Sądzę, że w ogóle należałoby zmienić sposób patrzenia na wędkarzy. Skąd się bierze tyle pomysłów, żeby tworzyć coraz to więcej zakazów? Stąd, że traktujemy się sami (w szczególności innych wędkarzy!!!) jako zagrożenie. Sądzimy, że jak damy ludziom wolność, to nie będą mieli umiaru, przetrzebią bądź rozkradną wszystko, co się da. Ja sądzę, że nie chodzi o wędkarzy, lecz o kłusowników z kartami wędkarskimi. Może rozwiązaniem byłoby wyeliminowanie takich ludzi ze środowiska wędkarskiego. Można to zrobić poprzez częste kontrole i karę wykluczenia z PZW - pierwszą czasową, a potem dożywotnią (a nie kary finansowe). Taka ekskomunika ze środowiska wędkarskiego.
Normalny wędkarz jeśli chciałby składki krajowej, to dlatego żeby było mu łatwiej, żeby nie latał po okręgach, opłacał itd. I to jest zrozumiałem Kłusownik z kartą, chciałby składki krajowej, żeby móc rąbać ryby wszędzie. Trzeba jednak spojrzeć na ten problem jeszcze z punktu widzenia dzierżawców wód. A to już nie jest takie proste. Wniosek. Skłądka krajowa z pewnością nie mogłaby być w cenie składki okręgowej, ale powiedzmy w cenie sumy kilku składek okręgowych.
Darek, kłusownicy z kartą w PZW, to niestety bardzo duża grupa ludzi. Kto wie czy nie 50%

Podam Ci prosty przykład. Facet zabiera czwartego lina, łamiąc regulamin, i twierdzi, że w tym sezonie zaliczył 5 blanków pod rząd i niczego nie zabrał, więc 'mu się należy'. Wiesz ilu wędkarzy uważa takie myślenie za jak najbardziej logiczne i słuszne?
Ponadto musimy rozumieć skalę problemu jakim jest ogarnięcie składki przez PZW. Nie da się dzielić po równo... Teraz dany okręg dostaje siekę, i o to chodzi w tym wszystkim. Bo oni sami pilnują.
Prawda jest taka, ze powinna być decentralizacja, i 50% wód powinny posiadać koła, gdzie wstęp mieliby jego członkowie, reszta to powinny być wody wspólne okręgu bądż i krajowe. Bo trzeba zrozumieć, ze nawet teraz, jeżeli jakieś koło zadba o wodę, zarybi, zrobi tarliska i tak dalej, to jak pójdzie fama, to pojawią się inni wędkarze z okręgu, i im wody złupią. Czy należąc do stowarzyszenia chcielibysmy aby każdy sobie tam łowił? Czy też pilnowalibyśmy wody jak oka w głowie? Niestety, polscy wędkarze wyznają prawo Kalego, jak Kali brać, to jest dobrze, ale jak Kalemu zabrać, to jest źle
