Romku, Twoje rozumowanie jest bardzo logiczne. Ładnie to uzasadniłeś. I myślę że bardzo często jest właśnie tak jak napisałeś.
Jednak czasem jest trochę inaczej. Wybacz proszę, że powiem o sobie. Wyjaśnię jak to działa w moim przypadku ale i także części innych wędkujących.
Znasz najpewniej moje wędkarskie preferencje. Łowię tę rybę dlatego, że od dawna, przynajmniej od 20 lat bardzo rozbudzała moją wyobraźnię.
W chwili kiedy wystarczająco się ogarnąłem i potrafię ją łowić, każde z nią spotkanie jest dla mnie czymś wyjątkowym. Wyłowienie jej i możliwość bezpośredniego z nią kontaktu sprawia mi ogromnie dużo satysfakcji.
Chodzi tu o możliwość chwilowego kontaktu ze wspaniałym, dzikim, potężnym i rzadkim zwierzęciem. Zwierzęciem które po prostu mnie fascynuje.
A możliwość zwrócenia mu wolności, i świadomość że mogę się z nim spotkać za 10, 20 a może i 40 lat jest dla mnie równie fantastyczna. Wówczas to już może być prawdziwy potwór.
Samo polowanie jest oczywiście również bardzo pasjonujące, jak najbardziej,
A hol stanowi wspaniałe uzupełnienie tego pięknego przeżycia. Jednak raczej nie ma tutaj elementów sadystycznej satysfakcji. Po prostu doceniam siłę zwierzęcia. Polowanie na grubego zwierza i ciężka walka w nocy w samotności, ma chyba w sobie coś z metafizyki...
W skrócie, właśnie o to w tym chodzi.
Oczywiście są inni wędkarze podobni do mnie. Najpewniej właśnie z podobnych powodów choćby Waller Kalle spędził najlepsze lata swojego życia, niemal w odosobnieniu nad Padem.