Autor Wątek: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R  (Przeczytany 147950 razy)

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 34 977
  • Reputacja: 2229
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #675 dnia: 23.08.2024, 07:07 »
Algi, czy nie i tak winne zrzuty z kopalni.
Ale te legalne. Więc szukajmy przyczyny gdzie indziej ;)
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Martinez

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 182
  • Reputacja: 371
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarz z zasadami
    • Galeria
  • Lokalizacja: Tarnów
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #676 dnia: 23.08.2024, 08:13 »
Michał - szukajmy u wędkarzy, którzy "walą niewyobrażalne" wręcz ilości zanęt, gliny, ziaren do wody. To z pewnością ich wina.
A tłumaczyć nie trzeba, co dzieje się z takim polem nęconym np. kukurydzą, gdy wejdzie w to taki ważący circa 15, 17kg amur...
TKKP - Tarnowski Klub Karpiarzy Przeklętych ;)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 441
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #677 dnia: 23.08.2024, 08:26 »
Jakby nie było Dzierżno Duże to masa osadów, niebezpiecznych. Wiele zaporówek ma ten sam problem, są tam osady, ruszenie których może być fatalne dla ryb, dla ludzi również. Przypomnę, że jedzenie ryb z Dzierżna dawniej nie wchodziło w grę, pisał na forum o tym śp. Gienek, który dawniej tam wędkował i miał znajomych co 'próbowali' jeść to co złowili.

Przypomnę jednak, że problemem nie są tak do końca algi lub inna trucizna, ale złe prawodawstwo i fatalne podejście do zatrucia wody, jej stanu, rozrzucenie odpowiedzialności na wiele instytucji, nic nie robienie,zezwalanie na trucie w majestacie prawa. U nas nie zapobiega się zatruciom, co najwyżej walczy ze skutkami, bardzo często jednak robiąc wszystko tak ślamazarnie, że nie ustala się źródła, sam się zastanawiam czy specjalnie tak jest to zrobione?

Zastanówmy się, co nam da sprzeczanie się czy zabiły algi czy też inna trucizna? Życia rybom z DD to nie zwróci. My sami nie rozumiemy zazwyczaj jakim problemem są zakwity, nie ma odpowiednich informacji o nich, jak tego unikać. Odwołam się znów do PZW, którego głównym celem statutowym jest edukacja. Gdzie ona jest? Od lat nie robi się nic chociażby, abyśmy nie wrzucali resztek z sesji do wody. Każdy z nas jest więc też pośrednio trucicielem, dokładającym swoją cegiełkę tutaj. Mamy wielu karpiarzy, nęcących takimi ilościami towaru, jakby karmili stado pokaźnych rozmiarów świniaków. Doszło do tego, że Polskie Wody zakazywały nęcenia, co wcale nie było pozbawione sensu i pokazywały jak skorodowaną instytucją jest PZW a zwłaszcza ZG, które robi z nas idiotów, szkodzących samych sobie (zakaz wrzucania resztek do wody powinien obowiązywać od dawna).

Polecam Wam przemyśleć tez to, że aby zmienić prawo w Polsce, trzeba odpowiednio zmienić ustawy, a do tego trzeba szerokiego poparcia w parlamencie, senacie, u prezydenta. Obrzucanie się winą niewiele tu zmieni, raczej przeszkodzi. Przypomnę Morawieckiego, który obiecał zaostrzenie prawa odnośnie trucicieli. Ale jak udowodnić komuś winę? Przez chyba trzy tygodnie nie potrafiono w Polsce ustalić z całkowitą pewnością co zabijało ryby w Odrze w 2022 roku, ja wciąż nie widzę jak algi zabijały na Kanale Gliwickim, a potem poniżej jazu w Oławie, omijając odcinek Odry płynącej przez województwo opolskie. Gdyby nie niemieckie stacje monitorowania, możliwe że ustalenie przyczyny w ogóle nie byłoby możliwe. A zagrożone są inne rzeki i zbiorniki, większość z nich. Więc nawet ostrzejsze prawo na nic się zda, jak nie ma chęci aby karać trucicieli, aby wprowadzić takie stawki za trucie, które by odstraszały każdego. Do tego te kary powinny finansować odbudowę rybostanów, a nie iść do kasy państwa tylko.

Połączenie sił z ekologami jest tu zwłaszcza istotne, bo oni mają naukowców u siebie, my zaś stanowimy liczbę i razem możemy mieć wielką siłę rażenia. Bez tego jesteśmy słabi i łatwi do rozgrywania. I nie wiem, czy my nawet potrafimy się bronić przed idiotyzmami jakie się pojawiają się w sieci, gdzie są ludzie, co uważają, że za katastrofę na DD odpowiada...no kill. I te głosy płyną nie od byle kogo, bo z samego IRŚ, podchwytywane przez pożytecznych idiotów, którzy nie mają pojęcia o tym, że no kill to nie moda ale model gospodarki wodami, który z sukcesem jest prowadzony w takim UK. Są też głosy jak te od 'wyhaczonego', że no kill na DD wprowadzono specjalnie przez PZW Katowice, aby nie jedzono ryb, które mogły zabijać, tak były zatrute. I znów, tego typu teorie powodują tylko podziały między nami, do tego są skrajnie nierozsądne, bo po pierwsze DD od dawna słynęło z cuchnących ryb nie nadających się do jedzenia, po drugie PZW jest dzierżawcą łowiska a nie jego właścicielem. A zabieranie ryb jest wpisane w nasze prawo, w Ustawę o Rybactwie Śródlądowym, i wcale nie jest łatwo o to aby wprowadzić no kill, któremu przeciwni są chociażby naukowcy rybaccy z IRŚ (na pewno ich część). Mamy coraz większą ilość teorii spiskowych i praktycznie żadnego działania, które pchałoby nas do przodu. Do tego bez odpowiedniego ukierunkowania stajemy się podatni na wpływy polityków różnych opcji, którzy będą nas wykorzystywać do swych celów. To my mamy wykorzystywać polityków do osiągania naszych celów a nie na odwrót.
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 441
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #678 dnia: 23.08.2024, 08:37 »
Michał - szukajmy u wędkarzy, którzy "walą niewyobrażalne" wręcz ilości zanęt, gliny, ziaren do wody. To z pewnością ich wina.
A tłumaczyć nie trzeba, co dzieje się z takim polem nęconym np. kukurydzą, gdy wejdzie w to taki ważący circa 15, 17kg amur...

Widzisz, nie rozumiesz problemu, i ja winię tu PZW za brak edukacji. Prawdopodobnie myślisz, że chodzi o gnicie takiej kukurydzy, która będąc zjedzoną nie zatruje wody. ALe chodzi o coś całkiem innego. Ryby to zjedzą a potem to wydalą, a w ich odchodach są azot, fosfor i potas, które są nawozem. W ten sposób ta kukurydza 'użyźnia' ten zbiornik, powodując, że glony, algi czy sinice mają pokarm i mogą się dzięki niemu rozwijać bardzo mocno. Po zakwicie opadają na dno, stanowiąc osad, mogą tworzyć się strefy beztlenowe i tak dalej i dalej. W normalnej sytuacji ryba musi bazować na tym co jest w wodzie, więc przerabia na 'nawóz' to co jest w zbiorniku, natomiast my wędkarze dodajemy biogeny do zbiornika, co narusza pewną równowagę. Dlatego trzeba odpowiedniego podejścia, monitorowania sytuacji.
Lucjan

Offline Azymut

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 447
  • Reputacja: 577
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #679 dnia: 23.08.2024, 08:48 »
Lucjan z tymi resztkami zanęty/towaru wyrzucanymi do wody na koniec sesji nie zgadzam się bo uważam że 100, 200, nawet 300 gramów jedzenia to jest nic.

Na przeciętnej wodzie PZW bogatej w drobnice taki towar dosłownie znika w przeciągu minuty wyjedzony przez drobnice. Wystarczy samemu to sprawdzić na dowolnej wodzie PZW z miarę czystą woda przy brzegu. Wrzuć takie jedzenie i zobacz co się stanie jak wpadnie kilkadziesiąt małych wzdręg, płoci i krąpi.

Nawet nie myślę już o leszczach, karpiach czy karasiach które taki towar opędzluja w pojedynkę.

Także wokół nas mamy masę legalnych i nielegalnych trucicieli, a Ty chcesz zakazu wysypywania resztek jedzenia do wody. Idąc dalej tym tokiem myślenia to trzeba zabronić długotrwałego nęcenia, bo przecież to jest to samo w gruncie rzeczy.

Na przeciętnej komecji w Polsce, nie mówiąc już o Balatonie wody jest stosunkowo mało bo są one w większości płytkie, ryb jest w opór, a żarcie lecie w tonach. Ryby żrą, srają i woda żyje sobie w najlepsze.

Po prostu komuś na niej zależy i nie dopuszcza do jej zatrucia. A proces zabijania wody odchodami ryb i ich konsekwencjami będzie trwać jeszcze przez długi, długi czas w sposób nie zauważalny dla przyrody.

https://www.instagram.com/match_n_feeder/

PB:
Karp 93 cm, (83 cm PZW)
Amur 83 cm,
Jesiotr 110 cm,
Lin 52 cm,
Karaś pospolity 41 cm,
Karaś srebrzysty 44 cm,
Leszcz 69 cm,
Jaź 50 cm,
Płoć 37 cm.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 34 977
  • Reputacja: 2229
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #680 dnia: 23.08.2024, 09:03 »
Michał - szukajmy u wędkarzy, którzy "walą niewyobrażalne" wręcz ilości zanęt, gliny, ziaren do wody. To z pewnością ich wina.
A tłumaczyć nie trzeba, co dzieje się z takim polem nęconym np. kukurydzą, gdy wejdzie w to taki ważący circa 15, 17kg amur...

Widzisz, nie rozumiesz problemu, i ja winię tu PZW za brak edukacji. Prawdopodobnie myślisz, że chodzi o gnicie takiej kukurydzy, która będąc zjedzoną nie zatruje wody. ALe chodzi o coś całkiem innego. Ryby to zjedzą a potem to wydalą, a w ich odchodach są azot, fosfor i potas, które są nawozem. W ten sposób ta kukurydza 'użyźnia' ten zbiornik, powodując, że glony, algi czy sinice mają pokarm i mogą się dzięki niemu rozwijać bardzo mocno. Po zakwicie opadają na dno, stanowiąc osad, mogą tworzyć się strefy beztlenowe i tak dalej i dalej. W normalnej sytuacji ryba musi bazować na tym co jest w wodzie, więc przerabia na 'nawóz' to co jest w zbiorniku, natomiast my wędkarze dodajemy biogeny do zbiornika, co narusza pewną równowagę. Dlatego trzeba odpowiedniego podejścia, monitorowania sytuacji.

Przecież Martinez żartował ;D
A na serio - biogeny dodawane do wody przez wędkarzy są niczym przy tych wpuszczanych do nich przez przemysł i rolnictwo. KROPKA.
Oczywiście od dawna jestem za odgórnym ograniczeniem ilości stosowanych zanęt/ziaren. Bo niektórym się we łbach popierdoliło.


Do tego poza wędkarzami winne jest NK. Było za dużo ryby i tamtego dnia Zygfryd, bóg sieci, zesłał pomór na ten heretycki akwen. Proste.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Andyman

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 175
  • Reputacja: 43
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #681 dnia: 23.08.2024, 10:25 »
:thumbup: :beer:

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 560
  • Reputacja: 392
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #682 dnia: 23.08.2024, 12:36 »
Kto teraz był na DD to widział kolor wody który na początku był zielony ( algi ) po czym kolor zmienił się  właśnie na rdzawy.
Oczywiście przy takiej ilości wody 40 mld l wody to może być promil ale ryba ewidentnie uciekała i szukała schronienia.

O pirycie się nie wypowiem, ale kolor może mieć również związek z algą:
https://www.gospodarkamorska.pl/zlote-glony-moga-zyc-w-wodzie-nie-sprawiajac-problemow-zabojczy-jest-dopiero-ich-zakwit-66049

Do fotosyntezy służą złotobrązowe chloroplasty. Ich kolor sprawia, że podczas zakwitu tych glonów (czyli nagłego wzrostu populacji) woda przybiera złotawy, miedziany lub brązowy kolor. Pojawia się też biała piana. Oczywiście ocena "na oko" nie jest wiążąca – podobnie może wyglądać woda także w innych sytuacjach.
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.

Offline Martinez

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 182
  • Reputacja: 371
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarz z zasadami
    • Galeria
  • Lokalizacja: Tarnów
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #683 dnia: 23.08.2024, 13:16 »
Mosteque oczywiście, że żartowałem.

Osobną kwestią (której naprawdę nie rozumiem) jest postawa właścicieli łowisk komercyjnych - sprzeczna z tym co głoszą W-P ustami PZW. Dużych, komercyjnych łowisk karpiowych. Na łowiskach tych sypią wędkarze bardzo duże, by nie rzec - ogromne, ilości kulek, ziaren. Ryby jest dużo, łowiska są nierzadko wielkości 10ha, może nieco mniej. Tam nie występuje problem ze złotą algą, z kwitnieniem wód, z masowym śnięciem ryb.
Są ograniczenia, jeśli chodzi o to, jakie ma to być ziarno - zakaz surowych ziaren, zdarzają się zakazy używania orzecha tygrysiego, a i są łowiska, gdzie w ogóle nie można używać ziaren.
Łowiska komercyjne "feederowe" - tam też wali się zanętę, pellet, itp. i tam też nie ma z tym problemu. A na jednych i drugich prywatnych łowiskach presja wędkarska jest ogromna.
Zatem zadaję pytanie - niech mi ktoś wytłumaczy: dlaczego w jednym miejscu jest problem z zanętą (patrz prośba W-P o ograniczenie stosowania zanęt), w innych miejscach - nie ma tego "zapisu"? Pytam całkiem poważnie. Bo odnoszę wrażenie, że to nie zanęta i jej ilość są tu problemem...
TKKP - Tarnowski Klub Karpiarzy Przeklętych ;)

Offline Daavid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 642
  • Reputacja: 149
  • Lokalizacja: UK
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #684 dnia: 23.08.2024, 13:45 »
Zanęta, kulki ect bywa problemem, dlatego w innych krajach też wprowadza się ograniczenia.


Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 441
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #686 dnia: 23.08.2024, 19:16 »
Lucjan z tymi resztkami zanęty/towaru wyrzucanymi do wody na koniec sesji nie zgadzam się bo uważam że 100, 200, nawet 300 gramów jedzenia to jest nic.

Na przeciętnej wodzie PZW bogatej w drobnice taki towar dosłownie znika w przeciągu minuty wyjedzony przez drobnice. Wystarczy samemu to sprawdzić na dowolnej wodzie PZW z miarę czystą woda przy brzegu. Wrzuć takie jedzenie i zobacz co się stanie jak wpadnie kilkadziesiąt małych wzdręg, płoci i krąpi.

Nawet nie myślę już o leszczach, karpiach czy karasiach które taki towar opędzluja w pojedynkę.

Także wokół nas mamy masę legalnych i nielegalnych trucicieli, a Ty chcesz zakazu wysypywania resztek jedzenia do wody. Idąc dalej tym tokiem myślenia to trzeba zabronić długotrwałego nęcenia, bo przecież to jest to samo w gruncie rzeczy.

Na przeciętnej komecji w Polsce, nie mówiąc już o Balatonie wody jest stosunkowo mało bo są one w większości płytkie, ryb jest w opór, a żarcie lecie w tonach. Ryby żrą, srają i woda żyje sobie w najlepsze.

Po prostu komuś na niej zależy i nie dopuszcza do jej zatrucia. A proces zabijania wody odchodami ryb i ich konsekwencjami będzie trwać jeszcze przez długi, długi czas w sposób nie zauważalny dla przyrody.

Na wstępie powtórzę swój wpis:
Widzisz, nie rozumiesz problemu, i ja winię tu PZW za brak edukacji. Prawdopodobnie myślisz, że chodzi o gnicie takiej kukurydzy, która będąc zjedzoną nie zatruje wody. ALe chodzi o coś całkiem innego. Ryby to zjedzą a potem to wydalą, a w ich odchodach są azot, fosfor i potas, które są nawozem. W ten sposób ta kukurydza 'użyźnia' ten zbiornik, powodując, że glony, algi czy sinice mają pokarm i mogą się dzięki niemu rozwijać bardzo mocno. Po zakwicie opadają na dno, stanowiąc osad, mogą tworzyć się strefy beztlenowe i tak dalej i dalej. W normalnej sytuacji ryba musi bazować na tym co jest w wodzie, więc przerabia na 'nawóz' to co jest w zbiorniku, natomiast my wędkarze dodajemy biogeny do zbiornika, co narusza pewną równowagę. Dlatego trzeba odpowiedniego podejścia, monitorowania sytuacji.

Ryba jeżeli coś zje, to to potem wysra za przeproszeniem, a jej odchody to nawóz. To co wrzucamy więc to jest dodatek do tego co pływa w zbiorniku. Gdyby jadła tylko to co znajdzie w wodzie, to nie będzie tak rosła. Sprawa jest oczywiście bardziej skomplikowana, ale ogólnie to co wrzucamy nie jest 'obojętne' jeżeli ryba to je.

Teraz dlaczego nalezy zmieniać podejście. Dlatego, że zmienia się klimat, jest cieplej, jest więcej zanieczyszczeń a mniej wody. Rolnictwo jest tu bardzo istotnym obciążeniem. I ja absolutnie nie jestem za zakazem nęcenia, nic z tych rzeczy. Ja jestem za sensownym używaniem zanęt, i przede wszystkim nie wrzucaniem resztek do wody. Ty może masz jakieś 300 gramów, ale wielu wywali z kilo albo więcej, co w skali miliona ponad wędkarzy może być tym co przeważy szalę. Karmienie ptaków wodnych chlebem jest równie szkodliwe, zwłaszcza jak jest ciepło i nie trzeba ich ratować.

Na wielu wodach powinny być limity. Komercje są inne, bo zazwyczaj są to stawy hodowlane, które są budowane w ten sposób aby przepływała przez nie woda, jest tam jednak sporo osadów. Właściciele wiedzą też jak unikać zakwitów, jak oczyszczać staw, często się sypie chemikalia, aby woda była czystsza (jak w UK), co jest domeną łowisk karpiowych.

Ważne jednak jest to, że zakwity rzadko kiedy zabijają ryby. Algi złote produkują toksyny atakujące układ nerwowy, ale większość zakwitów nie powinna wpływać na zdrowie ryb. Co innego jak zaczną obumierać i nagle spadnie stężenie tlenu w wodzie, wtedy może dojść do przyduchy. Dlatego większość łowisk prywatnych jest monitorowana i sprawdza się ilość rozpuszczonego tlenu w wodzie, aby w razie potrzeby zadziałać, włączając areatory czy jakieś napowietrzanie. Istnieje więc ryzyko, zwłaszcza przy nagłych spadkach temperatury, co ma często miejsce podczas burz, gdzie stykają się masy powietrza ciepłe z zimnymi. W UK na Bury Hill, kiedy jest ciepło, bardzo uważnie sprawdzano zawartość tlenu w wodzie. Duża koncentracja ryby powoduje, że jeżeli pojawią się warunki gdzie tlenu jest mało, wiele ryb może paść. Tam, gdzie nie ma areatorów najczęściej stawy zasilane są jakimś ciekiem wodnym, strumieniem. Do tego stawy buduje się tak, aby nie były na tej samej wysokości, to znaczy z jednego stawu woda trafia do następnego, systemem przelewów. Tak robili już cystersi z 800 lat temu :)

Lucjan

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 532
  • Reputacja: 1460
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #687 dnia: 23.08.2024, 21:19 »
Wychodzi na to że jak w 2021 i 2022 zgłaszałem snięcie ryb na kanale gliwickim i jako świadek twierdziłem że to nie żadne algi, to miałem rację.
 Teraz przez 2 letnie zaniechanie osób które miały  wiedze że nalezy wprowadzic badanie Dzierżna, wybuchła największa bomba ekologiczna w Polsce.
Osobiście twierdze i chętnie zapytam mądrzejszych czy moja teoria dotycząca osadów które Kłodnica wprowadza do DD jest prawdziwa.
Mam na mysli piryt nie mylic z iperytem,   ten minerał wraz z solą od lat jest dostarczany do zbiornika, występuje w ilościach około 7-8% podczas wydobycia węgla, jest równiez magazynowany na hołdach kopalnianych których na Śląsku jest ponad 130 a zajmuja ok 3500 h .
To złoto głupców bo tak jest nazywany, w normalnych warunkach jest praktycznie nie szkodliwy ale gdy wejdzie w reakcje z wodą to zaczyna byc nieciekawie.
 W zależności w jakich warunkach dochodzi do utleniania ( mniej lub więcej tlenu ) może np. wytwarzać kwas siarkowy, a woda zmienia kolor na rdzawy .
Kto teraz był na DD to widział kolor wody który na początku był zielony ( algi ) po czym kolor zmienił się  właśnie na rdzawy.
Oczywiście przy takiej ilości wody 40 mld l wody to może być promil ale ryba ewidentnie uciekała i szukała schronienia.
Chętnie bym się dowiedział czy moja teoria ma sens .

Cześć Janusz :beer: Ja tam chemikiem, czy też hydrologiem nie jestem, ale na Twoje pytanie trudno jest dziś znaleźć właściwą odpowiedź. Natomiast mam pewien pomysł. Czemu PZW okręg w Katowicach albo lepiej ZG nie przegłosują uchwały, w której wydzieli się z budżetu określoną sumę na systematyczne badania stanu wody kanału, no i Dzierżna. To nie są jakieś potężne dla związku pieniądze. Są osoby/laboratoria które prowadzą takie badania. Dodatkowo w chwili zatrucia dzwonicie do nich, umawiacie się, ustalacie miejsce i procedurę pobrania próbek i macie jakieś dowody w postaci wyników badań, zdjęć, filmów, zeznań, no i opinii prywatnych biegłych. Są społecznicy w PZW, jest SSR, którzy pomogą zbierać dowody. Te kwestie można wspólnie ogarnąć niewielkim dla okręgu kosztem.

Mając dowody możesz następnie walić wprost w podmiot odpowiedzialny (także przez bardzo dobrze znane Ci "zawiadomienia o możliwości popełnienia pewnej rzeczy" z wnioskiem o dowód z opinii biegłych ;)), czy też w instytucje, które nie chcą zająć się problemem albo walić w nich pośrednio poprzez prasę, telewizję, czy też internet . Wiem o czym piszę, bo zdarzyło mi się walić w "największych" w Polsce w różny sposób ;) Bez dowodów łatwo jest dostać po łapach, ale z dowodami to można dziś "rozkręcić" aferę na całego nie tylko przez dziennikarzy, ale też właściwe unijne instytucje. Prawda jest taka, że gdyby nie afera z Odrą na granicy z Niemcami, to dziś każdy z urzędników/rządzących miałby złotą algę i innego rodzaju zatrucia głęboko w czterech literach. Dlatego trzeba wywołać strach, to zawsze dobrze działa na możliwość rozwiązania problemu.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 34 977
  • Reputacja: 2229
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #688 dnia: 23.08.2024, 21:36 »
Ale do kogo można mieć o cokolwiek pretensję, skoro do sytuacji doprowadza legalny zrzut solanki z kopalni :)

Już zbadano wodę i powiedziano, że przyczyną nie był żaden nielegalny zrzut. Złota alga to główny winowajca. Dziękuję i można się rozejść. Ewentualnie jeszcze dodać wody utlenionej do kanału. Taki eksperyment nowatorski. Tyle że przy zatruciu Odry już był ten nowatorski eksperyment przeprowadzany. Więc... No właśnie :)
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 532
  • Reputacja: 1460
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Dzierżno Duże (Rzeczyce) 615 ha C&R
« Odpowiedź #689 dnia: 23.08.2024, 21:58 »
Nie zrozumiałeś. Przy tego typu badaniach liczy się czas i miejsce pobrania próbek oraz zachowana procedura. Masz określoną prawem normę  PN-EN ISO 5667-6:2016-12 dotyczącą  pobrania próbek, w tym ich przechowywania w niskich temperaturach. Próbki przekazuje się do laboratorium jak najszybciej. Liczy się bowiem każda chwila. Woda z kopalni, tak jak i inne ścieki muszą spełniać określone prawem normy. Takie normy przewiduje chociażby rozporządzenie Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej z dnia 12 lipca 2019 r. w sprawie substancji szczególnie szkodliwych dla środowiska wodnego oraz warunków, jakie należy spełnić przy wprowadzaniu do wód lub do ziemi ścieków, a także przy odprowadzaniu wód opadowych lub roztopowych do wód lub do urządzeń wodnych https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20190001311
To nie jest tak, że mając nawet pozwolenie wodnoprawne możesz walić do wody wszystko jak chcesz. Problemem jest złapanie delikwenta na gorącym uczynku.

Natomiast jeżeli wodę zbadano po wielu dniach, to masz wyniki, takie jak te oficjalne. I możesz wciskać ludziom kit, tak jak to się robi od lat w całej Polsce, również za publiczne pieniądze przez państwowe instytucje.  PZW ma wszystko co trzeba (ludzi, pieniądze), aby móc przynajmniej starać się zapobiegać tego typu zagrożeniom.