Wysilę się, najwyżej zostanie stworzony poradnik dla strażników SSR jak postępować z takimi interpretatorami prawa.
JK jak sam pisałeś jesteś obeznany z „ustawą rybacką” to pewnie też wiesz, że do ustaw są zwykle sporządzane akty wykonawcze. Jednym z takich aktów wykonawczych jest Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej z dnia 17 maja 1999 r. w sprawie zasad sprawowania nadzoru specjalistycznego nad Społeczną Strażą Rybacką oraz ramowego regulaminu tej straży. Dlatego JK należy czytać nie tylko ustawy, ale również i akty wykonawcze do ustaw. Gdybyś je czytał to byś wiedział, że to rozporządzenie, o którym mowa wyżej, zawiera wytyczne odnośnie sposobu wykonywania przez strażnika SSR czynności kontrolnych i sporządzania z nich informacji.
Zgodnie z rozporządzeniem z takich czynności sporządza się np. zbiorcze sprawozdanie, notatkę czy też pokwitowanie. W § 14 ust. 1 i 2 rozporządzenia jest mowa o notatce strażnika SSR, w której to notatce strażnik musi m.in. zawrzeć DANE OSOBOWE JK (imie i nazwisko oraz adres). Te dane właśnie uzyskuje z dokumentów uprawniających do połowu ryb lub z przekazanych ustnie informacji, więc o dziwo strażnik ma prawo gromadzenia danych osobowych. W przypadku zaistnienia problemu w trakcie wykonywania kontroli przez strażnika SSR, czyli wtedy, gdy np. strażnik spotyka się z „sędzią sądu najwyższego”, dokonującym własnej interpretacji przepisów, który nie chce podać danych osobowych o sprawie mogą (lub wręcz powinny być) poinformowane uprawnione służby np. Państwowa Straż Rybacka, ewentualnie Policja.
W takiej sytuacji strażnik może spokojnie skorzystać ze znanej Kodeksowi postępowania karnego oraz Kodeksowi postępowania w sprawach o wykroczenia instytucji ujęcia, bowiem każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa bądź wykroczenia lub w pościgu podjętym bezpośrednio po jego popełnieniu, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości, przy czym osobę ujętą należy niezwłocznie oddać w ręce Policji.
Teraz kolejna kwestia rozpowszechnianie wizerunku JK przez strażnika SSR. JK zostaje nagrany jak łowi karpie na 4 wędki na wodach PZW, do tego mówi strażnikom, że jest znawcą prawa i jacyś społeczni strażnicy mogą mu naskoczyć. Krzyczy na nich, że lepiej żeby stąd spieprzali, bo ma on znajomości tu i ówdzie, i biedni strażnicy będą musieli szukać pracy na zmywaku w Londynie, bo tak ich pogoni - a jak to nie wystarczy, to zaraz dostaną w łeb. Strażnicy nagrywają tę rozmowę i wezwani na świadków zeznają, że było tak jak na nagraniu, a jak zapomnieli powiedzieć na wcześniejszym etapie postępowania o istnieniu nagrania, to dają go do ręki sędziemu na rozprawie. Ten zarządza przerwę w rozprawie, w celu przesłuchania/obejrzenia nagrania. Poirytowany JK krzyczy, że jak to tak wolno rozpowszechniać mój wizerunek na którego rozpowszechnianie nie wyraziłem zgody, będę od was wszystkich żądał odszkodowania. Do tego to nagranie nie może być uznane za dowód, bo przecież są procedury związane z przechowywaniem dowodów, za których brak znajomości również sąd „beknie”. Poirytowany JK wychodzi z sali rozpraw.
Na następnym terminie stawia się na rozprawie z wydrukiem ustaw i mówi sędziemu by ten się douczył i nie czepiał się porządnego obywatela.
Cytuje więc sędziemu:
„Art. 81. 1. Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.”
JK się porządnie przygotował do rozprawy, bo wydrukował jeszcze ze strony Uniwersytetu Warszawskiego artykuł dotyczący ochrony wizerunku i jeb sędziemu między oczy cytatami:
„Art. 81 tej ustawy w ust. 1 wymaga zgody na rozpowszechnianie wizerunki osoby którą przedstawia, lub na którym osoba się znajduje.Jak można odczytać z sentecji zapadłych wyroków osoba wyrażająca zgodę na rozpowszechnianie (publikację) jej wizerunku musi posiadać wszystkie dane związane z czasem, miejscem i formą mających nastąpić publikacji, także wiedzę o wizerunkach towarzyszących i treściach komentarzy, bądź opisów.”
„Jeśli nasz wizerunek jednak ukaże się, łamiąc zapisy ustawowe, możemy domagać się zakazu rozpowszechniania go, usunięcia ze stron internetowych (np. portali społecznościowych), emisji telewizyjnej itp. Możemy domagać się przeprosin, a także zadośćuczynienia, którego wysokość określi właściwy sąd.”
Sąd oniemiał z wrażenia po usłyszeniu tychże cytatów. Dawno nie miał do czynienia z tak wybitnym interpretatorem, więc stwierdził, że musi się wysilić aby go przekonać, że nie ma racji. Cytuje on więc JK jedną z definicji dowodu w postępowaniu karnym, że dowodem jest każdy dopuszczalny przez prawo karne procesowe środek służący dokonaniu takich ustaleń, czyli służący ustaleniu okoliczności mających znaczenie dla rozstrzygnięcia. Widzi, jednak, że JK dalej kręci głową. No to mu cytuje art. 168a k.p.k. dowodu nie można uznać za niedopuszczalny wyłącznie na tej podstawie, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego, o którym mowa w art. 1 § 1 Kodeksu karnego, chyba że dowód został uzyskany w związku z pełnieniem przez funkcjonariusza publicznego obowiązków służbowych, w wyniku: zabójstwa, umyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności.
JK wstaje i krzyczy w dupie mam jakieś przepisy karne. Nie mieliście prawa rozpowszechniać mojego wizerunku. SSR nie trzymała się procedur związanych z PRZECHOWYWANIEM DOWODÓW. Sędzia lekko zdziwiony patrzy w swoje akta i się zastanawia o jakie dowody JK chodzi. K..a tu nic nie ma. A nie sorry jest NOTATKA i jest nagranie. Informuje o tym JK. Ten zaś krzyczy przecież Policjanci też mają określone procedury trzymania nagrań i notatek służbowych. Trzyma się je wyłącznie w ocieplanych pomieszczeniach, w sejfie zamykanym na klucz, który jest u Komendanta Głównego Policji, a ci debile strażnicy trzymali tę notatkę razem z jakimiś rybami i ona teraz śmierdzi rybą, więc nie może zostać uznana za dowód. Nagranie też nie było trzymane we właściwym miejscu, bo nagrania trzyma się na płytach, nad którymi przez 24 godziny na dobę czuwa funkcjonariusz, tak ażeby nikt nie miał prawa zmienić tego nagrania i podmienić mojej twarzy i słów przeze mnie wypowiadanych. To hańba dla polskiego wymiaru sądownictwa, że bez mojej zgody rozpowszechnia się mój wizerunek chroniony prawem autorskim. Cytuje więc JK przepis ustawy, iż „utworem rozpowszechnionym jest utwór, który za zezwoleniem twórcy został w jakikolwiek sposób udostępniony publicznie”. Brak było tu mojej zgody palancie – krzyczy JK do sędziego. Zapomina jednak, że ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych odnosi się do…utworów w rozumieniu tej ustawy.
Sędziemu już brak sił, ale spokojnym tonem mówi JK, że na gruncie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych nie ma czego szukać, bo tu nie tylko nikt nie rozpowszechnia jego wizerunku, ale również można mieć wątpliwości, czy nagranie strażników może być traktowane jako utwór, gdy jest sporządzone w związku z kontrolą. Jednak sędzia polubił JK, więc daje mu cenną radę. Może on pozwać strażników w oparciu o treść art. 23,24 Kodeksu cywilnego za naruszenie dóbr osobistych m.in. prawa do wizerunku. Po kilku miesiącach staje więc JK przed sądem cywilnym i dochodzi roszczeń cywilnych od złych strażników, żądając od każdego z nich 10 tysięcy złotych odszkodowania. Stwierdza sądowi, że prawo do wizerunku mu się należy samo przez się. On nic nie będzie udowadniał, chce kasy, bo go nagrali i przez to ma wyrok skazujący. Zły sędzia w sądzie cywilnym mówi: „Zaraz, zaraz. Czy w tej sprawie w ogóle doszło do naruszenia dobra osobistego i czy to działanie pozwanego było bezprawne ?” Myśli sobie przecież k…wa ten facet ma na koncie skazanie, więc o jakiej bezprawności mówimy. JK nie daje za wygraną i krzyczy oni w ogóle nie mieli prawa mnie nagrywać. Ten argument zbił Sąd z tropu, więc musiał się skonsultować z innym sędzią.
Po konsultacji sędzia zacytował JK pierwsze lepsze orzeczenie dotyczące dopuszczalności nagrań „Nie ma zasadniczych powodów do dyskwalifikacji dowodu z nagrań rozmów telefonicznych, nawet jeżeli nagrań tych dokonywano bez wiedzy jednego z rozmówców. Kodeks postępowania cywilnego nie przewiduje zakazu wprowadzania do procesu materiału dowodowego pochodzącego z utrwalonych pomiędzy stronami rozmów. Możliwość przeprowadzenia dowodów z nagrań magnetofonowych (bo tych dotyczył wyrok) statuuje przepis art. 308 KPC i art. 309 KPC - Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu - I Wydział Cywilny z dnia 23 stycznia 2013 r., I ACa 1142/12” J.K. sobie myśli co za po...bany sąd. Tu też mi wyjeżdża, że ci debile mogli MNIE nagrywać.
JK to jednak nie przekonało, bo ten wyrok dotyczył nagrań rozmów telefonicznych bez zgody nagrywanego i nagrań magnetofonowych, a jego nagranie było dostarczone do sądu na pendrivie i było zrobione kamerą bez atestu.