Panowie przyglądam się Waszej dyskusji i widzę, że na podstawie kilkunastu minut populizmu przedstawionego przez Wody Polskie przedstawiliście więcej czarnych scenariuszy niż sam Quentin Tarantino.
Umówmy się na jedno – reforma w naszym systemie jest potrzebna. PZW miało swoją szansę przez lata ale wolało odkładać pieniądze do skarbonki na przypadek utraty członków i wzrostu czynszu dzierżawnego. Nie oczekiwali że staną przed sytuacja w której nie będą mieli za co płacić bo umowy nie zostaną przedłużone. Już nikt nigdy nie przekona mnie, że w związku chodzi czy chodziło o wędkarza.
WP zapewne też nie chodzi o wędkarza ale o elektorat i pieniądze a ci przynajmniej podążają za pieniędzmi dają nam szanse na zmianę tego co zabetonowane. Czas pokaże czy będzie to zmiana na gorsze czy lepsze. Rozmawiajmy z WP, pytajmy, sugerujmy kierunek zmian. Dzięki PZW nie jesteśmy jednością więc piszmy z osobna. Im więcej sugestii tym większa szansa na trochę więcej normalności.
Ja osobiście chciałbym poddać pewny scenariusz pod dyskusje.
System w którym Wody Polskie udostępniają darmowo obwody lub poszczególne zbiorniki w opiekę lokalnym stowarzyszeniom a łowiska te podlegają pod system składki krajowej. WP odpowiedzialne są za realizacje operatów (dopóki nie zmienimy ustawy) ,czynsz dzierżawny i straż rybacką a stowarzyszenia organizują codzienne zarządzanie łowiskami, mogą organizować własne dodatkowe środki finansowe, prace społeczne , zawody i ochronę poprzez lokalną społeczną straż. Doskonale sprawdziły by się tu obecne koła PZW.
Dodatkowe pule pieniężne udzielane są stowarzyszenia na podstawie konkursów, aplikacji już na konkretne cele ( kładki, tarliska, ochronę przed kłusownikami).
Stowarzyszeniom zależało by na pilnowaniu swojej wody i utrzymaniu w odpowiedniej kondycji bo widzieli by efekty swojej pracy. Tam gdzie nie było by stowarzyszeń wody zostały by tylko pod podstawową opieką WP (operat) a niezadowoleni z sytuacji wędkarze chętniej zbierali by się w kupę żeby zadbać o takie łowiska. Wybrane wody oddane pod gospodarkę rybacką rządziły by się swoimi prawami.
Stowarzyszenia mogłyby zrzeszać się w federacji stowarzyszeń i w ten sposób wywierać polityczną presje.
Sport wędkarski i praca z młodzieżą mógłby być reprezentowany przez to co pozostanie z PZW lub jakąś wyodrębnioną część tej organizacji.. Za zaoszczędzone miliony pociągnęli by jeszcze kilka lat przy okrojonym składzie osobowym…
Teraz trochę o finansach:
Zakładam że przy dużej liczbie obwodów 1000 000 mln wędkarzy wykupi składkę krajową na poziome 300zł – daje to kwotę 300 000 000 zł za rok. PZW zarybia rocznie wszystkie wody za około 40 000 000zł. Powiedzmy że WP utrzymają 50 000 000 zł na zarybienia i dołożą kolejne 30 000 000 zł na działania wspomagające naturalne tarło. W kasie pozostaje 220 000 000 mln. Z tego kolejne 40 000 000 zł rocznie wraca do stowarzyszeń w postaci dotacji do szczegółowych działań, a kolejne 40 000 000 zł wspomaga straż rybacką. W kasie pozostaje 140 000 000zł czyli ponad 10 000 000 zł miesięcznie na działanie tego nowego tworu w skali kraju. Dodam że Stowarzyszenia dostałyby możliwość organizowania własnych środków na dodatkową działalność.
Nie obawiał bym się tutaj o brak narybku. Wylęgarnie PZW nie zostaną przecież zamknięte. Mogą przekształcić się w oddzielną organizacje i dalej produkować narybek – a że nie będą miały gdzie go wpuszczać to WP będą doskonałym klientem.
Nie obawiałbym się tutaj również o liczbę wędkarzy, mamy ich w kraju dużo powyżej 1 mln. WP ma też opcje podniesienia składki bo nawet 350 czy 400 zł to nie dużo w zamian za możliwość wędkowania z zadbanych wodach w całym kraju.
Proszę o merytoryczne za i przeciw. Dodam że straszenie turystyką mięsiarską w celu wyrybienia innych łowisk nie jest merytoryczne bo turystyka taka możliwa jest również i uprawiana w dniu dzisiejszym po dopłaceniu kilkudziesięciu złoty do porozumienia lub wykupieniu składki w okręgu który się chce wyrybiać.
Pozdr
Rado
Dobra, to tak na szybko, bo od kilku lat tworzę sobie różne rozwiązania prawne na temat przyszłych zmian w polskim wędkarstwie

Ogólnie to nie jest nierealny pomysł na zmiany, aczkolwiek wiele pytań na chwilę obecną pozostaje bez odpowiedzi. Trzeba byłoby wprowadzić moim zdaniem następujące podstawowe rozwiązania prawne. Mogłoby to być coś na kształt OPP lub coś podobnego do PPP.
1) Stowarzyszenie jako organizacja pożytku publicznego (OPP).
a) Organizacja pożytku publicznego (OPP) to organizacja pozarządowa (np. stowarzyszenie lub fundacja) niedziałająca w celu osiągnięcia zysku. Działa ona na podstawie ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Status OPP uzyskuje się na wniosek danej organizacji np. stowarzyszenia. Oznacza to, że jakaś organizacja pozarządowa, która jest zainteresowana uzyskaniem statusu OPP musi wystąpić do sądu (KRS) o jego nadanie. Sędzia z KRS sprawdza, czy zostały spełnione wszystkie ustawowe warunki. Każdy z nas zna przynajmniej jedną OPP. OPP mogą np. corocznie otrzymywać 1% naszego podatku dochodowego od osób fizycznych. Każdego roku podatnicy mają bowiem możliwość przekazania 1% podatku należnego państwu (wykazanego w deklaracji PIT) bezpośrednio na rzecz konkretnej organizacji pożytku publicznego. Poza tym bycie OPP wiąże się też z większą ilością obowiązków, aniżeli jest to w innym stowarzyszeniu niebędącym OPP. Muszą tam być np. określone mechanizmy samokontroli, ale przede wszystkim co jest najistotniejsze pełna przejrzystość działań oraz finansów.
Organizacja pożytku publicznego ma obowiązek upublicznić swoje sprawozdanie, zarówno to merytoryczne, jak i finansowe, w taki sposób, aby możliwe było zapoznanie się z jego treścią dla wszystkich zainteresowanych. Niezależnie od tego, czy jesteś w OPP, czy nie, to masz prawo zapoznać się z treścią sprawozdań z funkcjonowania OPP. OPP umieszczają sprawozdania na swojej stronie internetowej. Nie może być tak, jak jest to obecnie w PZW, gdzie dostęp do treści uchwał jest mocno ograniczony.
b) Problem jest taki, że zgodnie z ustawą o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, status OPP można uzyskać działając w sferze pożytku publicznego nieprzerwanie przez co najmniej 2 lata !
c) Reasumując stowarzyszenie wędkarskie mogłoby więc stać się OPP. OPP może prowadzić działalność gospodarczą, jednak wyłącznie jako formę dodatkową w stosunku do działalności pożytku publicznego. OPP muszą przeznaczać całość swoich dochodów na realizację celów statutowych oraz nie mogą przeznaczać zysku do podziału między swoich członków lub pracowników oraz ich osób bliskich.
d) Cechą charakterystyczną OPP jest np. możliwość otrzymywania dotacji....po przygotowaniu projektu. Dotacje wówczas są przyznawane co do zasady w trybie konkursowym. Przykładowo WP mogłyby określać zadanie, a konkurujące ze sobą OPP przygotowywać projekty, licząc na wygraną w konkursie. Po zrealizowaniu zadania zwycięskie stowarzyszenie musiałoby złożyć sprawozdanie z realizacji zadania (bo to jest ustawowy obowiązek).
Oczywiście dotacja nie musi być zawsze przyznana dopiero po konkursie. Mamy bowiem dotacje celowe, przedmiotowe, podmiotowe. Dlatego WP mogłyby dotować stowarzyszenia na ich wniosek. Wszystko więc zależy od kasy z budżetu Wód Polskich - kasy państwa.
Jeżeli dany obwód, zarządzany przez stowarzyszenie, przynosiłby sporą kasę Wodom Polskim (z opłat), to wówczas pewnie i stowarzyszenie dostawałoby większą dotację na utrzymanie tego obwodu.
Oznacza to, że stowarzyszenie wędkarskie np. stowarzyszenie o nazwie „Karpiarze z Opola”, mogłoby będąc OPP zarządzać danym obwodem rybackim. Raz, że byliby kontrolowani przez Wody Polskie z zakresu realizacji racjonalnej gospodarki rybackiej - póki się nie zmieni ustawy w tym zakresie (czytajcie z bezpośredniego zarządzania obwodem), a dwa kontrolowani byliby także z zakresu wydatkowania publicznych środków przez wiele innych organów państwa oraz przez ogół społeczeństwa, czyli coś czego nie ma w PZW. Przy OPP byłaby pełna jawność ich działań. To plus.
2) A może coś na kształt Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (PPP) ?
W prawie administracyjnym jest coś takiego jak Partnerstwo Publiczno-Prywatne (PPP). Przykładów PPP jest wiele. Tak buduje się w Polsce i UE np. drogi, baseny, oczyszczalnie ścieków. Istotą formuły PPP jest odstąpienie od zasady finansowania świadczenia usług publicznych wyłącznie za pomocą środków publicznych. Mówiąc prościej i mocno uogólniając. Państwo nie ma na coś kasy, którą ma podmiot prywatny i w zamian za inwestycje (kasę tego podmiotu) daje się mu udział w danym przedsięwzięciu. Państwo zawiera umowę z podmiotem prywatnym. Podmiot prywatny może robić X w zamian za Y.
Mamy więc umowę cywilno-prawną pomiędzy podmiotem publicznym (np. Wodami Polskimi), a partnerem prywatnym (np. stowarzyszeniem, fundacją) na mocy której partner prywatny przejmuje na siebie jakiś obowiązek państwa, w zamian za „coś” od tego państwa. Wkładem podmiotu prywatnego może być np. praca członków stowarzyszenia, zaś wkładem państwa może być np. obwód rybacki (oczywiście mówimy o użytkowaniu w rozumieniu zarządzania, a nie o zrzeczeniu się prawa własności przez państwo).
Państwo może więc "dać" majątek (obwód), a stowarzyszenie może zarządzać tym majątkiem. Wszystko pod kontrolą państwa. PPP umożliwia m.in. korzystanie z funduszy unijnych. To plus.
Państwo przekazuje więc infrastrukturę publiczną pod zarząd podmiotowi prywatnemu, mając jednocześnie wpływ na każdą jego decyzję. Nie jest to więc obecna forma dzierżaw, czy użytkowania obwodów rybackich. Partner prywatny bierze na siebie odpowiedzialność za działania gospodarcze związane z realizacją zadania publicznego. Natomiast po stronie partnera publicznego jest wówczas odpowiedzialność za jakość świadczenia usługi.
Chodzi mi o to, że w przypadku Wód Polskich i stowarzyszeń można byłoby wykorzystać w praktyce poszczególne elementy PPP, które od lat funkcjonują w Polsce.
3) Zarówno przy OPP, jak i PPP stowarzyszenia nie miałyby bezpośredniego wpływu na to kto może łowić w obwodzie. Nie byłoby takiej sytuacji jak dziś, w której ktoś nie może łowić, bo stowarzyszenie nie przyjmuje już więcej członków albo opłata za wędkowanie jest olbrzymia. To plus. Płacisz bezpośrednio na rzecz państwa i jak łowisz zgodnie z regulaminem, to nie masz problemu ze strony stowarzyszenia opiekującego się obwodem.
4) Minus. Wszystko zależne jest od kasy z budżetu państwa. Skąd wziąć np. kasę na ochronę ryb? Państwo (Wody Polskie) musiałoby dotować SSR, czy jak tam ten twór miałby się nazywać. I teraz pytanie. Biorąc pod uwagę politykę kolejnych rządów, czy rzeczywiście ta kasa wędkarzy w całości zostałaby przeznaczona na zarządzanie polskimi wodami śródlądowymi?
Ogólnie zgodnie z powyższą propozycją, to powstałoby coś na kształt tego, co było przed II wojną światową w Polsce (i krótko po wojnie), kiedy to decyzją partyjną zabrano majątek stowarzyszeniom i dano go nowopowstałemu PZW, gdyż partia chciała mieć całe polskie wędkarstwo pod bezpośrednim zarządem. Ogólnie to taka idea mi się podoba. Jednak chciałbym zobaczyć szczegóły oraz to, jak widzi to nasze państwo (rządzący).
Tak na marginesie, to gdyby obecne wędkarskie stowarzyszenia (co normalne wszystkie oprócz PZW) i fundacje, ale też np. właściciele komercji, którzy też mogą mieć z tego tytułu profity, wspólnie lobbowali za tym pomysłem u posłów i senatorów oraz w Wodach Polskich, to byłyby szanse na zmiany w tym zakresie. Gorzej jak państwo ma inny pomysł na zarządzanie polskimi wodami, a za lobbingiem będzie stać niewielka ilość podmiotów.
Ja to i tak jestem zwolennikiem przejmowania wód przez lokalne samorządy, a nie przez państwo (przy współistnieniu różnych stowarzyszeń).