Przeważają opinie ichtiologów, że kolebką suma europejskiego jest dorzecze Odry...
Na wcwi.pl swego czasu Hilijot przetłumaczył monografię suma imć Sabajeniewa - wybitnego, rosyjskiego uczonego. Warto poszukać i poczytać, szczególnie wzmiankę o sumach z Odry.
Co do kuszowników - polowanie kuszą wymaga pozwolenia. Dodatkowo powinni stawiać boje w miejscu połowu. Niewielu z nich przestrzega ten wymóg. Największym zagrożeniem dla ryb jest przejrzystość wody, bo omacku to sobie można odstrzelić... 😄 Taki przykład: jezioro Lubikowskie k. Międzyrzecza. Wieczorem wypływa jakiś pan z kuszą. Nie poluje, ale kuszę zostawia na dnie. Wczesnym rankiem wychodzi sobie z akwalungiem, jak gdyby nigdy nic. Ryby zostawia na drugim brzegu, z dala od ciekawskich. Na brzegu czeka odbiorca... Panowie, to nie jest brak przyzwoitości, to jest biznes!
Jezioro Niesłysz k. Świebodzina. Gdybym napisał, co do kogo mam bardzo uzasadniono podejrzenia, że trzepie ryby kuszą bez pozwoleń, pewnie byście mnie wzięli za zakompleksionego pieniacza. Niejeden z Was oglądał w telewizji jego programy, gdzie stoi po stronie biednych i pokrzywdzonych, a w kontrze jest zły i bezduszny system...
Rybacy, kormorany, wędkarze... Wszyscy są winni braku ryb. Porozmawiajcie, proszę, z wędkarzami np. z Łagowa Lubuskiego. Co się dzieje na (albo raczej "w") jeziorze Trześniowskim. Powtarzam - to już jest biznes, czyli moralna patologia ubrana w nietani sprzęt i gęby pełne frazesów o miłości do podwodnego świata. Przemysł i kasa, bo w rękach fachowca znającego dany akwen skuteczność polowania kuszą jest powalająca.
Absolutnie, nie wrzucam wszystkich miłośników podwodnych wędrówek do jednego wora. Ale jak boli palec, to cała ręka boli. I proszę pamiętać, że prawdziwi "zawodowcy" nie publikują swoich sukcesów na YT.