy)

Offline Kafarszczak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 325
  • Reputacja: 164
  • Ważne, aby uwierzyć w moc zanęty i przynęty! :)
  • Lokalizacja: Stargard
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #45 dnia: 04.03.2016, 15:38 »
Ja mam majdanu tyle, że na 2-3 razy do auta chodzę zazwyczaj. Jak jestem na komercji, to biorę taczkę, którą wozi się sprzęt na stanowisko i wtedy pakuje się na raz, ale z górką :)
Krzysztof

Offline kALesiak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 638
  • Reputacja: 86
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #46 dnia: 04.03.2016, 15:47 »
Może zróbmy taką wspólną selekcję rzeczy niezbędnych? A rzeczy zbędne byłyby dodawane w zależności od warunków?

Sorki za loty, ale piątunio jest!  :D

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 525
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #47 dnia: 04.03.2016, 16:02 »
Minął właśnie rok, kiedy tutaj pisałem o fedderze długości 7 m., którego zrobiłem w ubiegłym roku.
Po tym czasie mogę co nie co o nim powiedzieć.

Moje wyposażenie:
- Fedder teraz ma 6,5 m., bo zrobiłem na nim lekkie przeróbki. Blanki wykorzystałem z 2 bolonek, gdzie jedna była sztywniejsza, a druga miękka.
- Podpórka wykonana z bambusa 2 częściowa długości 2,5 m (mogę odjąć część i zrobić krótką kiedy łowię na zestaw wstawiany i czuja).
- mała torba na ramieniu na walce przyponowe (takie ustrojstwo własnej roboty wykonane z rury/pianki stosowanej do ocieplania rur na których mam przypony), termos, kanapki, folia 4x4 m malarska gruba, inne według potrzeby.
- kamizelka a w niej wszelkie drobiazgi do zmontowania zestawu plus narzędzia (szczypce, osełka, igły i wiertła karpiowe, małe szpule z żyłką przyponową, pudełko magnetyczne z haczykami, ołowie itp.).
- wysokie wiaderko z deklem w którym mam przynęty i zanęty, jest też siedziskiem.
To zestaw na kamienne prostki do łowienia w dzień, przy słońcu, „kiedy ryby nie biorą”. Nie stosuję fotela, bo łowię w jednym miejscu nie dłużej jak 20 minut.
Inaczej jest, kiedy jestem na długiej zasiadce.

Bardzo skrótowo, co tą wędką robiłem w ubiegłym roku:
1.   Łowiłem potężne leszcze na prostkach Odry, oraz piękne leszcze na napływach główek tuż pod nogami.
2.   Niesamowite łowienie nocą na czuja z zastosowaniem świetlika na szczycie. Wędka się przygina a na palcu czujemy branie dodatkowo (żyłka na palcu wskazującym), czyli możemy rozmawiać z kimś, patrzeć wokoło a brania nie przegapimy.
3.   Łowiłem małe klenie na Bobrze (rzeka lubuskie), oraz piękne płocie i średnie leszcze. Miałem 3 brzany, ale tylko 2 wyjąłem.
4.   Małe płotki, krąpie, leszczyki i inny drobiazg na Baryczy (rzeka dolnośląskie).
5.   Łowiłem leszcze na Odrze przerzucając rzekę – tak, w poprzek – w Głogowie na Hucie II po drugiej stronie (brak dojścia ze względu na teren Huty). Warunki podpowiedziały mi taki styl łowienia. Technika podobna do surfcastingu. Przepiękne łowienie. Zerwałem suma, poszedł z całym nawojem plecionki 0,10 i podkładem.
6.   Cudowne łowieni pod drugimi główkami (jeśli wolne) łowiąc ze szczytu główki, czyli na zaprądowej wzwyż i naprądowej z nurtem. Dorzucam jak chcę i robię co chcę.
7.   Łowiłem nią na jeziorze gdzie nie wolno stosować pływadeł. Obławiałem lewą i prawą zarośniętą stronę gdzie o łowieniu na miejscówkach normalni wędkarze mogli tylko pomarzyć. Stosowałem nieobciążone koszyki zanętowe (muł i rośliny). Tutaj łowienie głupie, niewygodne, żyłka niezatopiona gdyż warunki nie pozwalają na położenie wędziska. Nie polecam łowienia na wodach stających. Poza odległością rzutu żadnych korzyści.
Mój pomysł na bieżący rok:
1.   Zastosować zestawy samozacinające jak w typowym fedderze i Metodzie (paternoster, helikopter, Metoda).
2.   Dotychczas stosowałem wyłącznie ołów, teraz spróbuję łowić z koszykami różnego rodzaju.
3.   Zastosować ołów morski z wąsami do łowienia na przeciwległym brzegu rzeki. Już kupiłem podpórkę teleskopową do surfcastingu, którą wykorzystam do łowienia na Odrze, Wiśle.
4.   Przy plecionce 0,10 ołów topiony z małej łyżeczki do herbaty około 30-40 g daje sobie radę łowiąc na naprądowej główki po drugiej stronie Odry. Ale nie daje rady na długich piaszczystych prostkach, jakie są koło Wrocławia. Trzeba to rozpracować, stąd pomysł na ołowie morskie z wąsami.
5.   Problemem jest też tło. Aby widzieć pięknie brania, szczytówkę trzeba ustawić na tle czegoś wysokiego (drzewo, kościół, komin) i tło stosować trzeba jako punkt różnicujący położenie szczytówki. Bardzo ciężko (bolą oczy) kiedy łowi się na tle czystego nieba, stąd ważny jest kolor szczytówki. Rozwiązałem to tak, że szczytówka ma podkład biały. Za każdym razem przed łowieniem maluję ją kolorem fluo adekwatnym do przewidywanych warunków farbą do znakowania drewna, którą po wędkowaniu łatwo usunąć.
To na razie tyle.
Niezmiernie ciekawe, co piszesz, Mirku. Zastanawiam się, jakich obciążeń używasz, łowiąc na prostkach Odry,jeśli łowisz w głównym nurcie. Tam co by nie było jest uciąg całkiem sensowny, a Bolonki, jakie by nie były, to raczej do miotania ciężarków czy koszyków od 60 g. wzwyż nie zostały skonstruowane. Ja w tym roku łowiąc na napływach, przy tak koszmarnej niżówce, w wielu miejscach nie mogłem utrzymać koszyka 70 g. i to na pograniczu, a nie w rynnie. Jak sobie dajesz radę, by kark nie bolał od obserwacji szczytówki wędziska 6,5 m. (noc)? Bo na pewno, łowiąc w nurcie, stawiasz je niemal w pionie. Inna opcja nie miałaby sensu. I tu też, jak to jest, że można wyczuć na palcu (żyłka) branie, przy tak długim kiju ustawionym pod dużym kątem. Mi to się udawało jedynie na kijach krótkich, ustawionych niemal liniowo z żyłką, bo jeśli miałem większy kąt, to o wieeele wcześniej sygnalizowała szczytówka. Mam nadzieję, że moje pytania Cię nie uraziły. Jestem człowiekiem małej wiary (nie zobaczę, nie uwierzę) i pewnie wieeele się jeszcze muszę uczyć. Dlatego będę wdzięczny, gdy rozwiejesz moje wątpliwości.
Arek

Offline Pikuś

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 85
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Szczecin
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #48 dnia: 04.03.2016, 20:23 »
Maksymalnie lekko i mobilnie to jest coś co lubię.Można by powiedzieć że historia zatoczyła koło i znów biegam z jedną wędką w łapie.Przełom nastąpił po nocce leszczowo-sumowej,kiedy umęczony spojrzałem na stos gratów do zwinięcia:kilka wędek,siata,podbierak,wiadra,pojemniczki ,pokrowce,krzesło.....i kilo ołowiu.Wszystko poszło w kąt z wyjątkiem spiningu i teraz wraca jeszcze odleglościówka.Na tą decyzję miała też wpływ ciężka choroba,która bardzo mnie osłabiła i trzyma do dziś.Teraz mój ekwipunek to 3-4 kg starannie wyselekcjonowanego sprzętu z termosem i jedzeniem włącznie.Odciążyłem się też psychicznie z parcia na szt\kg.Rozkładam się teraz w 2 minutki i następne 15 piję kawę patrząc na wodę.Pełny "lajcik",przyjemność i wypoczynek i mógłbym tak 3 razy dzienne :)
Artur

Offline Tycjan

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 115
  • Reputacja: 4
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Żychlin
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #49 dnia: 04.03.2016, 21:19 »
Przeważnie staram sie na lekko, ale wychodzi zawsze na ciężko :P

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #50 dnia: 06.03.2016, 18:20 »
Arku, nie do końca łowię tak, jak Ty to zrozumiałeś. Wybacz za poślizg w odpowiedzi, ale wałęsałem się 3 dni na rybach i dopiero wróciłem.

Przed chwilą oglądałem filmik tutaj u nas – Tele Pole – właściwie to jest ta sama technika, tyle że tam sygnalizatorem jest guma, u mnie szczytówka czyli tak jak przy Fedderze plus sygnalizacja żyłki na palcu (na czuja). Tele Pole to technika wkładania zestawu w łowisko, moją wkładam zestaw, ale też wyrzucam jak typowym Fedderem jeśli tego potrzebuję.
 
Najlepiej łowi mi się żyłką główną 0,18 lub plecionką 0,10. Do tego obciążenie odlane z łyżeczki do herbaty, więc nie więcej jak 40 g. I to wszystko jeśli zestaw wyrzucam pod drugą główkę (obojętne czy na naprądową czy zaprądową). Tak cienka żyłka nie powoduje efektu spadochronowego, bo jest cienka i mało jej w wodzie.
 
Natomiast na nurcie na prostkach w dzień daję oliwkę z krętlikiem nie większą jak 20 g, ale przeważnie 10-12 g. (Czyli Ty pisząc o 60 g koszykach miałeś co innego na myśli). Podobnie łowię nocą ale nie w nurcie, ale w połowie główki się sadowię, a łowię bliżej nasady główki gdzie prąd skręca i płynie wzdłuż kamiennych umocnień brzegu (zresztą nocą w nurcie nigdy nie łowię, tylko blisko brzegu).

Teraz: Kładę ołów na dno, następnie podnoszę go przypuśćmy na 5 cm nad dno, czyli ołów nie dotyka dna. Widzę to na szczytówce, bo jest wygięta i lekko pulsuje. Przynęta oczywiście nie fruwa, tylko leży na dnie, albo się po dnie przesuwa to w górę, to w dół.
Ot i cała technika.

Kiedy weźmie duży lechol, to widzę to na szczytówce, którą masz na wysokości oczu bo wędka leży na widełkach płasko do wody. Rękojeść na kolanie, żyłka na palcu i… czekam.
Tutaj przy tej technice chcę w tym roku sprawdzić łowienie nie na ołów, ale na koszyk zanętowy. 2-3 kule mocno sklejonej zanęty typu ciasto z ciętymi rosówkami i na to maleńki dociążony koszyk.

Inaczej jest, kiedy łowię na drugim brzegu rzeki (rzadko, czyli tylko tam, gdzie pozwalają mi na to warunki, gdzie w tym miejscu rzeka jest zwężona, czyli nie zawsze ta technika zda egzamin). W Głogowie tak właśnie jest, a wąska rzeka, zewnętrzny łuk,  to głębokie, nieobłowione doły po 8-10 m. Kiedyś takimi miejscówkami były okolice granicy państwa…
Tak tutaj kark boli. No ale przyznasz, że i technika nietypowa, niespotykana. Od razu uprzedzam, że typowym kijem surfkastingowym tego nie zrobisz co ja zrobię tym długim Fedderem.

Wiele lat temu, (co najmniej 15) pomysł podsunął mi albo Jon Wilson albo Andy Litte, który też zrobił sobie Feddera 5,5 m. Czyli nie jest to mój pomysł. Ja go tylko udoskonalam i staram się go przystosować do różnych okoliczności.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 525
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #51 dnia: 06.03.2016, 18:35 »
Myślę Mirku że chyba do mnie dotarło, ale przeczytam sobie twój post jeszcze kilka razy. Sporo szczegółów,więc trzeba się skupić.Teraz załapałem że na prostkach łowisz z pod szczytówki. Wcześniej myślałem że z głównego nurtu. Dzięki za odpowiedź.  :thumbup: 
Arek

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #52 dnia: 06.03.2016, 18:48 »
Właśnie tak Arku. Powiem inaczej, tam gdzie inni na nurcie łowią na przystawkę (jakieś mini zatoczki, kamienie w wodzie itp.), ja łowię swoim sposobem. A pozwala mi na to długi kij.
A szczegóły, które podaję to ważne sprawy. Jeśli chcesz również tak łowić, to nie musisz kombinować jak ja, masz na tacy.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline atet

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 50
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • To forum uzależnia, ale warto
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #53 dnia: 06.03.2016, 20:35 »
Mirgag, oczywiście :thumbup: za relację i opis, ale dodatkowo wielka prośba o jakiś "schemat poglądowy". Opis i wyniki bardzo działają na wyobraźnię, ale brak praktyki nieco utrudnia rozpracowanie Twojego sposobu łowienia. Dasz się namówić na rys i więcej szczegółów?

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #54 dnia: 06.03.2016, 23:01 »
Atet, wydaje mi się, że w sposób dostateczny dla osoby trochę znającą Feddera wyjaśniłem „swoją metodę”.

Jak narysowałbyś wiatr? Pewnie narysowałbyś pochylone drzewo? Posłużę się tą przenośnią:
 
Żeby zrozumieć moją metodę potrzebujesz wędki Feddera z miękką szczytówką, kołowrotka z żyłką np. 0,18,  ołowiu oliwki z krętlikiem np. 10 g. Przywiąż do żyłki ołów (obojętne jak), zostaw z 50 cm wolny koniec żyłki który będzie nam symulować przypon. Połóż wędkę na stole, ołów na podłodze i skręcaj żyłkę tak, aż podniesiesz ołów z podłogi na 5 cm.

Teraz popatrz na wędkę (jak ugięta jest szczytówka) i na ołów (wisi, a nie leży na podłodze). Ciągnij za wolny koniec żyłki i obserwuj jak to wszystko działa.

Te czynności sam musisz wykonać i to jest ta metoda.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline atet

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 50
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • To forum uzależnia, ale warto
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #55 dnia: 07.03.2016, 08:31 »
Dzięki :beer:, bardzo obrazowo, mam nadzieję sprawdzić na wrocławskim odcinku Odry.

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Na ryby „na lekko” czy „na ciężko”?
« Odpowiedź #56 dnia: 07.03.2016, 10:42 »
Nie ma za co i powodzenia, bo to ciekawy sposób łowienia.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław