Temat jest ciekawy, ja się odniosę do aspektu młodych wędkarzy.
Niestety, ale zauważam, że jest parcie na to pośród młodych ludzi, aby zarabiać kasę, dostawać coś za darmo, aby się sprzedawać, często za garść srebrników... Być może jest to spowodowane innym wychowaniem już, moje pokolenie miało najlepszą z możliwych młodość, bo wyrastało w warunkach, gdzie telewizja i komputery to było coś marginalnego, nie było Internetu. Trzeba było samemu sobie zorganizować czas, dlatego moja młodość była pełna przygód, wielu zdarzeń, poznawało się świat 'namacalnie', a nie jak teraz, siedząc przed ekranem komputera. Dzisiejszy rodzic nie pozwoliłby swojemu dziecku na połowę rzeczy które robili moi rówieśnicy. W pewien sposób, uważam młodych za swojego rodzaju kalekich ludzi przez to. U nas nikt nie miał depresji, a wiele czynności, hobby, to była prawdziwa pasja. Pojechać pod namioty w Bieszczady czy Pieniny, do Jarocina, umieć siedzieć nad wodą łowiąc ze sprzętem za grosze, łowiąc na to co się samemu zdobyło, upitrasiło...
Dzisiaj młodzież dopatruje się jakiegoś interesu w tym co robi, hobby to już nie do końca hobby, to jakby łączenie tego co lubi się robić z pomysłem na zarabianie. Bardzo chcę się mylić! w jakiś sposób widzę, że ludzie młodzi chcą aby 'karta im się zwróciła', ale w inny sposób, chcą wymiernych korzyści. Większość jakby nie rozumie, że zarobić na YT jest baaaardzo ciężko, sprzedać duszę diabłu natomiast, czyli za paczek zanęty kilka gadać nieprawdę (czyli mówić o czymś nie z poziomu wiedzy i praktyki, ale po to, aby dana rzecz się sprzedawała)- jest bardzo łatwo. Zatraca się to 'coś' w ten sposób, później takie osoby postrzegają rzeczywistość z perspektywy osiąganych korzyści, wartościują ludzi, pewne działania poprzez to ile na tym zyskają finansowo. Według mnie straszne jest to, że tak wielu młodych ludzi nie rozumie, że najważniejsze w życiu jest to aby być szczęśliwym, nie bogatym... Dlatego wielu szuka spełnienia nie tam, gdzie trzeba, to chyba znak czasów, ogólna konsumpcja, komercja. Będąc szczęśliwym ma się to co najważniejsze, mając pieniądze, często jest się biednym i nie ma się nic. Zdrowia (przynajmniej psychicznego), przyjaźni, miłości nie da się kupić. Niewiele ludzi chce dawać, teraz zasadą jest robić coś za coś, trzeba 'coś z tego mieć', coś dostawać.
Myślę, że sam sobie nie ma nic do zarzucenia w tej kwestii, może dlatego właśnie, że inaczej byłem wychowywany, przez rodziców, szkołę i moich rówieśników. Lata 80te i 90te w których dorastałem były cudowne

Pokazuje co robię, co mi się sprawdza, co działa, bez wciskania kitu, robienia zdjęć na siłę, promowania jakiś rzeczy bo mam w tym zysk. Oczywiście trzeba mieć tu też zrozumienie, że jest różnica pomiędzy pokazaniem czegoś co działa i jest dobre, a wciskaniem kitu. Marek Malman po części właśnie sprzedał duszę diabłu tutaj

Szkoda, że nie pokazał tego Yorka w inny sposób.
Dobrze by było, aby młodzi ludzie zrozumieli, że uczciwość, szczerość, bycie sobą, to wartości wielkie. Dlatego chociażby z taką przyjemnością oglądam filmy Sebastiana, tam jest właśnie coś takiego, coś co ja cenię, i chyba moje pokolenie również. Pokazanie wędkarstwa takim jakie jest dla nas właśnie, w sposób rzeczywisty. Pasja, przyroda, humor i szczerość
