Skip to main content

Kacze Doły k. Opola - 19.05.2014

  • Utworzono

Z wizytą w Polsce - sesja na Kaczych Dołach, niedaleko Turawy. Poezja!

Jako, że nie popieram PZW i im nie płacę, wczoraj skorzystałem z łowiska prywatnego Kacze Doły aby dać upust swojej pasji.

Pojawiłem się o 7 rano i zająlem stanowisko przy parkingu, aby nie nosić wszyskiego daleko ( a ja mam co dźwigać smile ). Rozstawiłem się i ruszyłem do ataku.
Waggler po lewicy, Metoda po prawicy. Zanęta moja z UK zmieszana 50/50 z zanęta Lorpio Tench Magnetic. Może parę słów o tym produkcie - rozczarował mnie. Nie daję się nabrać na to, że coś pachnie miodowo. Brakowało konopi, byl natomiast kolendra i jakieś zioła lub aromaty. Ściema na maksa. W podajniku do Metody nie kleiło się to dobrze, dobrze, że druga połowa zanęty była lepsza - no i miałem melasę... Żadna to zanęta na lina - ot takie sobie słodkawe coś.

Z przynęt kupiłem dużą paczkę pinki, robaki białe w pudełkach i czerwone o różnej numeracji. Pinka mokra, i ledwo żywa. Nad woda musiałem ją reanimować. Bez sita, miski i papieru nie udało by się to na pewno. Po obmyciu, obsuszeniu i zmieszaniu z miodowym Lorpiem pinka zaczęla się budzić z letargu, ale doszła do siebie dopiero po kilku godzinach...

Zbiornik ma nowego właściciela i nie wiedziałem jak z rybami... Po pierwszych wzdręgach i okoniach, na kiju zaczęło coś walczyć jak lew mimo niezbyt dużej wagi. O dziwo w podbieraku zameldował się... Pstrąg! Szok jak dla mnie - ale narzekać nie mogłem - jakby nie było mój pierwszy tęczak. Po jakimś czasie method feeder ożył ( 6 koszyków poszło w jedno miejsce po czym podajniki kursowały już tylko) i piękny leszcz wylądował w podbieraku. Miał 2 kilo i rozmiary typowe dla moich angielskich łopat - jednak ten był w stanie idealnym, po prostu cudeńko - zero śladów po straconych łuskach, śliczność.
Po leszczu pojawił się natomiast karp - i po 5 minutach walki 4,40 kilograma leżało już na macie. Mimo mocnego wiatru łowiło się przyjemnie i był ruch, bez wielkich wyników. Niestety wieczorem ryby przestały żerować - co mnie zdziwiło. Kolejny raz... Inni nie lowili w ogóle nic tak więc nie miałem sobie nic do zarzucenia. 
Pellety nie sprawdzały się zbytnio (te do nęcenia) - natomiast pellet z dziurką 'pikantna kiełbasa' z Sonubaitsa w połaczeniu z kukurydzą rządził - i na włosie nie miał sobie równych - do momentu gdy założyłem kulkę pomarańczową 8 mm zanurzoną w Goo... 
Zbyt mało czasu na testy, zbyt mało... smile

Złowiłem 29 ryb. 4 leszcze (3 około 2 kilo i jeden taki z 40 cm - właściciel nie wiedział że ma leszcze w łowisku), 3 karpie (4.40, 3 i 2 kilo), 5 tęczaków (takie 30-40cm), kilka płoci na Metodę w granicach 30 cm, krąpia ponad 30 cm, okonie, wzdręgi, jazgarza. 8 gatunków - szok! Woda mimo bycia łowiskiem komercyjnym łatwa nie jest - nie ma tam idiotycznych ilości ryb - i polecam wszystkim. Piękne widoki (zbiornik jest w lesie), przyroda, odgłos ptakow - sprawił, że naładowałem baterie do pełna.

Właściciel nie wierzył, że tęczaki da się uwalniać - bezzadziorowa 16 z Kamasana jednak wbijała się pięknie w górną wargę i nie było żadnych problemów. 
Co ciekawe w tym roku pojawły się tak karpie 1-1,5 kilo (właściciel wpuścił 300 kilo karpia) - ale mimo nęcenia pelletem żaden nie podszedł (nęciłem pelletem szarym i halibutowym) - a powinna być bonanza! Dziwne to wszystko... wink 
Mój kołowrotek Drennana - 7 - zakończył swoją służbę, pękając romantycznie po 3 latach, w okolicach mocowania kabłąka. Dobrze, że wziąłem zapasowy kręcioł, bo na zlocie byłoby ciężko... smile