Skip to main content

Sesja na nieznanej wodzie - St.Albans - 20.06.2014

  • Utworzono

Nieznana woda, i różne taktyki gruntowe aby złowić karpia... Leszcz nie dawał za wygraną!

Wczoraj wybrałem się do St. Albans aby zrobić trening przed zawodami karpiowymi, które mam na początku sierpnia. Nie jestem karpiarzem - ale startujemy w zawodach dobroczynnych i warto się pomęczyć przez dwa dni i zobaczyć, co można zdziałać... wink

Z łowiskiem jest jak z poznawaniem ludzi - najważniejsze jest pierwsze wrażenie. No i to było akurat fatalne. Pozwolenie dzienne kupuje się w maszynie - za pomocą tylko monet - niczym na starym parkingu. A, że jest się w szczerym polu trzeba palić gumę do jakiegoś sklepu - i już mamy 30 minut mniej łowienia. Później trzeba te monet wrzucić - maszyna jednak odmawia przyjęcia niektórych i kolejne 10 minut złorzeczenia. Później brak mapy i info gdzie, co i jak - no i trzeba samemu na nosa szukać odpowiedniego zbiornika. Zanim się rozłożyłem nad dobrym miejscem i po innych perypetiach - łowienie rozpocząłem 0 9.30, gdzie na łowisku byłem 0 7.10 i powinienem łowić od 8-8.15 może... Na koniec dnia okazało się, że bramka automatyczna jest zamknięta i... trzeba 3 funtów aby ją otworzyć. Dobrze, że mi zostały drobniaki - i tak kombinowałem, bo nie chciała francowata maszyna przyjąć kilku ostatnich 20 pensówek. KOSZMAR!!! NA ich stronie WWW nie znalazłem tak istotnych informacji btw...

Celem treningu było łowienie karpi - gdyż tylko te się liczą w zawodach i ogólne rozpoznanie warunków i możliwości tej wody. Oczywiście jednym ze sposobów na karpia jest łowienie blisko brzegu - bo leszcza się w ten sposób eliminuje (nie lubi on podpływać zbyt blisko) - i tak łowiłem na Metodę - drugiego zaś kija - feedera 3.30 metra o cw do 90 gram zarzucałem 30 metrów od brzegu - z zestawem koszykowym, najprostszym (koszyk przesuwający się po żyłce) lub łowiąc na duże 'tea bags' - pakunki z pelletami różnego rodzaju w siatce PVA.
Karpie brały - takie około 1.5 kilo. Złowiłem je dwa przy brzegu i trzy na feedera - w ciągu pierwszych 2-3 godzin. Później karp zniknął - pewnie z powodu dość upalnej pogody - i brał już sam leszcz. O ile na normalnej sesji ilości łowionego leszcza byłyby czymś super - tutaj było to skaranie boskie... wink Brały łopaty pod 3 kilogramy - a te zassać potrafią nawet duże przynęty... Nie potrafiłem 'wyselekcjonować' karpi - łowiąc tyczką lub pellet wagglerem byłoby to dużo łatwiejsze - jednak w grę wchodziły jedynie techniki gruntowe. Około 17tej przy brzegu udało mi się złowić jednego karpia jeszcze, i reszta to były brania płoci.
Sesję kończyłem o 19.30 - i wtedy dopiero jeden karpiarz miał jakąś rybę - a tak nie było żadnych alarmów... Tak więc karp nie żerował i kto wie czy to nie ma jakiegoś związku z tarłem...

Wynik sesji - ponad 30 ryb - w tym 6 karpi, dwadzieścia kilka leszczy (56,55, dwa 54 cm i wiele ponad 50 cm) i kilka ładnych płoci ( jedna chciała popełnić samobójstwo i 'wskoczyła' na żywca...). Jeżeli przyjąć, że złowiłem w upalny dzionek z 8 kilo karpia - to jak na zawody nie jest to takie złe - wiadomo, że noc, ranek i wieczór są najlepszymi porami - i uważam że nie poszło mi aż tak źle. Z przynęt niestety trzeba 'odseparowywać' leszcza i eliminować mniejsze kulki lub pojedyncze ziarno kukurydzy - gdyż łopaty szybko się wieszaja na haku. Chyba trzeba będzie spróbować jeszcze raz potrenować, tym razem po drugiej stronie - bo z jakiegoś powodu byłem jedynym łowiącym na jednej stronie - wszyscy okupowali drugą (coś w tym musi być)... Zapowiada się, że zawody karpiowe przyniosą życiówkę ... leszcza! smile