Autor Wątek: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze  (Przeczytany 94227 razy)

Offline Kafarszczak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 325
  • Reputacja: 164
  • Ważne, aby uwierzyć w moc zanęty i przynęty! :)
  • Lokalizacja: Stargard
  • Ulubione metody: feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #390 dnia: 01.06.2017, 21:48 »
Czytam wszystkich relacje i mnie sciskaaa :) ... Rok temu byłem, mam nadzieję że za rok znów się uda ! .

Może by tak już rozpocząć wątek na temat poszukiwań łowiska  na kolejny zlot ?

Kafarszczak jak najbardziej można już szukać i dyskutować ;)

Propozycja nr 1 - Batorówka

Tzw Black List - Sielska Woda :P

Batorówka ? hmm karasie podrosły w sumie :P :P
Krzysztof

Offline Stan_Stanowski

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 356
  • Reputacja: 12
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łask
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #391 dnia: 01.06.2017, 21:53 »
Czesiek fajna relacja, uśmiałem się :):)

Offline arkady1321

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 046
  • Reputacja: 24
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #392 dnia: 01.06.2017, 22:04 »
Arkady1321, nie 6000 a 5000 wiem bo sam Mu zamawiałem :thumbup:.


Poproszę o namiar.

Offline Fisha

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 022
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Rybnik
  • Ulubione metody: method feeder
III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #393 dnia: 01.06.2017, 22:39 »
Radzio przestań, bo zejdę ze śmiechu Hahahaha, żona się na mnie patrzy jak na debila. "Integrowałem się sam ze sobą, od kiedy ja mam na ścianach drewno" Hahahaha. Nie masz siniaków od sztycy Wonskiego? :) co to była za impreza echhh :)

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 983
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #394 dnia: 02.06.2017, 15:11 »
Chłopaki, stworzyliście świetne relacje. Dzięki :)
Jacek

Offline Mario1988

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 549
  • Reputacja: 123
  • Płeć: Mężczyzna
  • Niemożliwe nie istnieje
    • Galeria
    • Mapa forumowiczów SiG
  • Lokalizacja: Wałbrzych
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #395 dnia: 02.06.2017, 15:31 »
To jeszcze nie wszystkie :P Jeszcze ja muszę przysiąść i napisać ;)
Łączy nas pasja :) No i zloty SiG :D

Mapka forumowiczów<= Link do mapki :)

Offline Mario1988

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 549
  • Reputacja: 123
  • Płeć: Mężczyzna
  • Niemożliwe nie istnieje
    • Galeria
    • Mapa forumowiczów SiG
  • Lokalizacja: Wałbrzych
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #396 dnia: 07.06.2017, 23:35 »
Witajcie.
Tak jak obiecałem, wziąłem się za napisanie swojej relacji z tego wyjątkowego wydarzenia, jakim niewątpliwie był III Zlot SiG :)
Jako, że był to pierwszy zlot, na którym miałem okazję być (podobnie jak kuzyn Radzio), miał on zarówno dla mnie, jak i dla niego szczególne znaczenie.
Pominę pewne kwestie, bo nie mają one większego znaczenia. Powiem tylko, że na spotkanie z wami i poznanie was "face to face" czekałem z niecierpliwością :)

Wraz z kuzynem plany mieliśmy ambitne, bowiem docelowo (zaraz po zarezerwowaniu domku) planowaliśmy być już z samego rana, jednak przez wizytę lekarską Radzia, wyjazd przełożyliśmy na 12 - jak to w życiu bywa wyjechaliśmy o 14 30, ale to już szczegół :P Droga minęła nam szybko i w bardzo emocjonującej rozmowie - omawialiśmy nasze strategie na planowane zawody :P Ale i nie tylko :)
W końcu zajechaliśmy na miejsce - nie wiem zbliżała się godzina 17... Dosyć późno, ale też nie na tyle, żeby nie poznać kilku z was i nie połowić wspólnie z wami :)

Na wstępie poznaliśmy Karola - miły, sympat... no bez przesady, po prostu super gość, jak zresztą każdy z obecnych na zlocie, pokazał nam on naszą siedzibę :P Jak mnie pamięć nie myli to Jacek był drugi :) Zanieśliśmy nasze klamoty na miejsce, krótki rekonesans, kolejne poznane osoby, w tym w szczególności Lucjan, Bartek, Maciek,Tomek i wielu, wielu innych, których przepraszam, ale na początku nie byłem w stanie wszystkich ogarnąć - ot tak po prostu :)
No ale od czego jest integracyjny grill ;D
Ale po kolei - szybko zanieśliśmy nasze klamoty na koniec "betonu", mijając po drodze Bartka, Michała i Wiśnię, a że beton do końca był zajęty, to klapneliśmy z Radziem na "zielonym" :)
Szybkie wiązanie zestawów, rozłożenie bazy dowodzenia, przygotowanie zanęt, gruntowanie dna i (jak to Krecik mawiał) "Lecimy z tymi rybkami" :)



Tak prezentowało się łowisko z naszego stanowiska :)

Było chwilę po 18 gdy pierwsze zestawy (metoda i koszyk) poleciały do wody - obyło się bez wstępnego nęcenia. Radzio skupił się na spławiku - kilka cennych rad od Luka odnośnie gruntowania, dały mu pierwsze ryby tego dnia - nieduże, ale jednak - dwa leszczyki zameldowały się na brzegu :) W tej samej chwili na metodzie odjazd, a że z powodu krwiożerczych bestii, potocznie zwanych komarami tańczyłem paralityczną sambę, wyglądając jak ... (to zostawiam w sferze domysłów :P ), wędkę złapałem w ostatniej dosłownie chwili - odjazd karpika był po prostu niesamowity :D Kilka minut holu, tym razem w rytmie czaczy i na macie zameldował się taki oto grubasek:



5,5 kg ryby zamknięte w 66 cm długości... taki skromny misiu (z tego co się po zlocie okazało, jeden z nielicznych, o ładnych gabarytach)

Tego wieczora więcej już nie połapaliśmy, gdyż zbliżał się czas na... Grill party :D Więc trzeba było zbierać menele, a na pożegnanie pozostał nam taki oto widok:



A spod domku prezentował się następująco (ale zrobiło się nastrojowo :D ):



Nadeszła długo wyczekiwana chwila - gwóźdź programu - grill integracyjny :D Niestety z tego pamiętnego wydarzenia posiadam tylko jedno zdjęcie, a mnóstwo wspomnień - wiele ciekawych dyskusji, niesamowity klimat (jak w filmach u Lucjana :D ), genialni ludzie i śmieszne chwile (tak, tak Radzio Ty wiesz o czym mówię :D ), ale i nie tylko. Tomek koszulki, bluzy i wszystko z Twojej strony pełna profeska :) Laur - król wodopoju (?) - zwał jak zwał, dla mnie master chief :D Operator kamery rodem z Hollywood i fotograf wcale nie gorszy - po prostu ekipa wyborowa i niezapomniany wieczór (pomijając drogę na górę domku, która wydawać by się mogła wręcz mission imposible w tym stanie - tego już nie pamiętam, ale cały byłem, więc domyślam się, że było ok ;) )



W naszej kanciapie trafiło mi się doborowe towarzystwo - Radek8 zwany Radziem, czempion Fisha zwany Maćkiem, złota rączka od kółwrotków, czyli Wonski81 zwany nacodzień Czesiem, oraz Maniu89 - po prostu Maniek :P (jak się pomyliłem to sorki :P ) Kkza zwany Karolem od początku jak się zameldowaliśmy gdzieś wyemigrował :P

Obudziwszy się nazajutrz z niemałym kacem, zacząłem się skrzętnie szykować na koleżeńskie zawody. Najpierw lekkie śniadanko, potem zbiórka, ogólne przywitanie i losowanie stanowisk - mój szczęśliwy numerek to 27, ale ze względu na fakt, iż kuzyn posiadał tylko podpórki, które mógł wbić wyłącznie w ziemię, a wylosował numerek 4, jak nie trudno się domyślić - zamieniliśmy się - Usiadłem w doborowym towarzystwie: Bartek, Bartek i... Michał :P
Ale zanim usiadłem to swój mandżur trzeba było przez pół łowiska przenieść - chłopaki już porozkładani, a ja w powijakach...
Na szczęście ze wszystkim zdążyłem na czas - pellety pozostały mi z dnia poprzedniego, zanęty nie rozrabiałem, przygotowałem jedynie mieszankę kukurydzy i konopii oraz pelletu 6mm do podnęcenia spombem - godzina 10 50 - klakson i nęcimy. 5 spombów poleciało w wodę, ledwo skończyłem nęcenie kolejny klakson - zawody czas zacząć!
Podobnie jak moi sąsiedzi, pomijając przy tym chyba najgorzej usadowionego Bartka_Wole, wszyscy nastawiliśmy się na metodę - jedynie wcześniej wspomniany zaatakował łowisko wagglerem (o ile się nie mylę :P ). Na start pikantna kiełbaska - chyba już klasyk. Czas płynie nieubłaganie, słońce zaczyna mocno palić, łeb pęka po imprezie z dnia poprzedniego - trzeba się zaleczyć - świeże powietrze nie pomaga, więc pozostaje klin - jeden, potem drugi... Czas dalej goni, a na liczniku 0 (okrągłe zero) ryb.
W międzyczasie urządziliśmy sobie ciekawą pogawędkę, śmiejąc się i żartując przy tym niemało, dzwoni telefon - kuzyn - zdać swoją relację - już dwa byczki - "kurde robi wynik" pomyślałem, a ja dalej nic. W końcu i ryby... tfu... ryba zlitowała się nade mną - na brzegu rekordowy leszczyk - 15 cm :P Bartek zaszalał i wyciągnął jesiotra, nieco dalej Czesiek też.



Czas płynął, a na naszym brzegu zawitał Lucjan z kamerą - nowa sytuacja dla mnie, ale pomyślałem sobie "Show must go on" i coś tam wybełkotałem, odpowiadałem na Lucjana pytania i jakoś to poszło :P Zbliżał się koniec zawodów, a u Bartka zameldował się drugi jesiotr, który zagwarantował mu ostatecznie miejsce w pierwszej "6" zawodów - gratki :bravo:

Nastał czas na ogłoszenie wyników i rozdanie nagród i upominków. Zawody wygrał Fisha, a na podium znaleźli się jeszcze MATEUSZ DRULITY wraz z jego wujkiem - warto tu zaznaczyć, że Mateusz od stosunkowo niedawna prawi się w feederowaniu za co należą się ogromne :bravo:
Dosyć przykrą przygodę zaliczył Michał, któremu podczas ostatecznego ważenia i rozpisywania wyników, wiatr sprawił mega psikusa i cała jego baza dowodzenia wraz ze wszystkim, co się na niej znajdowało, wylądowała w wodzie... Telefon, portfel, sprzęt... Ja miałem fart, że posiadam półkę boczną , która dodała nieco stabilności z przodu siedziska i mniejszy parasol, który nie stanowił takiego żagla. Na całe szczęście 99% tego, co znajdowało się na stanowisku udało się odnaleźć - na pewno z Michałem przez utonięcie pożegnała się proca Guru... Mamy z tego lekcje na przyszłość wszyscy - nigdy nie zostawiaj rozłożonego parasola jak odchodzisz od stanowiska.

Po tej nieszczęsnej przygodzie, rozdaniu upominków nadszedł czas na polowe "Warsztaty u Wonskiego", które niestety ominąłem, ponieważ pozostałem nad wodą moczyć kija (mam nadzieję, że ktoś ma nagranie z tego wydarzenia - z chęcią obejrzę :D ). Radzio również pozostał i wędkował, bowiem wyniki z zawodów były poniekąd ciosem w dumę niedzielnych wędkarzy :P
W międzyczasie załapałem się na trzy ciekawe pokazy:
1. Pokaz dalekich rzutów surfcastingiem w wykonaniu Mardead'a - szkoda, że kijek pechowo został uszkodzony.
2. Pokaz niezwykłych śmierdziuchów, w tym Red Agresora od Bag Em'a, który na niektórych zadziałał jak płachta na byka XD Chodzą słuchy, że po łyknięciu czarodziejskiej fasolki, jeden z nas przybrał w mega siłę i wyzywał na pojedynek niejakiego Popka - oj biada mu biada XD
3. Pokaz kijków Mateo od Drennana - genialne kijki, które zrobiły na mnie takie wrażenie, że nadszedł czas by świnkę karmić na grubo :P

Pomału zapadał zmrok i zbliżała się chwila na kolejnego grilla i rozmowy rodem z harcerskich obozów - przy ognisku :D
Nagle drganie szczytówki, zacięcie - coś siedzi - to chyba leszcz, lekko idzie, po chwili odjazd - koledzy, którzy w chwili obecnej byli obok mnie szybko uświadomili mi z czym mam do czynienia - to jesiotr (pierwszy w życiu - nieźle :D ). 15 minut walki, ryba już zmęczona - podobnie jak łowca - nadszedł czas na podebranie - a tu zonk - mój podbierak jest za mały XD Z pomocą oczywiście przyszli forumowi koledzy - "za ogon łap" usłyszałem i nie zastanawiając się długo chwyciłem - rybka wylądowała na macie - szybkie mierzenie, ważenie, zdjęcie i do wody. Z nowym rekordem życiowym wynoszącym 93 cm i 3,5 kg w jesiotrze zakończyłem wędkowanie.



Zaczęła się impreza - jedzenie, picie, picie, jedzenie, masa żartów, mnóstwo rozmów i ten klimat... Niezapomniany. Czas zleciał tak szybko, ani się obejrzałem przy ognisku zostałem ja, Bartek oraz Marcin - określę ich jednym słowem - Kozaki przez duże "K" :D Kto przeoczył lub przespał te bezcenne chwile ten trąba - niech żałuje :D O tych szalonych momentach krążyć będą legendy :D
Jak powiem, że spać poszliśmy grubo po 3 to na pewno nie przesadzę :D

Nadeszła niedziela, ostatni dzień tego niezapomnianego zlotu. Standardowo śniadanie i obchód naszej bazy - wielu z nas zaczęło się już pakować, wobec czego z kim tylko się dało ucinałem pogawędki - to z Lukiem, to z Mateo, to z Michałem, z Syborgiem, Bartkiem, Wiśnią, Maćkiem, z Cześkiem i nie sposób mi spamiętać i wymienić z kim jeszcze - młyn niemiłosierny bo w międzyczasie nad Sielską zaczęli zlatywać się komunijni pielgrzymi... Trochę to było słabe, no ale cóż - o właścicielce i jej podejściu stricte biznesowym powiedziane było już wiele...
Niestety pożegnania nadszedł czas i jak to w takich chwilach bywa - zaczęło się po prostu robić smutno i pusto... Niby tylko dwa dni, niby czasu nie tak wiele, a zdążył się człowiek z wami zżyć i zaprzyjaźnić - ludzie, tak ludzie - to największa wartość tego zlotu, całego forum - po prostu mega życzliwi, podobnie pieprznięci na punkcie wędkarstwa co ja, konkretnie pozytywni i po prostu niesamowici - jestem niezmiernie szczęśliwy, że wielu z was udało mi się poznać osobiście, z wieloma pogadać, wymienić się doświadczeniami i spędzić szalony i niezapomniany weekend - tego się nie kupi - to trzeba przeżyć.

Po tym jak wszyscy wyjechali, wraz z kuzynem siedliśmy do wędkowania. Słońce paliło niemiłosiernie, gwar, hałas - to tylko niewielkie niedogodności - na szczęście ryby dopisały.
Nie zabrakło leszczy, nie zabrakło i karpików (małych), a nawet jeden większy się trafił i to Radziowi :D




Przywitał się i karasek :)



Ale kwintesencją całego dnia było lądowanie na macie jesiotra o wymiarach 97 cm na 4,5 kg - ten tabun ludzi, który mnie okrążył, masa pytań, mnóstwo zdjęć - musielibyście to zobaczyć - pół komunii miałem nad głową :D Niestety niedzielny fotograf tego nie ujął, podobnie jak pół mojej głowy :P



Więcej rybek tego dnia już nie padło, a my wraz z Radziem urządziliśmy sobie rodzinne piwkowanie przed domkiem w promieniach zachodzącego słońca :)



Nazajutrz słońce obudziło nas bardzo wcześnie, zjedliśmy śniadanie przed domkiem, wypiliśmy herbatę i zaczęliśmy się pakować, by przygotować domek do zdania.



Po wykonaniu tych czynności przenieśliśmy się nad wodę - usiedliśmy w miejscu tuż obok domku, w którym mieszkał Lucjan - niestety nie na długo, bowiem w domku obok właścicielka kogoś zameldowała, a nas wygoniła jakieś 20 m dalej - nie przeszkodziło to jednak, aby wydłubać tam dwa jesiotry - jednego ja (co się okazało to ten sam łakomczuch, którego dzień wcześniej mielonką curry od Bag Em'a poczęstowałem i tym razem na to się skusił - waga i długość ta sama oraz znak charakterystyczny - ścięty czubek ogona) oraz drugiego całkiem sporego złapał Radzio - jego życiówka - 98 cm i 5 kg na wadze.
W tym wątku już wyliczano, komu się jesiotra nie udało złapać, ale jak to było w pewnej reklamie - "Wszyscy mamy jesiotra - ma i Radzio" :P



Po zmianie miejscówki, czas płynął powoli, pogoda dała nieco odetchnąć, gdyż słońce skryło się za chmurami. W międzyczasie na łowisku zjawili się Ukraińcy i miła właścicielka, kasując nas jeszcze za 4 dni łowienia...
Postanowiliśmy, że zostaniemy do 17. Przez ten czas zaliczyłem jedną spinkę jesiotra, a na macie zameldowały się jeszcze trzy jesiotry, w tym jeden rekordowy 99 cm i 4,6 kg wagi. Pozostałe jesiotry miały kolejno 96 cm 4,4 kg oraz 97 cm i 4,2 kg. Hol tych bydlaków sprawił mi nie lada radości, ale niemal zupełnie pozbawił mocy - Maciek teraz to mógłbym z Tobą rywalizować na zawodach :D I już wiem jak Ty się czułeś po tych ponad 50 kg wydłubanych z wody - masakra :D
Nie licząc masy małych karpików i leszczy, których już nie chciało mi się fotografować, nic więcej ciekawego nie złapałem, Radzio też nie.



Jednym słowem - połowione. Zlot pod każdym niemal względem udany - ludzie i atmosfera (najważniejsze), ryby w tym życiówki (dały sporo radości), miejsce i baza noclegowa oraz zaplecze - nie ma się do czego przyczepić, jedynie jeden malutki, a jakże istotny niuans, który na szczęście nie zniszczył nam tego niesamowitego zlotu, trzeba zapisać po stronie wad - właścicielka.

Zmęczeni spakowaliśmy się - ale to jeszcze nie był koniec - udało nam się jeszcze pożegnać oraz porozmawiać chwilę z Marcinem - Mardeadem oraz jego rodziną - naprawdę super ludzie.
Czas ruszać w drogę powrotną! Żegnaj Sielska Wodo - witaj Wałbrzychu - jesteśmy już w domu :D

Ps. Tylko wyjechaliśmy z Sielskiej i jak jebło żabami... :D W Oławie po kostki wody na ulicy XD

Do moderatorów - relację będę chciał też wkleić w moim odrębnym wątku "Moje wędkarskie wyprawy" - http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=7646.msg239286#msg239286 tylko muszę uzupełnić jeszcze jeden wpis poprzedzający nasz zlot :)

Miłej lektury :)
Łączy nas pasja :) No i zloty SiG :D

Mapka forumowiczów<= Link do mapki :)

Offline toms2m

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 761
  • Reputacja: 132
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #397 dnia: 07.06.2017, 23:46 »
:bravo: :bravo: :bravo:

Offline Mario1988

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 549
  • Reputacja: 123
  • Płeć: Mężczyzna
  • Niemożliwe nie istnieje
    • Galeria
    • Mapa forumowiczów SiG
  • Lokalizacja: Wałbrzych
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #398 dnia: 07.06.2017, 23:53 »
:bravo: :bravo: :bravo:

Dzięki i gratuluję, że doczytałeś do końca :D
Łączy nas pasja :) No i zloty SiG :D

Mapka forumowiczów<= Link do mapki :)

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 983
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #399 dnia: 08.06.2017, 00:06 »
Świetna relacja :thumbup:

PS
Zanim zaczniesz gromadzić nowy sprzęt, to zainwestuj w akumulator ;)
Jacek

Offline Mario1988

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 549
  • Reputacja: 123
  • Płeć: Mężczyzna
  • Niemożliwe nie istnieje
    • Galeria
    • Mapa forumowiczów SiG
  • Lokalizacja: Wałbrzych
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #400 dnia: 08.06.2017, 00:11 »
Świetna relacja :thumbup:

PS
Zanim zaczniesz gromadzić nowy sprzęt, to zainwestuj w akumulator ;)

Raczej w kable :D Albo lodówkę turystyczną, ale nie na prąd :D Aku rok temu wymieniałem :P
Łączy nas pasja :) No i zloty SiG :D

Mapka forumowiczów<= Link do mapki :)

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 524
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #401 dnia: 08.06.2017, 00:53 »
:bravo: :bravo: :bravo:

Dzięki i gratuluję, że doczytałeś do końca :D
Wiele fajnych opisów już było, ale dzięki Twojemu, Byłem tam. :bravo: :thumbup: :beer:
Arek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 417
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #402 dnia: 08.06.2017, 01:04 »
Super opis! :thumbup:
Lucjan

Offline Tench_fan

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 889
  • Reputacja: 476
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #403 dnia: 08.06.2017, 01:08 »
Mario -  widać ten charakterystyczny styl widoczny już w Twoich relacjach znad wody.
Pisz często, bo dobrze Ci to wychodzi.
Brawo. :bravo:
Bardzo żałuję że mnie nie było na zlocie.
Mam nadzieję w przyszłym roku spróbować Was poznać osobiście.
Radek

Wędkarstwo - namiastka szczęścia gdy życie nie rozpieszcza.

Offline Fisha

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 022
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Rybnik
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: III Zlot SiG - relacje uczestników, komentarze
« Odpowiedź #404 dnia: 08.06.2017, 05:54 »
Świetna relacja, to była epicka impreza :)