Prawda jest taka, że kołowrotki firm Daiwa i Shimano to coraz bardziej rozklekotana menażeria, produkowana z coraz gorszych materiałów, z coraz większymi luzami, z coraz większym odsetkiem egzemplarzy wadliwych.
W takim razie, kto produkuje najlepsze kołowrotki? Odpowiedź jest bardzo prosta: Daiwa i Shimano.
Zgadza się.
Daiwa i Shimano robią najlepsze kołowrotki. Projektują, produkują, wprowadzają innowacje etc. Możemy wylewać żale, że to już nie to, co kiedyś, ale nadal są liderami.
Zresztą czy jest aż tak źle? Miałem Exage'a 3000mrb pod spławikiem, przekręcił 6 lat i trafił do kumpla, który ma go nadal. Daiwa Whisker Match ma już chyba 8-my rok i nadal działa bez zarzutu. Mam Baitrunnera D z 2009 roku, nadal pięknie pracuje i go używam. Catanę 3000 RB ojciec katuje 4-ty rok i nic jej nie dolega poważnego. Aż tak tragicznie nie jest.
Mały udział na rynku przypada Ryobi, Pennowi, troszkę Okuma. Inne firmy? Cóż... czasem coś wypuszczą wartego uwagi.
Z przednio- hamulcowymi Daiwami jest ostatnimi czasy tak, że ściera się w nich pinion od wewnątrz, pod wpływem nacisku osi głównej. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, jakieś problemy z materiałem chyba, albo z jego obróbką. Skutkiem jest powiększający się luz na osi głównej. Pinion się ściera, opiłki kleją się do smaru, ich część trafia też pod napęd, żłobi się oś główna, luz coraz większy i zaczyna przenosić się na posuw szpuli.
Phi! - można by powiedzieć. Nie jednak w sytuacji, że tak się dzieje już m-c po zakupie!
Daiwy sprzed 2-3 lat nie miały tych przypadłości.
Modele, które do tej pory miałem w rękach i występował w nich ten problem to: Match Winner, 16TDM, Ninja, Legalis, Revros, Caldia, Freams i Exceler... Dotyczy to jednak modeli z tego bądź ubiegłego roku.