Panowie, odnośnie polityki, to moje przesłanie było takie, że ludzie w Polsce nie myślą, nie kierują się dobrem ogólnym, takim jakie mogłoby nastąpić za lat 5 czy 10, ale biorą to co mogą tu i teraz. Nie ma u nas normalnego 'zasiewania', nie ma też i 'plonów'. Większość ludzi zarzucająca komuś coś (były wspomniany prezydent), krytykuje go niemiłosiernie, jednak na jego miejscu bez wahania zrobiliby to samo. To jest brak konsekwencji, fałsz, dodatkowo zaskakuje fakt - łatwość z jaką takimi ludźmi się manipuluje.
Nie wiem, czy się zastanawialiście, ale w Polsce trudno aby zwyciężył rozsądek. Nie wygrywa on w polityce, triumfuje populizm, jak więc spodziewać się, że wygra on w wędkarstwie? Tak naprawdę ogół wędkujących można łatwo zadowolić, waląc do wody gatunki łatwe do złowienia, 'smaczne' (tutaj trzeba mieć świadomość, że dla tych ludzi wszystko jest smaczne), które rozwalają polskie ekosystemy, niszcząc równowagę gatunkową.
Maciek bardzo słusznie wspomina o dziwnej polityce zarybiania gatunkami niepotrzebnymi, przynajmniej z punktu widzenia ekologicznego. Jednak często będzie to robione po to, aby z jednej strony zadowolić magistrów rybactwa z IRŚ (wiązanie biomasy, redukcja drobnicy innymi gatunkami, zarobek dla znajomków prowadzących ośrodki zarybieniowe itd), z drugiej aby wędkarze mieli łatwe mięcho, takie, które rośnie szybko. Dochodzi do kuriozum, bo zamiast bronić ze wszech miar szczupaka, szuka się innych dróg. W Polsce już dawno powinny panować drakońskie przepisy związane z ochroną tego gatunku, dzięki którym powinien on występować w odpowiednim rozmiarze i liczbie. Ale mamy do czynienia z jednej strony z rybackim podejściem - czyli duże sztuki są 'be', 'cacy' są te, które są do handlu (1-3 kg), z drugiej zaś nikomu sie nie chce ruszyć tyłka za przeproszeniem, aby nauczyć wędkarzy dbania o te ryby, obchodzenia się z nimi, dodatkowo wprowadzenia odpowiednich przepisów i limitów, regulujących zabieranie. Zaczyna się błędne koło, którego największymi idiotyzmami jest opinia pseudonaukowców (tak - pseudo, bo jak się zapłaci, to udowodnią wszystko czego chce zainteresowany), że na Zalewie Zegrzyńskim potrzeba rybaków aby było 'dobrze' wędkarzom.
Panowie, ludzie, nawet jeżeli upadnie PZW, nie zmienią swojego myślenia. Dalej będą chcieli 'benefitów', populizmu, zagłosują na tego, co da więcej. To co pokazałem, to nie jest cecha dotycząca wędkarzy, to jest cecha polska, narodowa. Dlatego tu trzeba czegoś więcej aby to zmienić! Wątek nazwałem 'Polskie wody - dlaczego jest tak źle?' - ponieważ uzmysłowiłem sobie, że to zło to nie jest tylko zwykła pazerność wędkarzy i prezesów PZW. To jest ogólna tendencja - gdzie ludzie nie chcą słuchać racjonalnego głosu, mówiącego o sianiu i hodowaniu, aby zebrać plony. Oni chcą tu i teraz, nieważne skąd, nie ważne jak. Oni mają prawa, im się należy, ma być. Nie ma? A więc ktoś oszukał, ukradł... Ale że sami biorą ponad miarę, tego nie chcą uznać za kradzież. I to jest ból właśnie. Bo uznają, że oni mają prawo do nagięcia przepisów, naruszenia równowagi, inni zaś już nie za bardzo.
Wniosek? Trzeba działać na wszystkich frontach, ale podstawowym jest praca nad nowym prawem. Ludziom trzeba narzucić pewne rzeczy, bo przemawiać do pazernej gawiedzi i przekonywać ich o słuszności, jest tak skuteczne, jak tłumaczenie psu, aby nie zeżarł wszystkiego za jednym razem. Trzeba przepisów, dobrych i na miarę dzisiejszych czasów, aktualnego stanu wód. Ale to łatwe ne jest, bo mamy naprzeciwko skostniałych magistrów rybactwa, pazernych ludzi z ZG, ludzi z RZGW, którzy dali gdzieś ciała i 'zgubili' ryby w zbiornikach, i obnażanie tego faktu nie jest im na rękę.
Nasze forum nie jest może 'drapieżnikowe', ale chyba najsłuszniejszą rzeczą jest walka o szczupaka i jego prawidłową ilość w wodach, górne wymiary ochronne i dłuższy okres ochronny (do końca maja), drastyczne zmniejszenie limitów. Dodatkowo można działać na polu karasia pospolitego, bo to świetny przykład ochrony ginącego gatunku i nieracjonalnej polityki państwa.
Uświadamianie wędkarzy? Powoli zaczynam się przekonywać do tego, że trzeba większość wysiłku skierować na pole pracy z młodym pokoleniem, trzeba stawiać na nich, otworzyć się na nich, jak najbardziej zachęcać do wędkarstwa. Bo przekonywanie starszych to ciężka robota, to uczenie starego psa nowych sztuczek. W pewnym momencie nasza racja stanie się na tyle mocna, że będzie można pójść za ciosem. Bo teraz jest to praktycznie niewykonalne. Bo ludzie chcą populizmu, chcą aby im dawano, a nie zabierano. I jak przyjdzie co do czego, poprą 'czarodzieja' co obieca złote góry, a nie kogoś kto jest racjonalną osobą, obiecującą coś co trzeba wypracowywać latami.