Witam wszystkich.
Przepraszam na starcie, że tak od razu z grubej rury, ale jakiś mój tajemniczy błąd urósł już do rangi wielbłąda, i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Próbowałem poszukać odpowiedzi na forum, ale nie znalazłem.
Otóż jestem początkującym wędkarzem, to będzie mój drugi sezon, a w zasadzie pół sezonu bo na przełomie lipca i sierpnia pojawi się na świecie moje pierwsze dziecko
ale do sedna. Zainspirowany filmami Luka postanowiłem spróbować swoich sił i wód w Metodzie. Zakupiłem sprzęt : wędki tańsze, nie ukrywam - Jaxon, koszyki z Drennana (Metoda i koszyk do robaków), i wziąłem się za zanętę do miksu. Oczywiście meritum stanowił film Luka o robieniu swojego miksu. Zrobiłem tak jak mentor radził, zanęta główna MMM, tani wypełniacz zanętowy do płoci, konopie surowe zmielona z bułką tartą, pellety o smaku halibuta, ochotki, czerwonego robaka, i krylu, i trochę soli i płatków owsianych.
Problem pojawił się w trakcie testów na sucho w domu, w wiaderku. Mój miks niezależnie czy jest robiony sam, czy w 50/50 z pelletami jest jak zaprawa murarska. W ogóle nie chce pracować w wodzie, jest zbity jak licho. Próbowałem chyba wszystkiego. Miks przemoczony - nic, miks troszkę suchszy - nic, miks rozrobiony w większych proporcjach z inną zanęta - nic, miks wymieszany z zmielonym siemię lnianym - nic, w końcu moja żona wymieszała go najpierw z sodą, a potem z kwasem cytrynowym
ale dalej nic nie zmieniło się, w dalszym ciągu tak samo twardy i nie pracujący. Oczywiście odsypywałem miksu po troszku, akurat na jedno nabicie foremki, nie robiłem tego wszystkiego po sobie i w tej samej zanęcie he he
Panowie pomóżcie. Dwie kwestie mnie jeszcze intrygują. Otóż mieliłem starym młynkiem, używanym od x lat, poprzedni właściciele to moi teściowie, i kilka razy nie zmielił mi do końca towaru (pellet, konopie), oraz nie posiadam w domu sita (jutro może mi się uda je kupić) przez co nie miałem okazji przesiać miksu. Nie wiem czy to może być powodem moich problemów, jutro może uda się to zrobić, ale chodzą mi jeszcze po głowie te nieszczęsne pellety. Kupiłem je w sklepie wędkarskim na wagę, są one firmy no - name, po około 13 złotych za kilo, stąd nie wiem jak z ich jakością i co w nich tak naprawdę jest.
Macie może jakąś koncepcję, o co tu może chodzić? Nie ukrywam że tak jak wspominałem wcześniej, ten sezon będę mieć na pewno krótszy i mniej intensywny niż wy, dlatego chciałbym z niego wycisnąć tyle ile tylko możliwe. Pomóżcie proszę, może ktoś miał taki problem w przeszłości.
Pozdrawiam was serdecznie, i z góry dziękuje za pomoc mi w tej sprawie.
Wiem, że niestety moja aktywność na forum będzie w głównej mierze polegać na zadawaniu pytań, niż odpowiadaniu na nie, dlatego proszę o cierpliwość dla mnie