Old Lake z sandaczem i leszczem - 20.10.2014
- Utworzono
Wyprawa na jesienne łowisko - w pogoni za sandaczem i leszczem...
Miałem wolny dzień, pogodę świetną, nie zostało mi nic innego jak pojechać na rybki!
Wybrałem tym razem Bury Hill i najstarsze z jezior w kompleksie – Old Lake. Jako, że od 1 października rozpoczął się tam sezon drapieżnikowy – postanowiłem zapolowac na sandacza! A jako, że nie w moim stylu jest siedzenie i oglądanie alarmów tylko, jedną wędką łowiłem z gruntu – szukając leszczy…
Old Lake jest jednym z niewielu łowisk w UK, w którym znajduje się sandacz. Wprowadzony wiele lat temu, stanowi tam sporą populację. Sandacze rozmnażają się bardzo dobrze w tym jeziorze i występują w rozmiarach od ‘minimalnych’ do ‘rozsądnych’ - największy z nich ma 17 lb, czyli około 8 kilogramów wagi – tak, więc jest się, za czym uganiać…
Jeżeli chodzi o przepisy – to nie wolno używać kotwiczek, jedynie pojedyncze haki, pozbawione dodatkowo zadzioru. Najpopularniejszą metodą jest połów z kawałkiem ryby na włosie – zarówno z gruntu jak też ze spławikiem.
Ogon płotki na włosie, ze wstzrykniętym atraktorem - to był mój spsób na sandacza tego dnia...
Po rozstawieniu się i uzbrojeniu zestawu ‘trupkowego’ – przyszła kolej na feedera. Łowiłem na około 30 metrach, często wprowadzając porcje miksu. Ryby nie współpracowały chętnie tego dnia – i brania były bardzo powolne i rzadkie. Po części winne temu było mocne słońce – ryba zdecydowanie słabiej żeruje, kiedy jest tam jasno…
Zestaw sandaczowy nie dawał żadnych brań, natomiast na gruncie przetestowałem zestaw helikopterowy, zwykły z koszykiem, no i nie mogłem nie dać szansy Metodzie…
Co ciekawe – najlepszą przynętą okazał się pellet koloru żóltego, halibutowy, o średnicy 8 mm. Kukurydza, kulki proteinowe, nie miały takiego powodzenia. Miejsce nęcone od początku po kilku godzinach pełne było pęcherzyków – co świadczyło o obecności leszczy. Od około godziny 14tej zaczęły żerować coraz lepiej, dając więcej brań. Podajnik do Metody potrzebował około 8-10 minut, aby zainteresowały się nim ryby. Metoda okazała się zresztą najskuteczniejsza – i pod koniec dnia, gdy słońce chyliło się ku zachodowi – brania następowały już po kilku minutach.
Typowy leszcz z Old Lake...
Sandacz natomiast był ‘cicho’. Wielu wędkarzy się na niego nastawiało – i dopiero około 16tej ktoś miał pierwsze branie. W godzinę później wylądował ‘zeda’ o długości orientacyjnie 50 cm. Nie napawało to optymizmem… Ku mojemu zaskoczeniu, pod koniec sesji, około 17.30 – mój alarm ożył. Jak tylko zorientowałem się, że żyłka jest powoli wybierana, zaciąłem swoja karpiówką – i poczułem przyjemny opór… Nie minęły dwie minuty i piękny ‘mętnooki’ wylądował w podbieraku. Miał 70 cm i ważył około 3 kilogramów. Nie miałem serca robić więcej rzeczy z rybą i ważyć jej jeszcze, bo i tak trwało to zbyt długo (zdjęcia, mierzenie) – i wróciła ona do wody. W międzyczasie, podczas holu sandacza, miałem branie na Metodzie i obserwowałem jak długo leszczowi zajmuje uwolnienie się… Około 20 sekund – po czym picker znieruchomiał.
Ładny zander z Bury Hill. Świetne zakończenie sesji!
Wynik sesji – 9 leszczy – do 2 kilogramów – i bonusowy sandacz. Metoda okazała się najskuteczniejszą z technik gruntowych – myślę, że teraz będę próbował jeszcze pellet feedera – ponieważ ryby bardzo dobrze reagowały na pellety – na siekaną dendrobenę brały mniejsze leszcze, takie około 30 – 35 cm. Tak więc pellet feeder i częste zarzuty to według mnie najlepsze podejście – oprócz samego method feedera oczywiście.
Nie było najgorzej – i miałem poczucie dobrze spędzonego dnia, na kolejnych eksperymentach. A hol i widok sandacza o długości 70 cm – to jest coś co dodaje sił i natchnienia!
Piękna złota jesień na Bury Hill...
Pan Leszcz sportretowany...