Łowienie z backledami bobinami i sygnalkami ?
Przecież to mozolna robota czasochłonna i mało przyjemna. Nie widzę tego totalnie a i z czułością brań z użyciem backledów bym nie przesadzał.
Takie teoretyczne paplanie.
Tak samo jak już te legendarne brzanowki które połowa forum kupiła (ja również) i teraz nikt nie wie po co mu one potrzebne.
Ani to karpiówka ani feeder. U mnie na brzanach się w ogóle nie sprawdziły. Feeder to feeder karpiówka to karpiówka a brzanowki ? Nie wiem już po co. Komplikowanie sobie życia.
Każdy ma swoje zdanie
Co do brzanówek, to ja bym użył innej nazwy - gruntówka. Lepiej?

Karpiarze nie łowią z koszykami, więc używają mocnych kijów, zresztą nastawiają się tylko na karpie. A feedery dwa po prostu są ciężkie w użyciu, a z plecionką szczególnie.
I pliz, właśnie próbowałem tak łowić, i okazało się to bez sensu. Zwłaszcza nocki to jakiś koszmar. Chwila nieuwagi i okazuje się że żyłka jest luźna i było branie i jest 'po ptokach'. Dlatego szukałem innej drogi. Korum nie robi kijów dystansowych do łowienia mniejszych ryb, dlatego brzanówka jest jaka jest. Ale spokojnie można zrobić kij delikatniejszy, z mniejszą ilością przelotek niż feeder, z w miarę czułą szczytówką. Ale tego nie ma. Dlaczego? To proste, bo wyczynowcy łowią na zawodach. A karpiarze łowią karpie karpiówkami.
Gdyby zmienić formułę zawodów zezwalając na łowienie wędkami, wiele by się zmieniło, nieprawdaż?

Bo wielu by się przekonało, że o wiele skuteczniejsze jest ustawianie kijów na wprost. A my nie łowimy na zawodach feederowych, więc po prostu rozwijam myśli. Mi się brzanówki sprawdzają, i to na maksa. Uważam Korumy 2.5 lb za idealne kije, które nie mają sobie równych na takiej rzece jak Trent.
Gdyby Polacy tworzyli kije, byłoby inaczej. Ale my się wpatrujemy ślepo w Anglików, Francuzów czy Holendrów, zamiast samemu kombinować. Mamy specyficzne wody. DLatego się dziwię, że polskie firmy nie robia kijów właśnie pod typowego wędkarza, czyli gruntówek. Nie karpiówek, sztywnych pał z których zejdzie mniejsza ryba, ale odpowiednio czułych. Do tego dobrych na rzekach. Nie moja wina, że w Polsce mało kto łowi w nurcie, woli łatwiznę na spokojniejszej wodzie. Padły ryby na Bugu, płynęły śnięte brzany. Nigdy nie słyszałem aby ktoś je złowił tam. A jak widać są lub były.
Dlatego jeżeli atakujecie mnie, że burzę pewien porządek, sami się wpierw zastanówcie

Ja próbowałem łowić dwoma feederami na wodzie stojącej (w nocy głównie), i jest to po prostu niewygodne. Mówię o łowieniu samemu, gdzie ktoś nam nie wyjmuje drugiego zestawu jak mamy rybę. A pomysły z tablicami świetlnymi to jakaś droga krzyżowa, stacja piąta. Zapewniam też, że obserwowanie brania na skaczącym bobinie jest tak emocjonujące jak obserwowanie miękkiej szczytówki. Alarm to tylko dodatek, taka pomoc. Zwłaszcza w nocy, jak się zapala dioda i widać zazwyczaj ruch bobbina w górę lub dół. Do tego to mega pożyteczne, bo można wiązać przypony, pakunki PVA, czytać co się dzieje na forum

A alarmu nie trzeba ustawiać na pełną parę, aby był słyszalny w promieniu kilometra, można sobie ściszyć dźwięk i jest cacy, zapewniam.
A wędkarstwo ewoluuje, nie ma wykutych w granicie zasad. Feeder nie ma jakichś stu lat, to stosunkowo młoda technika, a i karpiówki nie powstawały w czasach Izaaka Waltona. Następuje ciągła ewolucja. Angole robią rzeczy pod siebie, Holendrzy pod siebie, Węgrzy również. U nas oprócz spinningu musimy tylko kopiować i za wzorce uznawać to co wymyślą inni.