[...] filmy z zachodu nie pokazują zabierania ryb, wszystko się wypuszcza.
Myślę, że wśród polskich filmów trudno już znaleźć takie, gdzie ryby się zabiera. Tyle tylko, że rzeczywistość medialna sobie, a ludzie sobie.
Ze świadomością na temat sytuacji rybostanu jest jak z samoświadomością człowiekia - każdy ma świadomość, że kiedyś umrze, ale jakoś w to nie wierzy, podobnie każdy wie, że z rybami jest krucho, ma świadomość, że niedługo może ich w ogóle nie być, ale prawie nikt nie wierzy, że tak się stanie.
Powoli powiększający się dobrobyt powinien zmieniać nastawienie ludzi do rybiego mięsa z polskich wód. Po co skrobać i się męczyć, jak można kupić?
Sądzę, że już wiele się zmieniło. Ja jestem w pewnym sensie kaleką, bo nigdy nie spotkałem w życiu ludzi, którzy łowiliby tylko dla pozyskania mięsa. Jeśli zabierają ryby to jako poboczny pożytek z miło spędzonego czasu nad wodą. Problemu mięsiarstwa nie doświadczyłem i z tego powodu mogę mieć ograniczone rozumienie problemu. Przykład: kiedyś zarybiniono karpiem jedno z jezior, o którym już pisałem na forum. Wpuszczony był karp "sklepowy". Było pospolite wędkarskie ruszenie na to jeziorko, ale nie dlatego, żeby wszystko wyłapać, ale z wędkarskiego głodu. Jeżeli ludzie nic nie łowią przez pół roku, to szukają po temu każdej okazji, a przy okazji zabiorą rybkę na kolację. Jeśli połowa Warszawy zwali się na 10 hektarowe jezioro i każdy zabierze rybę, to już nic w nim nie będzie pływało. Nie traktowałbym tego jednak jako mięsiarstwa. Dla mnie to bardziej niewiedza i nieodpowiedzialne postępowanie. Właśnie!!! Chodzi o nauczenie ludzi odpowiedzialności za to, co robią nad wodą.
Poza tym, takiego karpia 20 kg wycenia się na około 1000 funtów powiedzmy. Czy uważasz, że nie ważne jak się go łowi i traktuje? Podam prosty przykład, Ty zakładasz komercję i wpuszczasz 20 takich karpi, wartych 100 000 PLN, zapłaciłeś za nie. I jakie ustalasz przepisy?
To jest mocny argument. Z punktu widzenia właściciela karpi. Nie wiem, czy w taki sam sposób można wyceniać liny, karasie i szczupaki. Rynek dużych karpi jest rynkiem specyficznym i nie ma chyba odpowiednika w rynku innych dużych ryb rodzimych.