Mój sposób jest chyba najbardziej zbliżony do tego, który opisał Maro.
Staram się zminimalizować wagę zabieranego sprzętu i kiedy coś kupuję, to muszę dokładnie wiedzieć ile waży i gdzie mi się to zmieści.
Aczkolwiek nie rezygnuję z rzeczy, które mają mi zapewnić wygodę i dobry wypoczynek. Muszę mieć wygodne krzesło, muszę mieć awaryjnie coś do przebrania się, coś przeciwdeszczowego, jakieś podstawowe rzeczy higieniczno-sanitarne, parasol, prowiant - to ma mi zapewnić dobry komfort nad wodą i z tego nie zrezygnuję. Kiedyś tego nie potrzebowałem, ale widocznie starzeję się i teraz potrzebuję.
Zanętę zwykle szykuję sobie w domu, więc zabieram jedynie pojemnik materiałowy/EVA i mniejsze pojemniki na przynęty. Podpórki jak najkrótsze. Torba na sprzęt umożliwia mi schowanie również siatki, kosza podbieraka i tacek.
Jeśli jedzie się na ryby dalej (zwykle jadę godzinę na łowisko), to trzeba zabrać też jakiś zapasowy kij i kołowrotek w razie awarii.
Podsumowując - raczej na ciężko, ale z ograniczeniem do wymaganego minimum i naciskiem na komfort pobytu nad wodą.
Zwykle jest to większa torba na ramię, krzesło na ramię i pokrowiec z wędkami do ręki (na ramię).
Jeśli muszę przemieścić się dalej, to wszystko to ląduje na wózku.